Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Martwy człowiek na polu w Domaszowicach

Michał NOSAL
We wtorkowe przedpołudnie w pobliżu miejsca, gdzie znaleziono zwłoki 55-latka.
We wtorkowe przedpołudnie w pobliżu miejsca, gdzie znaleziono zwłoki 55-latka. Aleksander Piekarski
Po Domaszowicach biega wataha psów. Czy to one pogryzły człowieka, którego ciało znaleziono we wtorek rano?

Martwego 55-latka znaleziono we wtorkowe przedpołudnie na polu w podkieleckich Domaszowicach. Policjanci ustalają przyczynę jego śmierci. Robotnicy, którzy znaleźli ciało podejrzewają, że mężczyznę zaatakowały psy biegające po okolicy.

Przed godziną 9 we wtorek na drodze w Domaszowicach w gminie Masłów pojawiła się ekipa wykonująca tu prace przy budowie kanalizacji. Gdy jeden z mężczyzn odszedł na ubocze za potrzebą, pojawiły się przy nim trzy psy.

- Po okolicy biega cała wataha. Te trzy psy nie były duże, ale udało się je odpędzić dopiero wtedy, gdy pomogliśmy koledze - opowiada jeden z robotników.
Mniej więcej pół godziny później mężczyźni zauważyli w polach, około 80 metrów od drogi ciało człowieka.
- To znany nam z widzenia mieszkaniec miejscowości. Jego ciało był poszarpane, a ślady wskazywały na zwierzęta. Może to te same psy, które rankiem przyczepiły się do naszego kolegi - relacjonuje pracownik, który był przy znalezieniu zwłok.

Policjanci informowali, że to ciało 55-latka. Uściślali, że żywym widziano go po raz ostatni w poniedziałek około godziny 19.

- Wstępnie wykluczamy, by do śmierci mężczyzny przyczynił się inny człowiek. Ostateczną przyczynę zgonu 55-latka biegły określi po przeprowadzeniu sekcji zwłok. To po niej poznamy odpowiedź na pytanie, czy mężczyzna został zaatakowany przez zwierzęta, czy też obrażenia, jakie znaleźliśmy na ciele, powstały już po śmierci 55-latka - mówi Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.

- To prawda, że wieczorami po okolicy biega wataha psów. Właściciele wypuszczają je, a zwierzęta od razu biegną w pola na łowy. Dają się we znaki nie tylko zwierzynie. Sam musiałem się od nich kiedyś odpędzać - opowiada mieszkaniec Domaszowic.

Ryszard Pazera Wójt gminy Masłów mówi, że nie miał sygnałów o psach biegających po Domaszowicach i wyjaśnia:

- Ustawa obliguje nas do opracowania programu opieki nad bezdomnymi zwierzętami i ten jest co roku aktualizowany po wcześniejszych konsultacjach z lekarzem weterynarii, kołami łowieckimi, stowarzyszeniami zajmującymi się opieką nad zwierzętami. Mamy podpisaną umowę z firmą, która na zgłoszenie mieszkańców wyłapuje bezpańskie zwierzęta stanowiące zagrożenie. Przeznaczamy na to rocznie około 20-30 tysięcy złotych i są to pieniądze wykorzystywane. Złapanie jednego psa to koszt ponad tysiąca złotych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie