Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kilkaset osób handlujących na placu targowym w Stalowej Woli nie chce handlować w hali

Zdzisław Surowaniec
Protestujące osoby handlujące na targu w Stalowej Woli.
Protestujące osoby handlujące na targu w Stalowej Woli. Zdzisław Surowaniec
Osoby handlujące zieleniną pod gołym niebem na placu targowym w centrum Stalowej Woli mają miesiąc na zwinięcie straganów i zwolnienie miejsc, wykupywanych od dziesięciu lat. Tam, gdzie handlują, mają powstać zadaszone hale.
Wizualizacja handlu w nowej hali.
Wizualizacja handlu w nowej hali. Zdzisław Surowaniec

Wizualizacja handlu w nowej hali.
(fot. Zdzisław Surowaniec)

We wtorek handlujący rozpoczęli na targu zbieranie podpisów pod protestem wśród siebie i klientów. Przez kilka godzin mieli ponad dwieście nazwisk, maja nadzieję, że będzie ich tysiąc. Uważają, że dzieje im się krzywda, że stracą miejsca pracy, co się odbije na ich rodzinach.

PRZECIWKO LIKWIDACJI

"My kupcy, zajmujący się na co dzień handlem owocami, warzywami i innymi drobnymi artykułami głównie spożywczymi, stanowczo protestujemy przeciwko likwidacji naszych jedynych miejsc pracy, jakimi są stragany w obrębie ulicy Okulickiego. Jest to jedyne nasze źródło utrzymania naszych rodzin. Zubozałe społeczeństwo Stalowej Woli i okolic zaopatruje się u nas w te podstawowe produkty, bo są tu najtańsze w okolicy. targowisko istnieje jeszcze od lat powojennych. Nas nie stać na inwestycje, które będą kosztować po około 70 tysięcy złotych" - czytamy w proteście.

Wyliczyli, że z placu targowego będzie się musiało wynieść dwustu handlujących, a prace stracą osoby, które mają na utrzymaniu około sześćset osób. "Interes wąskiej, zamożnej grupy nie może być stawiany ponad źródło utrzymania ogromnej rzeszy mieszkańców Stalowej Woli i okolic" - napisali w proteście do prezydenta i radnych miejskich.

SĄ WARUNKI ZABUDOWY

W poniedziałek do "zbuntowanych" handlujących przyszedł radny, jeden z tych, którzy w piątek podnieśli rękę na sesji Rady Miejskiej za budową dwóch hal w miejscu, gdzie teraz pod namiotami czy bez namiotów odbywa się handel. Obiecał, że uchwała może być cofnięta, dając kilkuset ludziom złudna nadzieję, na to, że decyzja będzie cofnięta.

Wszystko jednak wskazuje, że nie będzie cofnięcia. Prezydent już wydał decyzję o ustaleniu warunków zabudowy. Miasto wydzierżawi teren pod dwie hale - z artykułami spożywczymi i przemysłowymi, utwardzi teren, a handlujących - zrzeszeni w dwóch stowarzyszeniach "Resco" i "Zieleniak" - za własne pieniądze wybudują hale.

Handlujący na placu targowym w Stalowej Woli mają poczucie krzywdy, bo dano im miesiąc na wyniesienie się z miejsc, gdzie mieli wykupione miejsca do handlowania. Do końca kwietnia mają się wynieść z placu, gdzie stali od wielu lat i płacili karnie za zajmowane miejsce. Protestują.

Uważają, że kilkanaście bogatych osób, które stać na budowę hali, wyprze ich z placu targowego. A kiedy powstaną dwie zadaszone hale, sprzedający na straganach nie będą mogli nawet handlować w ich okolicy, żeby nie robić tym w hali konkurencji. Mają nadzieję, że radni, którzy na sesji w piątek dali zgodę na budowę hal, zmienią stanowisko i unieważnią uchwałę.

DWA STOWARZYSZENIA

Jak się dowiedzieliśmy, o budowę hal zabiegają dwa stowarzyszenia - "Resco" i "Zieleniak". W pierwszym jest siedemnastu członków, w drugim piętnastu. To garstka w porównaniu do reszty handlujących na placu targowym. "Resco" skupia tych, którzy handlują artykułami przemysłowymi, "Zieleniak" tych, którzy handlują owocami i warzywami.

- Do naszego stowarzyszenia mógł należeć każdy, ale jest tyle osób ile jest - mówi jeden z przewodniczących stowarzyszenia, zastrzegający sobie anonimowość. Jego zdaniem budowa hal to konieczność, bo teraz handluje się nawet w mróz i w deszcz. - Jestem młody, ale z każdym rokiem będzie gorzej. Chciałbym handlować w warunkach, które mnie nie będą wykańczać - uważa. Jak ocenia, obecnie na placu targowym są byle jakie warunki, panuje bałagan, a kiedy pada, stoi się po kostki w wodzie. W tęgie mrozy handel zupełnie zamiera, a ci, którzy nie chcą, żeby im produkty przemarzły, nakrywaja je kocami. - Prezydent powiedział nam, że chce tu stworzyć warunki do handlu na miarę XXI wieku i my się z tym zgadzamy - twierdzi.

TRZEBA INWESTOWAĆ

Budowa jednego miejsca do handlowania ma kosztować siedemdziesiąt tysięcy złotych. Obliczyli, że nawet gdyby mieli wziąć kredyt, to spokojnie go spłacą. - Kto chce tu na targu zostać, musi zainwestować - mówią inwestorzy od hal.

Ich przeciwnicy nie składają broni i chcą nawet bronić karłowatych sosen, jakie musiałyby być wycięte. - To są rzadkie okazy - zapewniają. Sporo kupujących bierze stronę tych, którzy maja wypowiedziane umowy i musza się wynieść. - W hali będzie drożej - mówi jednak z kobiet.

Nie brak i takich głosów, że do budowy dwóch hal trzeba podejść z dystansem. Regionalne Stowarzyszenie Kupców od lat zapowiada budowę galerii w centrum miasta i do tej pory nic z tego nie wyszło.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie