Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia w Chmielowie wciąż kryje swoje tajemnice. Wyjaśniamy kolejne

Marcin RADZIMOWSKI [email protected]
W ostatni wtorek podejrzanego przywieziono z aresztu do Chmielowa. W czasie wizji lokalnej pokazał, w jaki sposób dokonał zbrodni.
W ostatni wtorek podejrzanego przywieziono z aresztu do Chmielowa. W czasie wizji lokalnej pokazał, w jaki sposób dokonał zbrodni. Marcin Radzimowski
Policjanci, prokurator, adwokat i tłumacz. Rozciągnięte taśmy, wyłączone z ruchu ulice, samochód stojący w tym samym miejscu, co 18 czerwca. Rozpoczyna się wizja lokalna. Podejrzany demonstruje, jak z zimną krwią zamordował. Pokazuje, w jaki sposób praktycznie odciął swojej żonie głowę.

Kilka dni temu w tarnobrzeskim sądzie przesłuchana została 10-letnia dziewczynka. Córka Fermo M. i zamordowanej 32-letniej Teresy. W specjalnym, przyjaznym pokoju, w obecności psychologa dziecko opowiedziało sędziemu o tamtych wydarzeniach. O tym, jak z płaczem przybiegł jej czteroletni braciszek. Jak powiedział i pokazał, że tatuś podciął mamusi gardło…

ZBYT WIELKA TRAUMA

Według psychologów, przesłuchanie samego czterolatka, nie jest obecnie możliwe. Naoczny świadek okrutnego mordu ma traumę, której być może nie wyzbędzie się do końca życia. Prokuratura nie informuje o planowanych czynnościach śledczych, jednak dowiedzieliśmy się, że prawdopodobnie czterolatek nie będzie w ogóle przesłuchiwany. Ani w śledztwie, ani przed sądem. On wciąż jakby nie rozumie, że mamusia nie wróci. Zrywa się i woła ją każdej niemal nocy. Razem z dwójką rodzeństwa przebywa obecnie pod opieką dziadków, rodziców ich mamy. Tak postanowił sąd.

- Z tego co się dowiedziałem, relacje Fermo ze swoją rodziną we Włoszech nie były dobre - mówi Franco Dallasta, z Gazzetta di Reggio, który jako pierwszy włoski dziennikarz informował o zbrodni w Chmielowie. W ostatnich dniach przyjechał tu, na miejsce zbrodni.

By porozmawiać z ludźmi, by dowiedzieć się czegoś nowego o zabójstwie, które wstrząsnęło mieszkańcami Arceto - włoskiej miejscowości, w której jeszcze półtora roku temu mieszkał wraz z żona i dziećmi Fermo M. Włoski dziennikarz dziwi się szczerze, że polskie prawo nie pozwala w mediach posługiwać się pełnym nazwiskiem podejrzanego, że nie wolno publikować jego wizerunku, zdjęć…

Wtorek, 8 lipca. 46-letni mężczyzna w asyście policjantów zostaje przywieziony do Chmielowa z Aresztu Śledczego w Rzeszowie. Oprócz mundurowych jest prokurator, adwokat. Rozciągnięte taśmy, wyłączone z ruchu ulice, samochód stojący w tym samym miejscu, co 18 czerwca. Rozpoczyna się wizja lokalna. Gapie bezskutecznie próbują podejść bliżej, by cokolwiek zobaczyć za rozstawionym przez policjantów parawanem.

NA MIEJSCU ZBRODNI

Dowiadujemy się, że początkowo Włoch nie chciał uczestniczyć w eksperymencie procesowym. Później zmienił zdanie, zgodził się przyjechać na miejsce zbrodni. Był wyraźnie przygaszony. Może wróciły wspomnienia? A może tylko grał załamanego? Nie znamy szczegółów, ale wiemy, że podejrzany opisał dramatyczne wydarzenia. W czynnościach uczestniczyła biegła sądowa z Mielca, przysięgły tłumacz języka włoskiego. Wszystko skrupulatnie notowano, każde słowo. Wizja była też rejestrowana z wykorzystaniem kamery.

Zabójstwo dla pieniędzy? Od osób związanych ze śledztwem dowiadujemy się, że i taki motyw był brany pod uwagę. Wykupić dla żony polisę na życie, a potem ją zamordować, wskazując jako sprawcę osobę z zewnątrz. Pieniądze pokryłyby chociaż część ogromnych długów, jakie mężczyzna podobno ma w efekcie uzależnienia od hazardu. Mężczyzna swoim działaniem początkowo próbował odsunąć podejrzenia od siebie - po zamordowaniu 32-letniej Teresy sobie przeciął żyły łokciowe, a następnie podciął sobie gardło i nóż wsunął w dłoń nieżyjącej kobiety. Nieoficjalnie ustaliliśmy, że motyw zabójstwa dla pieniędzy został już praktycznie odrzucony. Bo polisy nie było.

Pozostaje zatem zazdrość, ten motyw od samego początku brany jest przez śledczych pod uwagę jako najbardziej prawdopodobny. Podobno oboje byli o siebie bardzo zazdrośni. Ale on bardziej. Z relacji, jaką przekazał czterolatek wynika, iż bezpośrednio przed tragedią (mężczyzna odwoził samochodem żonę do pracy w sklepie) Włoch zatrzymał auto i zapytał Teresę, czy naprawdę go kocha. A jeśli tak, to niech go pocałuje. Kobieta nachyliła się, by go pocałować, a wówczas on zaatakował ją nożem. Nie ma jeszcze wyników sekcji zwłok, ale na szyi kobiety stwierdzono kilkanaście ran. Jedna z nich spowodowana z ogromną siłą, mężczyzna praktycznie odciął żonie głowę…

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO

PSYCHIATRZY ZDECYDUJĄ

Włoskie media donoszą, że według członków rodziny 46-latka nie jest on do końca zdrowy, jeśli chodzi o psychikę. Pojawiają się też informacje o podejmowanej przez niego próbie samobójczej.

- Miejscowa prokuratura uważa, że jest zdrowy, skoro jest w areszcie a nie w szpitalu? - dopytuje Franco Dallasta z Gazzetta di Reggio.

Na pewno obecny stan zdrowia podejrzanego pozwala na pobyt w areszcie. W zwykłym, nie na oddziale szpitalnym. Badania psychiatryczne, które mają odpowiedzieć na pytanie, czy w chwili popełnienia zbrodni 46-latek był poczytalny, mają zostać przeprowadzone w najbliższych dniach.

- Na obecnym etapie nie sposób określić, czy jednorazowe badanie wystarczy biegłym, czy może do wydania opinii będą oni potrzebowali czterotygodniowej obserwacji podejrzanego w warunkach szpitalnych - mówi prokurator Marcin Kurdziel, zastępca prokuratora rejonowego w Tarnobrzegu.

Sama obserwacja psychiatryczna, podobnie zresztą jak wszystkie inne czynności z udziałem podejrzanego obcokrajowca, rodzą pewne problemy "techniczne". Wszystko musi się odbywać z udziałem tłumacza. Można się domyślać, że obecnie spore problemy z komunikacją pojawiają się już w areszcie śledczym.

Nie łatwiej będzie przed sądem, bo jeśli 46-letni będzie poczytalny to już teraz nikt nie ma wątpliwości, że Włoch stanie przed sądem z zarzutem dokonania zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Zadanie tłumacza będzie niełatwe, bowiem padać będzie wiele pytań i odpowiedzi. W procesie karnym o winie i wymiarze kary decydują nierzadko drobne niuanse, które bardzo trudno przetłumaczyć językowo.

TU JEST ICH DOM

Obecnie adwokatem Fermo M. wyznaczonym z urzędu przez tarnobrzeski sąd, jest mecenas Paweł Sabat z Tarnobrzega. We włoskiej prasie pojawiła się natomiast informacja, jakoby do Polski wybierał się włoski prawnik, z którego usług w przeszłości korzystał Fermo M. Jego zadaniem miałoby być sprawdzenie, czy jego rodak przebywa we właściwych warunkach. O warunki w areszcie dopytują też zresztą tarnobrzeską prokuraturę pracownicy Ambasady Włoskiej w Warszawie.

- Nic mi o tym nie wiadomo, by włoski prawnik mojego klienta miał przyjechać. Na obecnym etapie ja jestem jego obrońcą, choć oczywiście każdemu podejrzanemu przysługuje prawo skorzystania z pomocy adwokata z wyboru - mówi mecenas Paweł Sabat. Dodając, że z uwagi na tajemnicę adwokacką, o swoich kontaktach z podejrzanym ani o szczegółach całej sprawy nie będzie rozmawiał.

Zgodnie z polskimi przepisami Włocha przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu mógłby reprezentować włoski adwokat, ale musiałby być wpisany na listę adwokatów w Polsce. Proces nie może się toczyć przed sądem włoskim, ale później, po wydaniu wyroku w Polsce, orzeczoną karę Fermo M. mógłby odbywać w swoim kraju. To wszystko jednak na razie założenia i domysły. Zwykłe gdybanie.

Od tego, co wydarzy się w najbliższej przyszłości, znacznie ważniejsze są losy trojki dzieci. Dzieci, którym ojciec w tak bestialski sposób odebrał ukochaną mamusię. Właściwie straciły obojga rodziców, bo trudno sobie wyobrażać, by kiedykolwiek były w stanie wybaczyć ojcu. Teraz są pod opieką dziadków i siostry swojej mamy. Włoscy dziennikarze powołując się na relacje krewnych Fermo M. informują, że jego włoska rodzina nie zamierza "wyrywać" dzieci z Polski. Według nich tutaj, w Polsce jest ich dom. I tak niech zostanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie