"Sprzedam" lub "wynajmę" - tak Opatów odbił się od dna

W Opatowie drobni sklepikarze decyduje się na likwidację swoich interesów. Zamknęła się nawet placówka staszowskiego banku przy ulicy Partyzantów. Drobny handel w Opatowie zwyczajnie się nie opłaci, ponieważ nie ma wystarczającej liczby klientów.

Na ostatniej sesji Rady Miejskiej, na której burmistrz Opatowa uzyskał od radnych absolutorium za wykonanie budżetu burmistrz Andrzej Chaniecki mówił: - Środowiska samorządowe w naszym regionie jednogłośnie mówią, że Opatów się obudził.

Patrząc na coraz więcej zamkniętych małych sklepów można odnieść wrażenie, że drobny handel, który jest podstawowym źródłem dochodu dla wielu rodzin umiera. - Mamy plac targowy, dworzec, stadion, pięć hektarów terenów przygotowanych pod inwestycje, podstrefę ekonomiczną, nowe świetlice wiejskie, nowe drogi, chodniki. Opatów modernizuje budynki użyteczności publicznej i będzie prowadził wiele innych inwestycji. Aby je realizować, potrzebne są pieniądze, wiarygodność i transparentność, stanowcze działania. Udało się nam odbić od dna. Zrobiliśmy wiele dobrych rzeczy. Nie zwracajmy uwagi na zachowania incydentalne niektórych osób, na ich populizm i demagogię. Idźmy do przodu! - nawoływał na sesji burmistrz Chaniecki.

W sesji wzięło udział tylko dziewięciu radnych. Sześciu w ogóle nie uczestniczyło w głosowaniu. Pięciu radnych nie przyszło, jeden się spóźnił.

- Codziennie od rana do popołudnia siedzimy i czekamy na klienta jak na zbawienie - narzeka jedna z właścicielek sklepu przemysłowego przy ulicy nieopodal placu Obrońców Pokoju w Opatowie. - Kiedyś najwięcej klientów przychodziło w środy. Tak było do czasu, kiedy targowicę przeniesiono na obrzeża miasta. Teraz nawet w środę ludzie nie przychodzą. Idą na targ, omijając centrum Opatowa.

- Proszę prześledzić drobne ogłoszenia. Mam wrażenie, że nigdy wcześniej na rynku wtórnym nie było tak dużo mieszkań do sprzedania. Ludzie masowo wyprowadzają się z Opatowa. Najlepiej żyje się tu osobom będącym blisko władzy, nie tylko tej samorządowej, ale i biznesowej - dodaje koleżanka właścicielki sklepu.

Wystarczy przejść przez opatowski rynek oraz jego boczne ulice. Tylko co któraś witryna jest zapełniona a nad wejściem wisi reklama sklepu. Tam gdzie do niedawna kwitł handel, teraz powieszono ogłoszenie sprzedam lub wynajmę.

- Czy osoby prowadzące działalność gospodarczą mają teraz pójść do pracy za tysiąc złotych do marketu? - pyta kobieta. - Młodzi ludzie masowo wyjeżdżają za granicę. Tu nie ma klimatu do prowadzenia handlu i nawet nie można znaleźć pracy kiedy z góry wiadomo, kto wygra konkurs na stanowisko i dla kogo jest szykowane. Kolejne władze mamią nas zmianami na lepsze a ciągle jest jak było - stwierdza właścicielka sklepu. - Chodzą plotki o kolejnych dużych sklepach, nie tylko spożywczych. Jeżeli tak ma wyglądać sprowadzanie inwestorów, to ja za takich dziękuję, sama pomyślę nad wyjazdem z miasta - dodaje załamana.