Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zostawiam tu moją drugą połówkę - rozmowa Echa z Natalią Piekarczyk, byłą już rozgrywającą AZS WSBiP KSZO Ostrowiec

Rafał SOBOŃ
Natalia Piekarczyk przez ostatnie dwa sezony broniła barw AZS WSBiP KSZO Ostrowiec.
Natalia Piekarczyk przez ostatnie dwa sezony broniła barw AZS WSBiP KSZO Ostrowiec. Rafał Soboń
Natalia Piekarczyk powróciła do Ostrowca, by wydatnie pomóc w awansie do Orlen Ligi. Starsi kibice pamiętają ją jeszcze z występów w pomarańczowo-czarnych barwach pod panieńskim nazwiskiem Staniucha. Po dwóch latach spędzonych w Ostrowcu, przenosi się do Dąbrowy Górniczej.

* Po wywalczeniu awansu do Orlen Ligi odchodzisz z zespołu, ale twoja przygoda z tą klasą rozgrywkową wcale się nie kończy?

Natalia Piekarczyk: - Dokładnie tak. Przykro mi tylko trochę, że nie dano mi się tym jeszcze trochę pocieszyć. Ten temat klarował się już od pewnego czasu. Z jednej strony była to dla mnie ciężka decyzja, ale nie czuję się, jakbym stąd odchodziła, ponieważ zostawiam tu moją drugą połówkę i cały czas będę z tym klubem mocno związana. Całym sercem kibicuję KSZO. Życzę, żeby przyszły tu fajne dziewczyny, fajnie się to poukładało i by ten klub dalej piął się do góry.

* Jak to stwierdził twój mąż, pewnych okazji się nie odrzuca?

- Już kilka razy takie dobre oferty się pojawiały, ale nigdy nie miałam okazji z nich skorzystać. Dziś wiem, że chcę to zrobić, żeby nie mieć do siebie żalu, że nie spróbowałam. Tak jak powiedział to Bartek, czasami ciężko jest odmówić. Przede mną wiele nowych wyzwań, ale jestem na nie gotowa, dlatego się zdecydowałam.

* Co powiesz o swoim nowym zespole?

- Szczegółami się nie interesowałam, bo ja tam przychodzę żeby się pokazać, mocno pracować. Mam nadzieję, że będę mogła wnieść coś dobrego do tego zespołu. Zrobię wszystko co w mojej mocy, a jak będzie, to pokaże sezon. Jeśli tylko dopisze zdrowie, to jestem dobrej myśli.

* Ostrowiec jednak chyba będzie ci się dobrze kojarzył?

- Bardzo mi się spodobało to miasto, choć początkowo nie byłam tak pozytywnie nastawiona. Stało mi się jednak bardzo bliskie. Także włodarze tego klubu zasługują na dobre słowo. Moim zdaniem są to odpowiedni ludzie na odpowiednim miejscu i od wielu już lat pracują i wkładają w siatkówkę sporo zdrowia i serca. Wierzę, że drobnymi kroczkami dalej będą zmierzać w obranym kierunku. To również dzięki nim ten ostatni sezon dał mi tak wiele radości. Łza się w oku kręci na samą myśl, co my tu zrobiłyśmy. Ostrowiec postrzegam obecnie jako miejsce, do którego z przyjemnością zawsze powrócę.

* Z taką samą przyjemnością, z jaką wspominacie ten awans? Było to widać podczas specjalnie zorganizowanej fety.

- Zaraz po awansie bardzo szybko rozjechałyśmy się do domów i nie było czasu na wspólne świętowanie, jednak osobiście często lubię wracać do tych chwil, odtwarzam sobie te decydujące o awansie mecze, sety, poszczególne akcje i motywacyjne filmiki, przygotowywanie przez Bartka. Każdy sportowiec trenuje i walczy właśnie dla takich chwil. Dziś był to taki kolejny, miły powrót. Fajnie, że uczestniczyli w tym także kibice. Jestem pozytywnie zaskoczona, że tyle osób zechciało przyjść i uczestniczyć w tej uroczystości.

* Presja towarzyszyła wam prawie przez cały sezon, bowiem wszyscy przedstawiali ten zespół jako murowanego faworyta do awansu. To chyba nie pomagało?

- Gdy weszłyśmy w fazę play off, może nie każdy o tym mówił, ale widać było wśród nas pewną nerwowość. Każda z nas indywidualnie walczyła, żeby się wyciszyć, bo psychicznie bardzo łatwo zniszczyć to, co się dotychczas z trudem wypracowało. Byłyśmy bardzo młodym zespołem, a ciążyła na nas spora presja. Tym bardziej, że w rundzie zasadniczej nie przegrałyśmy żadnego meczu. To wcale nie było na naszą korzyść, bo wszyscy już nam na szyjach wieszali złote medalem, podczas gdy przed nami były te najważniejsze mecze. Dochodziły do nas te głosy, że "jak nie my to kto?". Wiedziałyśmy, że mamy ogromną szansę, ale był to dla nas trudny czas i kosztował nas sporo stresu. Były tu jednak fajne dziewczyny, fajne charaktery i to wszystko się zgrało. To ogromny sukces dla każdej z nas. Za naszą sprawą zaczęła się budować nowa historia.

* Co więc zadecydowało o końcowym sukcesie?

- Od piątego miejsca w I lidze były drużyny, które przy naszym słabszym dniu mogły namieszać. Osobiście będę się upierać przy tym, że wygrałyśmy tę ligę drugim meczem z Budowlanymi Toruń. Gdybyśmy przegrały tie-breaka i musiały jechać do Torunia przy stanie 1:1, z pewnością inaczej by to wyglądało. Do dziś nie wiem jak to się stało, że wygrałyśmy. Dla mnie to był cud. Ten mecz kosztował mnie wiele emocji. Sama się nie spodziewałam, że tak mogę zareagować. Nawet po finale nie odczułam tego tak, jak po tym drugim meczu z Budowlanymi. Wspominam ten mecz jako ogromną walkę z samą sobą i z przeciwnikiem. Ten mecz był kluczowy, byśmy mogły świętować ten awans.

* Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie