Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Komunistyczni patroni nadal trzymają się naszym miastach. Czy potrzebna jest nam kolejna dekomunizacja? [sonda]

Piotr BURDA [email protected]
Wkrótce będziemy świętować 25 lecie III Rzeczpospolitej. W nazwach ulic, szkół i instytucji nadal jednak można znaleźć ślady Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Znajdujemy je na szyldach instytucji, w nazwach ulic i placów. Przyzwyczailiśmy się do nich i mało kto się zastanawia skąd się wzięły. Część z nich jest pamiątką po władzy ludowej.

CZAS ZMIANY

- W 1989 roku byłem studentem związanym z Niezależnym Zrzeszeniem Studentów i Konfederacją Polski Niepodległej. Byliśmy wtedy ludźmi, którzy jako pierwsi używali przedwojennych nazw. Chyba pierwsi zaczęliśmy używać nazwy Plac Wolności na dawny Plac Obrońców Stalingradu, ulicę Dzierżyńskiego na Zagnańską, Rewolucji Październikowej na Warszawską. Można mnożyć te przykłady - mówi Marek Jończyk z kieleckiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej.

Na początku lat dziewięćdziesiątych masowo zmieniano nazwy ulic, osiedli, placów, wymieniano patronów szkół oraz instytucji. - Trudno mi zrozumieć, dlaczego część patronów z poprzedniej epoki została. Często tłumaczy się to względami ekonomicznymi. Dla mnie to jest argument nie do przyjęcia - mówi Marek Jończyk.

SĄ WSZĘDZIE

W każdym mieście można znaleźć pozostałości po czasach komunistycznych.

- W Starachowicach jest ulica bojownika komunistycznego Tadeusza Krywki. W innych miastach województwa są ulice Nowotki, Świerczewskiego, Dzierżyńskiego. W Kielcach jest ulica komunisty Stanisława Toporowskiego, który ma nawet swoją tablicę na murach II Liceum Ogólnokształcącego imienia Jana Śniadeckiego - mówi Marek Jończyk.

- Czas najwyższy, aby uporządkować pewne rzeczy. Te nazwy są już tak długo, że utrwaliły się w ludzkiej świadomości. Ludzie nie wiedzą często, kim byli ci ludzie, czy byli prawdziwymi patriotami. Należałoby się rozprawić z demonami przeszłości i jasno powiedzieć, kim byli ci ludzie. W wielu przypadkach byli zaprzedani innym państwom. Byli to ludzie, którzy działali na szkodę państwa polskiego i narodu. Im dłużej będziemy czekać ze zmianą, tym trudniej będzie jej dokonać - uważa Marek Jończyk.

POTRZEBNY WZORZEC

Marek Jończyk nie chce nazywać tego drugą dekomunizacją.

- Zmiany dotyczą już niewielu nazw. Myślę, że tu jest duża rola przed samorządami. Dobrze, żeby zastanowiły się, czy warto utrzymywać wzorce, które tak naprawdę są antywzorcami. Jeśli gloryfikujemy Nowotkę, Dzierżyńskiego, a także Sawicką dajemy zły wzorzec dla młodego pokolenia - mówi Marek Jończyk. Jego zdaniem, w polskiej historii jest wiele osób, które nie zostały patronami ulic, szkół czy placów, ale zasługują na takie wyróżnienie.

JEST OPÓR

Co na to samorządowcy? Tomasz Bogucki, przewodniczący rady miasta w Kielcach uważa, że potrzebna jest "druga dekomunizacja".

- Zostało już niewiele do zmiany. W Kielcach mamy ulicę Toporowskiego i Hankę Sawicką jako patronkę liceum. W obydwu przypadkach potrzebna jest zmiana. Mamy też ulicę Okrzei i tu sprawa jest ciekawa, bo są co najmniej dwie osoby o tym nazwisku - mówi Tomasz Bogucki. Trzeba przyznać, że jest duży opór społeczny przeciw tym zmianom. Na przykład w przypadku Hanki Sawickiej duża część osób, głównie absolwentów szkoły jest przeciwna zmianie. Ostateczną decyzję w tej sprawie zawszę podejmują radni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie