Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bartłomiej Sienkiewicz, minister, prawnuk słynnego pisarza znów w Oblęgorku - Po prostu kocham to miejsce - mówi

Paweł WIĘCEK
Po szeregu oficjalnych spotkań podczas piątkowej wizyty w Kielcach minister Bartłomiej Sienkiewicz nie mógł sobie odmówić krótkiej wyprawy do Oblęgorka, gdzie spędził pierwszych siedem lat życia.
Po szeregu oficjalnych spotkań podczas piątkowej wizyty w Kielcach minister Bartłomiej Sienkiewicz nie mógł sobie odmówić krótkiej wyprawy do Oblęgorka, gdzie spędził pierwszych siedem lat życia. Aleksander Piekarski
O magicznym dzieciństwie w Oblęgorku i powrotach do tej czarownej krainy - rozmowa z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem

Bartłomiej Sienkiewicz

Bartłomiej Sienkiewicz

Ma 53 lata. Urodził się w Kielcach, pierwsze lata życie spędził w Oblęgorku, który dostał od Polaków słynny pisarz Henryk Sienkiewicz. W latach 80. działał w opozycji demokratycznej. Członek Ruchu Wolność i Pokój. Ukończył studia na Wydziale Filozoficzno-Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Współzałożyciel Ośrodka Studiów Wschodnich. Był także funkcjonariuszem Urzędu Ochrony Państwa od momentu powstania tej służby do 2002 roku. Następnie prowadził własną działalność gospodarczą w branży doradczej w zakresie oceny ryzyka inwestycyjnego. 25 lutego 2013 roku objął stanowisko ministra spraw wewnętrznych. Jest prawnukiem Henryka Sienkiewicza. Żonaty, ma trzech synów i córkę.

Paweł Więcek: * Zna Pan tutaj każdy kąt, Panie Ministrze?
Bartłomiej Sienkiewicz:
- Trochę tak. Podczas remontu naszego tak zwanego nowego domu przez jakiś czas mieszkaliśmy na tyłach muzeum. Pamiętam tu jedną Wigilię. Oprócz tego często to przyjeżdżam. Ostatnio z dziećmi.

* Jaki jest Pańskie najbardziej żywe wspomnienie z lat spędzonych w Oblęgorku?
- To było miejsce wytchnienia dla całej rodziny. Często przyjeżdżałem tu na wakacje i siedziałem przez dwa miesiące. Po długim pobycie w mieście to była taka czarowna kraina. Moje miejsce na świecie.

* W naszej rozmowie nie może nie paść fundamentalne pytanie. Jak to jest być prawnukiem noblisty, pisarza, człowieka tak wielkiego formatu?
- Największy kłopot jest w szkole...

* No właśnie chciałem o to zapytać...
- W szkole panie polonistki prędzej czy później używają tego magicznego sformułowania, które zna też mój ojciec i moje cioteczne rodzeństwo, a mianowicie: "gdyby twój pradziadek widział, jak piszesz albo co napisałeś, to by się w grobie przewrócił". Proszę mi wierzyć, że nie jest to przyjemne przeżycie, ale każdy z nas przez to przeszedł.

* Obsadzano Pana w roli szkolnego eksperta od twórczości pradziadka?
- Na szczęście nie.

* A jaki jest Pański poziom znajomości, jeśli chodzi o twórczość Henryka Sienkiewicza? I których utworów Pan nie przeczytał?
- Oczywiście, że znam, ale nie czuję się ekspertem, bo moje zainteresowania nie są zainteresowaniami z dziedziny historii literatury. Moje życie potoczyło się zupełnie inaczej. Natomiast moją ulubioną książką była, jest i zawsze będzie - jakkolwiek by to dziwnie brzmiało - "Ogniem i mieczem".

* Pan tę twórczość w ogóle lubi, ceni? Wiem, że to pytanie, którego być może nie powinienem zdawać, ale tak się zastanawiam...
- To jest na pewno wielkie pisarstwo, ale pisarstwo, które należy do pewnej epoki. Ta epoka się skończyła i chociażby językowo Henryk Sienkiewicz jest dziś autorem coraz trudniejszym do czytania dla młodego pokolenia. Przez zmiany, które nastąpiły w polszczyźnie, część jego książek jest już bardzo trudna w lekturze. To naturalny proces i trzeba się z tym pogodzić.

* Jak to jest zmagać się z legendą dziadka? Z drugiej strony - jak pracować na swój własny rachunek i oderwać łatkę "prawnuk Sienkiewicza"?
- Jeśli się ma swoje życie, to wszystko jest w porządku.

* Panu się to...
- Mam nadzieję, że mi się to udało.

* Państwo macie spotkania rodzinne od czasu do czasu. Gdzie one się odbywają? Jak liczny jest ród Sienkiewiczów?
- Zjazd rodzinny odbywa się raz do roku. Wówczas przyjeżdżają wszyscy krewni. W zależności od roku w Oblęgorku stawia się między 20-30 osób. Zawsze w określonej porze wakacji staramy się stawić na wezwanie, bo to wielka przyjemność i rodzaj rytuału rodzinnego.

* Wróćmy do pierwszych siedmiu lat Pańskiego życia spędzonych tutaj. Pan chodził do miejscowej szkoły?
- Nie, do szkoły uczęszczałem w Krakowie. W Oblęgorku spędziłem najszczęśliwszą część dzieciństwa, czyli tę bez szkoły.

* Jak to życie wyglądało?
- Psy, las, przyroda, życzliwe otoczenie. To życie było takie, jakie powinno być dzieciństwo. Pod tym względem uważam, że jestem szczęściarzem.

* Miał Pan tutaj swoją ulubioną kryjówkę? Swoje magiczne miejsce?
- Wiele kryjówek (śmiech).

* To chociaż o jednej proszę powiedzieć...
- Nie zdradzam ich do tej pory.

* Dlaczego?
- Bo to są moje kryjówki.
* Jak często poza spotkaniami rodzinnymi bywa Pan w Oblęgorku.
- W Oblęgorku bywam średnio dwa-trzy razy do roku. Ostatnio częściej ściągają nas tutaj pogrzeby. Ale to zawsze będzie miejsce, któremu bardzo dużo zawdzięczam. To część mojej tożsamości, taki łącznik między mną a całą ziemią świętokrzyską. Po prostu kocham to miejsce.

* W ogólnym rozrachunku fajnie mieć takiego pradziadka?
- Wyraźna tożsamość jest zawsze czymś, co pomaga w życiu, bo człowiek nie zadaje sobie pytania, skąd jest. Ma się na czym oprzeć, na jakiejś tradycji. Ale prawdę mówiąc w życiu decyduje to, co robimy sami, a nie to, co robili nasi przodkowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie