Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wycięli wiekowe dęby w gminie Gorzyce. Sprawę zbada prokuratura

Klaudia TAJS [email protected]
Dwie decyzje urzędników gminy Gorzyce spowodowały, że wycięto 67 wiekowych dębów w Sokolnikach. Wybuchła afera, sprawa trafiła do prokuratury.

Afery z wycinką starych dębów w gminie Gorzyce ciąg dalszy. Po tym, jak radni dowiedzieli się przypadkiem, że wójt wydał decyzję na wycinkę 24 ponadstuletnich dębów w Sokolnikach, do ich rąk trafia kolejna decyzja, z której wynika, że sekretarz gminy zezwolił na wycinkę ponad 40 dębów, w tej samej alei. Radni powiedzieli dość i złożyli doniesienie na władze gminy do prokuratury.

Ośmioro radnych Gorzyc zawiadomiło tarnobrzeską prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez wójta Gorzyc Mariana Grzegorza oraz sekretarza gminy Jana Czecha powołując się na artykuł 231 Kodeksu Karnego. - Funkcjonariusz publiczny, który przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech - przypomina Krzysztof Maruszak, jeden z radnych, który podpisał się pod doniesieniem do prokuratury.

Awantura o drzewa, a właściwie o ich wycinkę zaczęła się od tego, że we wrześniu ubiegłego roku, wójt Gorzyc wydał decyzję o wycięciu 24 dębów szypułkowych na prywatnej posesji w Sokolnikach. Kilka miesięcy później, w grudniu sekretarz gminy z upoważnienia wójta wydał decyzje o wycięciu kolejnych 43 sztuk dębów oraz 6 wierzb płaczących. Także na prywatnej posesji. Co łączyło te drzewa? Ano to, że tworzyły wspaniałą aleję dębową, a większość drzew liczyła sobie ponad 100 lat temu.

O decyzji wójta radni dowiedzieli się przypadkiem od ludzi, którzy z niepokojem obserwowali, jak wiekowe dęby zniknęły z tak zwanego "wału hrabiego Tarnowskiego". Tu przyczyną wydania decyzji, jak zapewnił wójt, był zły stan drzewostanu. O decyzji sekretarza, który wydał zgodę, ponieważ drzewa utrudniały uprawę gruntu, radni dowiedzieli się przypadkiem, kiedy zażądali od władz gminy, dokumentacji dotyczącej wycinki 24 drzew. - I właśnie tam była decyzja podpisana przez sekretarza, o której nikt z nas nie wiedział - dodaje Krzysztof Maruszak. - Pojechaliśmy w teren by zobaczyć jak wyglądają pnie, po ściętych drzewach. W naszej ocenie większość drzew była zdrowa. Biorąc pod uwagę ich wiek od 100 do 200 lat oraz krajobrazowe walory, uważamy, że większość drzew mogła w przyszłości stanowić pomniki przyrody.

Zdaniem radnych, przed wydaniem decyzji o wycince wójt i sekretarz powinni sięgnąć po opinię dendrologa, zaś do wycinki należało zakwalifikować tylko drzewa chore. - Decyzje o usuwaniu takich okazów powinny być wyważone i przedyskutowane na wspólnym forum - tłumaczy Mirosław Kopyto, przewodniczący Rady Gminy w Gorzycach.

Radni powołują się także na artykuł 4 "Ustawy o ochronie przyrody", który mówi, że obowiązkiem organów administracji publicznej jest dbałość o przyrodę będącą dziedzictwem narodowym. W ocenie radnych wójt i sekretarz gminy tego obowiązku nie dopełnili.

ZGODNIE Z PRAWEM

Wójt Grzegorzek przyznaje, że o złożeniu doniesienia przez radnych dowiedział się pocztą pantoflową. - Działamy na rzecz mieszkańców i na ich wniosek wydajemy decyzje - tłumaczy wójt.

Nic do zarzucenia nie ma sobie także Jan Czech, sekretarz gminy. - Właściciel nieruchomości podaje tylko numer działki, obwód drzewa na określonej wysokości, gatunek drzewa oraz przyczyny ich usunięcia - tłumaczy Jan Czech. - Właściciel ma prawo do usunięcia drzew zdrowych i chorych. Ustawa nie nakłada żadnych, innych dodatkowych ograniczeń i obowiązków na organ w tej materii. Urzędnik wydaje decyzje na wniosek. Gdyby to były gatunki chronione prawne, to sprawa wyglądałaby inaczej. Ustawa nie nakłada na wójta obowiązku, by przed wydaniem decyzji skorzystał z opinii dendrologa.

Dlaczego sekretarz i wójt przed wydaniem decyzji o wycince okazałych dębów i wierzb, nie zasięgnęli opinii radnych? - Nie ma czegoś takiego, że radni lub inne czynniki o charakterze społecznym są przewidziane do uczestnictwa w tym postępowaniu - zapewnia sekretarz. - Gdybyśmy to zrobili, wójt w sposób istotny naruszyłby prawo.

Sekretarz przypomina, że w gminie Gorzyce wycinki drzew, nie są żadnym novum. - Są procesem ciągłym - tłumaczy. - Właściciele nieruchomości zachowują się bardzo racjonalnie. Usuwając drzewa, dokonują jednocześnie ogromnej ilości nasadzeń. Ten proces jest dużym plusem dla przyrody.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie