Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proces w sprawie śmiertelnego potrącenia dwóch kobiet w Kielcach. Zeznawali technik policyjny oraz fotoreporterzy gazet

/ElZem/
Ciąg dalszy procesu mężczyzny oskarżonego o śmiertelne potrącenie dwóch starszych kobiet na ulicy Chrobrego w Kielcach.

Co to za proces?

Co to za proces?

Przed Sądem Rejonowym w Kielcach toczy się proces dotyczący tragicznych zdarzeń z 9 czerwca 2013 roku na ulicy Chrobrego w Kielcach. Według ustaleń śledczych w dwie kobiety idące chodnikiem wjechało osobowe BMW. Obie zginęły na miejscu niemalże na oczach swoich mężów. Kierowca BMW, 34-letni mężczyzna odjechał z miejsca zdarzenia, po kilku godzinach jego auto znaleziono w lesie na osiedlu Podkarczówka, samochód był spalony. 34-letni właściciel samochodu kilka godzin później zgłosił się do komisariatu. Był trzeźwy. Usłyszał zarzuty spowodowania wypadku i ucieczki z jego miejsca. Policjanci zatrzymali także 37-letniego kolegę kierowcy, który podejrzany był o pomoc w ukrywaniu się oskarżonego.

Kiedy i w jakich okolicznościach przestawiono forda mondeo, w którego najpierw uderzyło bmw, by za chwilę potrącić dwie starsze kobiety - tego próbował dowiedzieć się sąd na środowej rozprawie. Przed sądem odpowiadał właściciel uderzonego auta, technik policyjny oraz fotoreporterzy "Echa Dnia" i "Gazety Wyborczej".

Na poprzedniej sprawie adwokat oskarżonego kierowcy bmw przedstawił w sądzie zdjęcie, na którym było widać, że ford mondeo, w którego najpierw uderzyło bmw, by po odbiciu kierownicą wjechać w idące chodnikiem dwie starsze kobiety, ustawione było inaczej niż na policyjnych zdjęciach z miejsca wypadku. W środę sąd wezwał właściciela forda, by dowiedzieć się, co mężczyzna wie o sprawie.

Jechał slalomem

65-letni świadek, właściciel forda tłumaczył, że feralnego dnia około godziny 12 bądź 13 podjechał pod swój dom. - Ustawiłem samochód, tak jak zawsze częściowo na podjeździe a częściowo na trawniku. Wszedłem do domu i tam po jakimś czasie usłyszałem huk. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem jakiś samochód, który jedzie slalomem. Nie widziałem całego swojego auta, bo zasłaniały mi go tuje. Potem zobaczyłem dwóch starszych panów a za nimi dwie kobiety, po chwili obie panie wyleciały w górę, a samochód wycofał i odjechał. Wybiegłem przed dom i z sąsiadką zobaczyliśmy jedną z kobiet leżącą na ulicy, a drugą dopiero po chwili odnaleźliśmy w żywopłocie - opowiadał świadek. Jak tłumaczył po chwili podjechał jego sąsiad i wraz z jeszcze jednym panem w aucie ruszyli w pościg za bmw, dojechali po śladach do ulicy Bernardyńskiej, tam zobaczyli spalone auto i pracującą na miejscu straż pożarną.

Przesunął samochód…

Sąd pokazał świadkowi zdjęcia wykonane przez fotoreporterów "Echa Dnia" i "Gazety Wyborczej". Na zdjęciu wykonanym przez "Echo Dnia" samochód mężczyzny stał pod innym kątem, wystawał bardziej na ulicę, zaś na zdjęciach z Gazety Wyborczej i tych od policjantów auto stało bliżej bramy wjazdowej na posesję. Na popytanie sądu, dlaczego tak to wyglądało mężczyzna zeznał: - Po powrocie na ulicę Chrobrego zobaczyłem, że mój samochód został uderzony. Z tyłu zwisała rura wydechowa i zderzak. Widziałem, że zawadzały na drodze i z innymi ludźmi przesunąłem ten samochód z 10 do 20 centymetrów bliżej bramy - tłumaczył świadek.

Jak dodawał wcześniej zostawił samochód na biegu z zaciągniętym hamulcem ręcznym a w jego pojeździe jest funkcja blokady kierownicy. - W jaki zatem sposób zdołał pan przesunąć samochód pomimo zaciągniętego hamulca ręcznego i na biegu - chciał się dowiedzieć mecenas Sławomir Gierada, obrońca skarżonego 34-latka.

To tak, jak zacieranie śladów

Sąd przepytał także policyjnego technika, który na miejscu wypadku zabezpieczał ślady na drodze i robił zdjęcia. - Nie pozwoliłbym na to, aby przed wykonaniem moich czynności ktoś przesuwał samochód, przecież równałoby się to zacieraniem śladów na miejscu zdarzenia - mówił policjant tłumacząc, że ford mondeo stał tak, jak jest to uwidocznione na jego zdjęciach. Funkcjonariusz policji dodawał też, że protokół zaczął spisywać o godzinie 17.

Z kolei od fotoreportera "Echa Dnia", który na miejscu zdarzenia był zaraz po pierwszych policjantach sąd dowiedział się, że pierwsze zdjęcia na ulicy Chrobrego wykonano o godzinie 16.34, bo tak zapisano czas we właściwościach plików zdjęciowych. To na tych fotografiach widać, co potwierdził policyjny technik, że ford mondeo stoi w innej pozycji niż na fotografiach z Gazety Wyborczej i policji (pierwsze zdjęcie fotoreporter "Gazety" wykonał o godzinie 16.42 - przyp. red.). Obaj fotoreporterzy tłumaczyli, że w ich obecności ford nie był przesuwany.

Na kolejnej rozprawie sąd będzie próbował ustalić, o której godzinie zrobiono zdjęcia policyjne, przesłuchani zostaną także policjanci, którzy jako pierwsi byli na miejscu wypadku na ulicy Chrobrego w Kielcach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie