Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czterej skazani za pobicie. Sąd w Tarnobrzegu utrzymał wyrok

Marcin RADZIMOWSKI
Sąd drugiej instancji utrzymał w środę w mocy wyrok skazujący dla czterech mieszkańców Tarnobrzega, którzy pobili swojego 31-letniego znajomego, a potem zabrali mu samochód. Motywu jednoznacznie nie udało się ustalić, najprawdopodobniej był nim konflikt pomiędzy pokrzywdzonym a jednym z oskarżonych.

W środę Sąd Okręgowy w Tarnobrzegu rozpoznawał apelację zarówno prokuratury, jak i obrońców oskarżonych mężczyzn. Oskarżyciel publiczny domagał się zaostrzenia kar dla dwójki z nich, obrońcy wszystkich czworga - złagodzenia kar. Adwokaci zarzucali sądowi pierwszej instancji dokonanie błędnych ustaleń odnośnie okoliczności zdarzenia. Sąd odwoławczy nie podzielił argumentów żadnej ze stron.

UTRZYMANY W MOCY

- Zaskarżony wyrok sądu rejonowego został utrzymany w całości w mocy - wyjaśnia sędzia Zygmunt Dudziński, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu.

"Rejonówka" uznała winę wszystkich czterech oskarżonych o pobicie 31-latka i wymierzyła im kary 2 lat (dwaj), 2 lat i 6 miesięcy oraz 3 lat pozbawienia wolności. Na poczet orzeczonych kar zaliczono oskarżonym pobyt w areszcie tymczasowym.

Cała sprawa dotyczyła wydarzeń z nocy 27 lutego ubiegłego roku, które miały miejsce w Tarnobrzegu, w rejonie ulicy Kopernika. To w jednym z tamtejszych bloków mieszka pokrzywdzony 31-latek. Nie sposób nie wspomnieć, że kryształowej przeszłości nie ma, doskonale jest znany policji i prokuraturze ze swoich dokonań.

Kilka godzin przed zdarzeniem 31-latek wspólnie z dwoma kolegami przebywał w piwnicy (urządzonej na miejsce spotkań towarzyskich), gdzie oglądali w telewizorze mecz piłkarski FC Barcelona z Realem Madryt. Dwaj z nich pili alkohol. W pewnym momencie 31-latek zaczął od nieznanego sobie numeru otrzymywać sms-y treści: "Kocham cię, nie mogę o tobie zapomnieć". Były też pytania: "gdzie jesteś i co robisz". Jak ustaliła prokuratura, jeden z oskarżonych o pobicie w ten sposób próbował "wywabić" pokrzywdzonego i ustalić miejsce jego pobytu, by móc zaatakować.

BO CHCIAŁ JECHAĆ PIJANY?

Do ataku doszło około godziny 3, kiedy 31-latek wracał od kolegi do swojego mieszkania. Pokrzywdzony relacjonował, że w pewnym momencie zza krzaka wyskoczył zamaskowany mężczyzna i uderzył go pięścią w twarz a następnie doskoczyło do niego trzech kolejnych i posypały się ciosy pięścią oraz kopniaki. Napastnicy z kieszeni zabrali mu kluczyki do jego mercedesa - niektórzy wskoczyli do tego auta i odjechali, inni odjechali oplem należącym do jednego z nich. Wśród czterech napastników pokrzywdzony rozpoznał tylko jednego, który nie miał zasłoniętej twarzy. To był… bardzo dobry kolega 31-latka.

Razem nawet pracowali w tej samej firmie, w której pobity zajmował stanowisko kierownicze.

Właśnie tu prokuratura i sąd doszukiwali się motywu działania napastników, gdyż jakiś czas wcześniej 27-letni kolega 31-latka został zwolniony. Nie wiadomo, czy rzeczywiście taki był motyw.

Powiadomieni o napaści policjanci niedługo potem zatrzymali wszystkich czterech podejrzanych. W samochodzie znaleziono kominiarki i kluczyki do mercedesa, którego mężczyźni pozostawili kilka ulic od miejsca zdarzenia.

Żaden z podejrzanych a później oskarżonych nie przyznał się do pobicia i "zaboru samochodu w celu krótkotrwałego użycia". Podawali różne wersje przebiegu zdarzenia, często je modyfikując. Twierdzili, że nie pobili 31-latka a jedynie zabrali mu kluczyki i przestawili jego samochód, by uniemożliwić mu jazdę - był bowiem pijany. Pokrzywdzony zaprzeczał temu stanowczo, dodając, że w przeszłości kilka razy jeździł pijany samochodem razem z oskarżonymi. I wtedy nikomu to nie przeszkadzało. Zresztą obrażenia na jego ciele nie pozostawiały wątpliwości, że został pobity.

Środowy wyrok jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie