Poprawia się na ginekologii we włoszczowskim szpitalu. Coraz więcej pacjentek z zewnątrz

- Wszyscy mówią, że kraju jest tragedia z porodami. Tymczasem w naszym szpitalu już w styczniu wykonaliśmy tegoroczny kontrakt w wysokości 133 procent, co było dla nas wielkim zaskoczeniem. Coś się zmieniło w postrzeganiu tego oddziału. Pacjentki zaczynają przyjeżdżać do porodu z zewnątrz - mówił na jednym z ostatnich posiedzeń Zarządu Powiatu Janusz Wrótniak, kierownik oddziału ginekologiczno-położniczego włoszczowskiego szpitala.

ŚWIEŻA KREW

Od czerwca 2013 roku szefem ginekologii w Zespole Opieki Zdrowotnej we Włoszczowie jest Janusz Wrótniak, specjalista ginekolog-położnik, doktor nauk medycznych z Sanoka. To o nim ówczesny dyrektor szpitala Ryszard Skrzypek mówił, że jest świetnym fachowcem.
- Myślę, że nowy ordynator będzie zastrzykiem świeżej krwi i poderwie oddział do normalnej pracy. Ten lekarz jest bardzo biegły w swoim fachu, miał wcześniej kontrakt w Anglii - opowiadał wtedy Ryszard Skrzypek.

Potwierdzał to starosta Zbigniew Matyśkiewicz. - Ma wizję, wyobraźnię i wie, o czym mówi. Mam nadzieję, że zmniejszy straty oddziału - twierdził starosta.

NAJBARDZIEJ STRATNY ODDZIAŁ

Straty oddziału ginekologiczno-położniczego na koniec 2012 roku wyniosły około 1,6 miliona złotych. To był i jest w dalszym ciągu najbardziej stratny oddział we włoszczowskim szpitalu. Były ordynator, doktor Dariusz Środa (obecny zastępca kierownika oddziału) tłumaczył, że strata ta spowodowana była ogólnokrajową tendencją spadku liczby porodów o 15 - 20 procent. Nieoficjalnie mówiło się, że około 80 procent mieszkanek naszego powiatu woli rodzić w Kielcach, niż we Włoszczowie.

Oddział, jak opowiadał doktor Środa, borykał się ponadto z brakami kadrowymi. W celu przyciągnięcia pacjentek do szpitala Dariusz Środa wprowadził na początku ubiegłego roku znieczulenie wziewne, zwane potocznie gazem rozweselającym. Przy oddziale rozpoczęła też działalność darmowa szkoła rodzenia, reklamowana cały czas na stronach internetowych powiatu i szpitala.

ZNACZĄCA POPRAWA. BĘDZIE KASA NA SPRZĘT

- W 2013 roku wykonaliśmy 139 zabiegów, rok wcześniej było ich 40. W 2012 roku przeprowadziliśmy 8 operacji, w 2013 - 4, a w samym styczniu bieżącego roku - 20. Wzrost jest zauważalny. Personel robi wszystko, żeby pacjentki były zadowolone - zapewniał ostatnio przed Zarządem Powiatu kierownik oddziału ginekologicznego.
Mimo to oddział ginekologiczno-położniczy w dalszym ciągu przynosi straty i to bardzo duże - pod koniec ubiegłego roku był na minusie w wysokości około 1,8 miliona złotych (kolejny najbardziej stratny oddział to chirurgia ze stratą prawie trzykrotnie mniejszą w stosunku do ginekologii - 630 tysięcy).

Z kolei poradnia ginekologiczna zanotowała jeden z najlepszych zysków ze wszystkich poradni specjalistycznych - 60 tysięcy. - Narodowy Fundusz Zdrowia musi zwiększyć nam kontrakt - uważa Janusz Wrótniak.

Kierownik ginekologii poprosił włodarzy powiatu włoszczowskiego o dofinansowanie na zakup niezbędnego sprzętu na oddział. Chodzi o histeroskop wart około 80 tysięcy złotych, narzędzia do laparoskopu (47 tysięcy) oraz aparat USG o wartości około 40 tysięcy. Zarząd Powiatu ma przedstawić na najbliższej sesji Rady Powiatu projekt uchwały o przekazaniu dofinansowania szpitalowi.