Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rhein-Neckar Löwen - Vive Targi Kielce 27:23. Vive Targi Kielce poza Ligą Mistrzów!

Paweł KOTWICA [email protected]
Fot. Łukasz Zarzycki
Piłkarze ręczni Vive Targów Kielce przegrali w Mannheim z Rhein-Neckar Loewen 23:27 i plany zawojowania Ligi Mistrzów muszą odłożyć

Po meczu powiedzieli

Po meczu powiedzieli

Tałant Dujszebajew, trener Vive Targów Kielce: - Mimo tego, że odpadliśmy, jestem zadowolony z postawy zespołu, z walki, którą zaprezentował. To był bardzo trudny, wyrównany mecz, który przegraliśmy z bramkarzem Rhein-Neckar Loewen, Niklasem Landinem. Zagrał fantastycznie, ale i bez niego mieliśmy problem ze skutecznością.

Gudmundur Gudmundsson, trener Rhein-Neckar Loewen: - To był świetny, wyrównany mecz i jestem niezwykle szczęśliwy, że awansowaliśmy. Nie było to łatwe, bo rywal długo nie pozwalał nam odskoczyć na większą różnicę bramek. Myślę, że o naszej wygranej zadecydowały postawa naszego bramkarza i obrony, która wyeliminowała największe atuty zespołu z Kielc.

Piotr Chrapkowski, zawodnik Vive Targów Kielce: - Przegraliśmy przez fatalną skuteczność. Nie rzuciliśmy w wielu sytuacjach sam na sam z bramkarzem, nie wykorzystaliśmy trzech rzutów karnych. W sytuacji, kiedy rzuca się tylko 23 gole, a bilans dwumeczu jest równy, to boli podwójnie.

Zobacz zapis relacji live z meczu

Vive Targi Kielce poza Ligą Mistrzów! Bilans dwumeczu 1/8 z Rhein-Neckar Loewen "na zero", ale o awansie "Lwów" zadecydowała większa liczba bramek zdobytych na wyjeździe.
Rhein-Neckar Loewen - Vive Targi Kielce 27:23 (16:14), pierwszy mecz 28:32, awans Rhein-Neckar Loewen.

Vive Targi Kielce: Szmal (1-60 min, 12 obron), Losert (na jednego karnego, 0 obron) - Strlek 3, Chrapkowski 3 (2) - Jurecki 5, Bielecki 2 - Zorman 1, Tkaczyk 3 - Lijewski 2, Buntić - Cupić 1, Olafsson 2 - Aginagalde 1, Musa, Grabarczyk.

Rhein-Neckar Loewen: Landin (1-60, 18 obron) - Sigurmannsson 5 (4) - Ekdahl du Rietz 4, Gorbok 2 - Schmid 3 (1), Manojlović 1 - Petersson 3 - Groetzki 5 - Myrhol 4, G. Guardiola.

Karne. Rhein-Neckar Loewen: 5/6 (rzut Schmida obronił Szmal). Vive Targi Kielce: 2/5 (rzuty Bieleckiego, Chrapkowskiego i Cupicia obronił Landin). Kary. Rhein-Neckar Loewen: 6 minut (Manojlović, Sigurmannsson, Petersson po 2). Vive Targi Kielce: 6 minut (Grabarczyk 4, Tkaczyk 2).

Sędziowali: S. Nikołow, G. Naczewski (Macedonia). Widzów: 8805.

Przebieg: 0:1, 1:1, 1:2, 3:2, 3:3, 5:3, 5:4, 6:4, 6:5, 7:5, 7:6, 8:6, 8:7, 9:7, 9:8, 10:8, 10:10, 12:10, 12:12, 14:12, 14:13, 15:13, 15:14, 16:14 - 18:14, 18:15, 20:15, 20:16, 21:16, 21:19, 24:19, 24:21, 25:21, 25:22, 27:22, 27:23.

To pierwsza porażka kieleckiego zespołu pod wodzą Tałanta Dujszebajewa. Bolesna, bo powodująca to, że mistrzowie Polski nie wypełnią absolutnego planu minimum założonego na grę w Lidze Mistrzów w sezonie 2013/2014 - awansu do czołowej ósemki.

Gospodarze mieli powody do niepokoju, bowiem kontuzja uda najlepszego strzelca "Lwów" Uwe Gensheimera, odniesiona w meczu w Kielcach, okazała się na tyle groźna, że ten lewoskrzydłowy nie mógł zagrać w rewanżu. W naszym zespole nie było chorego Tomasza Rosińskiego, na boisku nie pojawił się również Mateusz Jachlewski, więc rolę drugiego lewoskrzydłowego pełnił rozgrywający Piotr Chrapkowski.

ZE SPUSZCZONĄ GŁOWĄ

Mecz miał znane powszechnie pozaboiskowe aspekty, bo po wzajemnych oskarżeniach obu trenerów o niesportowe zachowanie po pierwszym spotkaniu, szkoleniowiec naszego zespołu będzie musiał wzmocnić Europejską Federację Piłki Ręcznej kwotą 2500 euro, pod warunkiem, że do czerwca przyszłego roku w meczach Ligi Mistrzów nie będzie rozrabiał, bo wtedy będzie musiał dołożyć kolejne 2500. Dujszebajew został oczywiście w SAP-Arenie w Mannheim wygwizdany, a po meczu opuszczał plac gry w asyście ochroniarzy.

Najgorsze było jednak to, że schodził do szatni z opuszczoną głową.
Jego zawodnicy, jadąc na rewanż, zapowiadali, że w Mannheim zagrają o zwycięstwo, bo tylko takie podejście do meczu mogło dać awans. Można było również być pewnym, że gorzej niż w Kielcach nie zagra bramkarz "Lwów" Niklas Landin, najlepszy golkiper ostatnich mistrzostw Europy. W meczu w Kielcach Duńczyk nie odbił ani jednej piłki, ale w poniedziałek był jednym z bohaterów swojego zespołu. Może nawet największym. Kilka razy fenomenalnie interweniował w sytuacjach sam na sam, obronił aż trzy rzuty karne.

W losowaniu ćwierćfinałów, które rozpocznie się dziś o godzinie 12.45 w Wiedniu, nie obowiązują żadne ograniczenia - mogą na siebie trafić zarówno drużyny z jednego kraju, jak i zespoły, które w bieżącej edycji Ligi Mistrzów grały w jednej grupie. Osiem drużyn podzielono na dwa koszyki, Rhein-Neckar Loewen znalazło się w teoretycznie słabszej, ponieważ do 1/4 weszły z pary, którą stanowiły drużyny z drugiego i trzeciego miejsca w grupach. W koszyku pierwszym znaleźli się zwycięzcy grup i Vardar Skopje, który wyeliminował zwycięzcę grupy - HSV Hamburg.
Koszyk 1: THW Kiel, FC Barcelona, Vardar Skopje, MKB-MVM Veszprem.
Koszyk 2: Rhein-Neckar Loewen, Metalurg Skopje, SG Flensburg-Handewitt, Paris Handball.

WSZĘDZIE BYŁY BŁĘDY

Trudno powiedzieć o jakimkolwiek elemencie gry zespołu z Kielc, który przez 60 minut funkcjonowałby na poziomie uprawniającym go do marzeń o Final Four. W pierwszej połowie kulała obrona, więc poniżej swojego poziomu bronił również Sławomir Szmal. W drugiej kiepsko wyglądał atak, ale trzeba przyznać, że przeciwnik grał wtedy świetnie w defensywie, o Landinie nie wspominając.

Praktycznie przez cały mecz szwankowała skuteczność, co w efekcie dało awans "Lwom", które wygrały wprawdzie taką samą różnicą bramek, jaką przegrały w Hali Legionów, ale rzuciły więcej bramek na wyjeździe.

"DZIDZIUŚ" BEZ WSPARCIA

Poza pierwszymi minutami, przez niemal całą pierwszą część spotkania prowadzili gospodarze, choć przewaga ani raz nie przekroczyła wtedy dwóch bramek. Problemy miała nasza defensywa, bo nie wiadomo było, z których pozycji groziło nam największe niebezpieczeństwo. Trafiali zarówno lewi rozgrywający Ekdahl Du Rietz i Siergiej Gorbok, jak i skrzydłowi, podobnie jak obrotowy Bjarte Myrhol. Niemcy wyciągnęli przy tym wnioski z pierwszego meczu, w którym 9 bramek rzucił im Krzysztof Lijewski - tym razem nasz prawy rozgrywający miał dużo mniej swobody. Trafiał za to Michał Jurecki, ale nie było w naszym zespole drugiego konia, który pociągnąłby wóz skuteczności.

ODJECHALI NA PIĘĆ

Kiepsko w wykonaniu "żółto-biało-niebieskich" wyglądał początek drugiej połowy. Nasz zespół miał poważne problemy z rozmontowaniem dobrze zorganizowanej obrony wicelidera Bundesligi, a jeśli już doprowadzał do sytuacji, w której aż prosiło się wcisnąć piłkę do bramki, nie wiadomo skąd przed naszymi zawodnikami wyrastał na dwa metry wzwyż Niklas Landin. W efekcie w 36 minucie gospodarze prowadzili 20:15 i zaczęło się nam robić gorąco. Brakowało szybkiej reakcji w obronie na zaskakujące rzuty Alexandra Peterssona i solowe rajdy Patricka Groetzki'ego.

W 45 minucie po golu Manuela Strleka i fragmencie świetnej gry Szmala i naszej obrony, drużyna trenera Gudmundura Gudmundssona wygrywała tylko 21:19. I wszystko się mogło zdarzyć. Niestety, "Lwy" rzuciły trzy bramki z rzędu i znów były w ćwierćfinale.

…I ZNOWU LANDIN

Mistrzowie Polski mieli jeszcze swoje szanse w ostatnich pięciu minutach meczu, ale trzy świetne interwencje miał Landin. 35 sekund przed końcem, po kontrze trafił Grzegorz Tkaczyk i do szczęścia brakowało nam wybronienia akcji i zdobycia bramki. Ale Niemcy byli zbyt cwani, żeby zrobić jakąś głupotę i doholowali korzystny dla siebie wynik do końcowej syreny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie