Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bertus Servaas: Jeszcze nie mamy mentalności zwycięzców

Paweł KOTWICA [email protected]
- Jestem rozczarowany i zły, ale nie dlatego, że zespół nie walczył. Walczył na całego. Ale niektórym chyba zabrakło wiary w zwycięstwo - mówi prezes Vive Targów Kielce, Bertus Servaas. Piłkarze ręczni tego klubu w poniedziałek przegrali w niemieckim Mannheim rewanżowy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z Rhein-Neckar Loewen 23:27 i odpadli z rozgrywek.

Paweł Kotwica: *Ile straci klub na tym, że tak szybko odpadł z Ligi Mistrzów?
Bertus Servaas: - Na pewno teraz stracimy trochę finansowo, bo już nie zagramy kolejnego meczu, nie dostaniemy premii za awans do kolejnej rundy. Ale nie to jest dla mnie najważniejsze. Nie wykonaliśmy planu minimum, który zakładaliśmy na ten sezon, czyli nie ma nas w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów. Dlatego przede wszystkim stracimy wizerunkowo. O sponsorów jest coraz trudniej. Byłoby łatwiej, gdybyśmy przeszli "Lwy".

* Czego zabrakło, aby ograć w dwumeczu drużynę, która przecież była absolutnie w zasięgu naszych możliwości?
- Powiedziałbym, że skuteczności, bo przecież nie rzuciliśmy 12 sytuacji sam na sam i trzech karnych. Jasne, świetnie bronił Niklas Landin, ale w niektórych sytuacjach nasi zawodnicy rzucali na jakiejś blokadzie psychicznej, robili rzeczy, których zwykle nie robią, wybierali rozwiązania, których nie wybierają. W efekcie rzuciliśmy tylko 23 bramki, w drugiej połowie ledwie 9, trudno wygrać na wyjeździe z taką skutecznością, nawet w polskiej lidze. Z obroną nie było źle, straciliśmy 27 bramek, to przyzwoity wynik, choć na przykład mieliśmy problemy z kontrolowaniem kołowego.
To wszystko boli i jestem zły, ale nie dlatego, że zespół nie walczył. Walczył na całego. Ale niektórym chyba zabrakło wiary w zwycięstwo. Dlaczego kilku zawodników robiło coś innego, niż umieją najlepiej? Moim zdaniem na papierze mamy znakomity zespół, ale problem tkwi w sferze psychicznej. Trochę brakuje nam mentalności zwycięzców. Będąc w Mannheim, odniosłem wrażenie, że rywale się nas boją. Stosowali jakieś dziwne zabiegi, wpisali do protokołu kontuzjowanego Uwe Gensheimera, o którym wiadomo było, że nie zagra, bo jest kontuzjowany, całe to podgrzewanie atmosfery scysją trenerów z pierwszego meczu też było celowe. A my tego ich strachu nie potrafimy wykorzystać.

* Trener Gudmundur Gudmundsson nie podał ręki Tałantowi Dujszebajewowi…
- Nie podał ani przed meczem, ani po. Jeśli ktoś wygrał mecz i tego nie robi, to chyba ma coś nie w porządku "pod dachem". W ogóle nie podobało mi się zachowanie niemieckiej widowni. Niemcy po meczu w Kielcach mieli pretensje, że podczas rozgrywania akcji przez ich zespół nasi kibice gwizdali, pisano, że to nie jest fair play. A oni gwizdali, gdy kontuzji doznał Krzysiek Lijewski, były zawodnik "Lwów". I to jest fair play? Nasi kibice wypadli w tym dwumeczu jako zdecydowanie lepsza widownia.

* Przed meczem obawialiśmy się o pracę macedońskich sędziów. Okazało się, że bezpodstawnie.
- Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony jakością pracy sędziów. Była super, podziękowałem im po meczu i pogratulowałem. Obyśmy na każdym meczu mieli takich arbitrów. Były z naszej strony jakieś pretensje, że pozwalali naszym rywalom na długie rozgrywanie akcji, a nam szybko sygnalizowali grę pasywną. Ale moim zdaniem Niemcy grali zwykle w kierunku bramki, a my w poprzek boiska… W naszej porażce nie ma żadnego błędu sędziów.

* W ćwierćfinale "Lwy" trafiły na FC Barcelonę…
- Powiem krótko: gdybyśmy byli na ich miejscu, to by mogłyby być piękne mecze…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie