Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lucjusz Nadbereżny: Nie traktuję poważnie ludzi, którzy kilkakrotnie zmieniają partię

Bartosz MICHALAK
Lucjusz Nadbereżny
Lucjusz Nadbereżny
Lucjusz Nadbereżny: - Pan Szlęzak urządził sobie w Stalowej Woli prywatny folwark. Stalowa Wola od dłuższego czasu nie zmierza w dobrym kierunku, dlatego czas to zmienić.

Ważne

Ważne

Zbliżają się kolejne wybory samorządowe. Będziemy rozmawiali z kandydatami do władzy w naszym miastach stolicach powiatów. Dziś Lucjusz Nadbereżny, prawdopodobny kandydat na prezydenta Stalowej Woli z Prawa i Sprawiedliwości.

O rządach prezydenta Andrzeja Szlęzaka, swoich zawodowych awansach, a także planach związanych z miastem Stalowa Wola - Lucjusz Nadbereżny, radny i szef Prawa i Sprawiedliwości w Stalowej Woli, niewykluczone, że już wkrótce kandydat na prezydenta "Hutniczego Grodu". W bardzo dosadnych słowach wypowiedział się na tematy polityczne dotyczące naszego regionu.

Bartosz Michalak:- Ile jest w tym prawdy, że od czasu Pańskiego wystąpienia na tegorocznym kongresie Prawa i Sprawiedliwości stał się Pan ulubieńcem Jarosława Kaczyńskiego?
Lucjusz Nadbereżny: - Owszem, miałem kilkakrotnie okazję występować przed panem prezesem, co było dla mnie olbrzymim wyróżnieniem oraz zaszczytem. Podczas tych wystąpień miałem pełną swobodę do wypowiedzenia tego co myślę jako młody człowiek. Moich przemówień ani nikt mi nie pisał, ani nie sprawdzał. Za każdym razem wyrażałem tylko swoje zdanie, ocenę sytuacji jak w Polsce wygląda życie młodych ludzi, młodych rodzin. Również dotyczące nieudolnych rządów Donalda Tuska i faktu, że jego rządy prowadzą do pustoszenia naszego kraju. Cieszę się, że moje wystąpienie zostało ciepło przyjęte przez ponad tysięczną publiczność gromadzącą przedstawicieli z całej Polski.

A jakby Pan skomentował swoje zawodowe awanse w ostatnich miesiącach? Jeszcze niedawno dyrektor tarnobrzeskiego Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, aktualnie dyrektor w rzeszowskim Urzędzie Marszałkowskim. Niezłe tempo. Wszystkie awanse z decyzji ludzie piastujących swe funkcji dzięki partii.
Na wszystko zapracowałem sobie ciężką pracą popartą odpowiednimi kwalifikacjami, doświadczeniem oraz wykształceniem magisterskim zdobytym na dwóch uniwersytetach. Często powtarzam, że nie mam kompleksu młodego wieku, mam jednak przy tym olbrzymi szacunek do doświadczenia i wiedzy starszych ode mnie osób. Nie raz udowodniłem, że potrafię z doświadczenia starszych skutecznie korzystać. Cieszę się, że mimo młodego wieku zostałem obdarzony tak dużym zaufaniem. Wszędzie, tam gdzie pracuję daję z siebie wszystko. To procentuje. I chciałbym, żeby coraz więcej młodych, ambitnych ludzi piastowało poważne funkcje. Bardzo chcę udowodnić, że młodość nie powinna być powodem wykluczającym sprawowanie odpowiedzialnych funkcji publicznych.

A uważa Pan, że gdyby nie Pana członkostwo w Prawie i Sprawiedliwości to te awanse też miałyby miejsce? Bo ja jestem pewny, że nie.
Będąc szczerym nie mogę powiedzieć, że bycie w partii politycznej przeszkodziło mi w tych awansach. Bycie aktywnym członkiem w partii takiej jak Prawo i Sprawiedliwość, to jednak przede wszystkim obowiązki, a nie przywileje. Ale nie do końca rozumiem całą tę sprawę i te polityczne zarzuty pod moim adresem. Dlaczego młody, pracowity człowiek nie ma dzisiaj prawa w naszym kraju zostać obdarzonym zaufaniem? Dlaczego młody człowiek nie może sprawować ważnej funkcji publicznej? Jestem szczęśliwy, że mam dobrą opinię u marszałka województwa podkarpackiego Władysław Ortyla. Dzięki temu zdobywam doświadczenie, które chciałbym systematycznie przekładać na grunt stalowowolskiego samorządu. Obserwuję jak inne samorządy podkarpacia potrafią wykorzystywać i walczyć o kolejne środki unijne. Stalowa Wola pod tym względem niestety odstaje od liderów rozwoju i innowacji naszego regionu.

Prezydent Stalowej Woli Andrzej Szlęzak wybór Pana na dyrektora departamentu administracyjno-prawnego skomentował w taki sposób: "O tym, że wygra ten konkurs wiedziałem już dużo wcześniej, zanim jeszcze do niego przystąpił. Dla mnie to kpina, mogliby chociaż zachować pozory".
Ja panu Szlęzakowi proponuję zająć się swoim podwórkiem i kolesiostwem w sprawach kadrowych. Wcześniej pan prezydent Szlęzak powinien wytłumaczyć mieszkańcom dlaczego jego partnerka życiowa jest szefową rady nadzorczej miejskiej spółki Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej oraz główną księgową i prokurentem w kolejnej miejskiej spółce Miejskich Zakładów Komunalnych. Nie ma chyba bardziej jaskrawego przykładu sitwy, kolesiostwa i prywaty jeżeli kierownicze stanowiska w spółkach komunalnych, które są kontrolowane przez prezydenta miasta, są powierzane partnerce życiowej tego właśnie prezydenta. To nie tylko ma wymiar etyczny i moralny, ale również rodzi obawy o skuteczny nadzór nad ochroną interesów mieszkańców Stalowej Woli, którzy coraz więcej płacą za rachunki wystawiane za wodę, ścieki oraz ogrzewanie. Powiem brutalnie, ale z pełną odpowiedzialnością. W Stalowej Woli prawa strona łóżka prezydenckiego decyduje o wysokości opłat mieszkańców za wodę i ścieki, a lewa strona je zatwierdza. Jest to chyba najbardziej jaskrawy przykład, że w Stalowej Woli prezydent Szlęzak wprowadził standardy jakich możemy szukać jedynie w republikach bananowych.

Uderz w stół, a nożyce się odezwą…
Nie, po prostu jak ktoś zarzuca drugiej osobie tak zwane kolesiostwo w dochodzeniu do funkcji państwowych, to sam powinien być swego rodzaju nieskażonym autorytetem. A pan Szlęzak z pewnością nim nie jest. W mieście ciągle krążą mity na jego temat. Że odważny, że prowadzi twarde i bezkompromisowe rządy. To wszystko bujdy. Prawda jest taka, że przez dwanaście lat rządów tego prezydenta ze Stalowej Woli wyjechało prawie 12 tysięcy ludzi! Pan Szlęzak jest tchórzem, który nie ma odwagi stanąć do debaty na sesjach rady miejskiej, bo woli powiedzieć, że na takie rzeczy nie ma czasu. Obraża ludzi, bo uważa się za nie wiadomo kogo. Jego prezydentura ciągle pokazywana jest w różowych okularach jako mitologicznej postaci, która bezkompromisowo walczy z układem. Przykład zajmowania kluczowych stanowisk miejskich przez bliskich prezydenta pokazuje, kto jest ojcem chrzestnym tego układu, z którym się rzekomo walczy. Kolejny przykład to sprawa nieznośnego hałasu przemysłowego, który od kilku miesięcy wielu mieszkańcom rujnuje życie prywatne, rodzinne i prawo do odpoczynku. Prezydent Szlęzak sam publicznie stwierdził, że dochodzi do przekroczeń norm środowiskowych w tym zakresie i ma świadomość kto jest emitentem tego hałasu. Pomimo tego nie zamierza podejmować działań, bo to "delikatna" sprawa. To pokazuje, że interes mieszkańców przegrywa z interesem określonej grupy interesów w Stalowej Woli przy pełnym przyzwoleniu prezydenta. Inny przykład to głośna deklaracja prezydenta, że jeżeli jeden z przedsiębiorców będzie chciał kupić i wyremontować zabytkowy budynek w charzewickim parku, to prezydent zrobi wszystko, aby uprzykrzyć mu życie, chociażby poprzez zmiany miejscowego planu zagospodarowania terenu, który wykluczy jego formę działalności w tym miejscu. Takie groźby może kierować do lokalnych przedsiębiorców szef lokalnego gangu, a nie prezydent Stalowej Woli, który na mocy przepisów o swobodzie działalności gospodarczej ma ją wpierać, a nie wykorzystywać władzę do walki z nią. Ciekawy jestem czy moje słowa zostaną puszczone w gazecie?

A dlaczego miałyby nie zostać opublikowane?
Miałem sytuację, w której jeden z tytułów prasowych w regionie zrezygnował z publikacji moich słów... Taka forma demokratycznej cenzury prewencyjnej. Wiem, że brzmi to śmiesznie, ale proszę mi wierzyć, że mówię prawdę.

Czy bycie w partii Prawo i Sprawiedliwość, to bycie członkiem sekty?
Moim zdaniem ludzie, którzy tworzą partie polityczne powinni grać do jednej bramki. Powinni mieć podobne poglądy polityczno-etyczne. Nie traktuję poważnie ludzi, którzy w swoim życiu kilkakrotnie zmieniają partię. Wrócę jeszcze do mitologii na temat prezydenta Szlęzaka, który jest teoretycznie bezpartyjny (uśmiech). Ten bezpartyjny samorządowiec prezydentem miasta został, będąc członkiem Prawa i Sprawiedliwości, z polecenia między innymi Świętej Pamięci Lecha Kaczyńskiego. Chwilę później został wyrzucony z Prawa i Sprawiedliwości za wstydliwą koalicję z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. W 2007, 2010 oraz 2011 roku popierał kandydatów Platformy Obywatelskiej. Rok temu tworzył Ruch Narodowy. Jeszcze miesiąc temu chciał "tańczyć" z Jarosławem Gowinem, a teraz "tańczy" z Januszem Korwinem-Mikke. Pan Szlęzak miota się od dłuższego czasu od partii do partii i sam już nie wie kogo chce poprzeć. Powtarzam: wokół aktualnego prezydenta wytworzono wiele mitów. Kolejny przykład. Rzekomo nie ma on żadnych swoich asystentów. A kto stworzył swoją kancelarię prezydencką z Andrzejem Doroszem na czele? Nie można zarzucić mu kolesiostwa? A jak Bronisław Tofil stracił posadę w starostwie, to dlaczego szybko znalazło się dla niego prezesowskie stanowisko w Miejskim Zakładzie Budynków? Cezary Kubicki z jakiego względu został prezesem Inkubatora Technologicznego? Czy mi się wydaje, czy wymienieni to dobrzy koledzy pana Szlęzaka? Od wielu lat proszę o przedstawienie publicznych wykazów, ile pieniędzy otrzymują z miejskich spółek bliskie osoby prezydenta zasiadające z jego nadania w radach nadzorczych. Na czele z partnerką życiową pana Szlęzaka. Nic z tego, nikt nie chce o tym mówić. Bo po co?

Mam odwagę powiedzieć wprost, że dwanaście lat rządów Andrzeja Szlęzaka jest porażką dla tego miasta. Ciągle mówi się tylko o jakiś potężnych inwestorach, a tak naprawdę oprócz "zaklepanej" IKEI, która zatrudni stosunkowo niewiele osób, nie ma tutaj żadnych, innych inwestorów!

Mam okazję rozmawiać z kandydatem na prezydenta Stalowej Woli? Na pewno drugi taki "wyszczekany" jak Pan w regionie się nie znajdzie.
Ta decyzja zapadnie początkiem sierpnia. Niewykluczone. Od ośmiu lat jestem radnym tego miasta. To jest dla mnie najważniejsza funkcja jaką sprawuję. Ludzie darzą mnie zaufaniem, dlatego nie mam zamiaru ich zawieść. Moim zadaniem jako szefa opozycji nie jest być, jak to pan określił "wyszczekanym", bo w tym tylko najlepszy jest Andrzej Szlęzak. My proponujemy merytoryczną dyskusję o sprawach najważniejszych dla Stalowej Woli, dlatego chcemy wokół kandydata PiS-u zjednoczyć ludzi, aby wyznaczyć nowe kierunki rozwoju naszego miasta. Zaproponujemy prezydenturę która nie będzie polegała na uprawianiu polityki "trzaskania drzwiami", jak to ma w zwyczaju Andrzej Szlęzak, którego jednym z ulubionych zajęć jest dodatkowo obrażanie ludzi. To nie pomaga temu miastu.

Jako lider opozycji, jestem kreowany na takiego "pieniacza", którego ulubionym zajęciem jest atakowanie prezydenta z pianą na ustach. To nieprawda. Zostałem tak wychowany, że darzę szacunkiem każdego człowieka. Pan Szlęzak jest ode mnie dużo starszy, dlatego zwykłym brakiem taktu byłby fakt, jeśli zachowywałbym się wobec niego niekulturalnie. Moje wystąpienia są jednak poparte liczbami. Przygotowany jestem do każdej debaty pod względem merytorycznym, a polityka to taka sfera życia, w której czasami trzeba użyć mocniejszych określeń. Niestety w opinii publicznej przekazywana jest tylko informacja o próbie negowania z wycięciem merytorycznego uzasadnienia naszego stanowiska. Nie działamy na zasadzie "nie, bo nie".

Niech mi Pan jeszcze powie, że ma zamiar mocno wspierać klub Stal i będę pewny, że działa Pan pod publiczkę.
Nie jestem kibicem piłkarskim i nie mam zamiaru na tym polu grać pod publiczkę. To jednak, że nie jestem zagorzałym kibicem nie oznacza, że jako ewentualny prezydent wyzywałbym od idiotów ludzi, którzy kochają piłkę nożną. Powiem brutalnie: sport traktuję w kategoriach pragmatycznych. Jako najtańszą i najlepszą promocję miasta. Proszę pamiętać, że włodarz każdego miasta nie rozdysponowuje własnych pieniędzy, tylko te ludzi, czyli publiczne. To, że pan Szlęzak jest w konflikcie z klubem i robi wszystko, żeby ten klub w końcu przestał istnieć, jest kolejnym dowodem na to, że prowadzi on w mieście swój prywatny folwark. Jak ja to nazywam: republikę bananową, do której oczywiście nie ma prawa! Bo w mieście coś dla siebie powinien znaleźć każdy mieszkaniec. I ten, który lubi sobie iść na wystawę obrazów, i ten który korzysta z obiektów MOSiR-u, których utrzymanie kosztuje bardzo dużo, i ten który po całym tygodniu ciężkiej pracy chce iść na mecz na godnym poziomie oraz na porządnym obiekcie sportowym. U nas zostały stworzone za miliony złotych nieudolne protezy obiektów sportowych, które chociażby brakiem toalet obnażają faktyczne umiejętności prezydenta Szlęzaka do rządzenia miastem. Do tego dochodzi jeszcze nieumiejętność wykorzystania środków zewnętrznych przy budowie stadionu piłkarskiego, którego projekt pod względem użyteczności pozostawia wiele do życzenia. Używając języka sportowego trzeba stwierdzić, że prezydent Szlęzak ważny mecz o sport na wysokim poziomie w Stalowej Woli, czy to koszykówka czy piłka nożna, przegrał znacznie mocniej niż ostatnio Brazylia z Niemcami, bo strzelał do własnej bramki, czyli bramki mieszkańców Stalowej Woli. Od prezydenta Stalowej Woli wymaga się jednak aby nie strzelał samobójów w stronę klubu sportowego, który od 75 lat tworzy tradycję i buduje tożsamość oraz silną markę miasta.

W takim razie skoro ten Szlęzak jest taki zły, to dlaczego ludzie wybrali go już trzy razy z rzędu na włodarza?
Bo są ciągle manipulowani nieprawdziwymi informacjami o tym jak wyglądają sprawy miasta. Bo nikt nie chce powiedzieć lub napisać wprost, że miasto jest ciągle zadłużane. Aktualnie mamy zaplanowany na koniec tego roku dług w wysokości 86 milionów złotych. Zaciągamy kredyt, aby spłacać wcześniejsze kredyty. Koszt rocznego utrzymania biblioteki i budynków politechniki to ponad milion złotych. Przy tym nie dba się o małych i średnich przedsiębiorców, dba się o "biedronki" i inne "sieciówki". Nic nie mam do dużych sklepów, ale moim zdaniem najpierw powinno się ułatwiać życie swoim, a nie zagranicznym przedsiębiorcom. Dlatego mamy przygotowany program wsparcia dla małych i średnich przedsiębiorców oraz tych, którzy będą chcieli na terenie Stalowej Woli tworzyć innowacyjne zakłady pracy.

Dlaczego Pana zdaniem Prawo i Sprawiedliwość robi z ludzi cymbałów?
Co ma pan konkretnie na myśli?

Chociażby obiecywanie dopłat po 500 złotych na każde dziecko jak dojdą do władzy.
A dlaczego przed wstąpieniem do Unii wszyscy wyśmiewali projekt dopłacania rolnikom do hektara ziemi? Jeżeli istnieje w ramach Unii Europejskiej wspólna polityka rolna oparta o dopłaty indywidualne, to może również powstać europejski program wspólnej polityki demograficznej. Skoro jest możliwe dopłacanie rolnikom, to dlaczego ma nie być możliwe dopłacanie ludziom, którzy decydują się na zakładanie rodziny w tych coraz bardziej ciężkich czasach? To nie są bujdy, to prawda. PiS dla Stalowej Woli ma również opracowany program demograficzny wspierający młodych rodziców, którzy decydują się na powiększenie rodziny. Aby jednak on mógł być wprowadzony potrzeba na stanowisku prezydenta miasta człowieka, który rozumie czym jest posiadanie potomstwa, jakie to powoduje codzienne koszty i jaką troskę o ich wychowanie. Prezydent Andrzej Szlęzak niestety nie ma rodziny, nie może więc zrozumieć dlaczego w Stalowej Woli potrzebny jest kolejny żłobek, dlaczego potrzebujemy nowych przedszkoli i dlaczego opłaty komunalne dla rodzin muszą być zdecydowanie niższe. Prezydent Szlęzak powiedział jednak kiedyś dobitnie, że jego to wali, co myślą rodzice i radni w sprawie przedszkoli. To najlepszy komentarz jak Andrzej Szlęzak rozumie młode rodziny ze Stalowej Woli.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STALOWOWOLSKIEGO

Lucjusz Nadbereżny

Urodził się 21 maja 1985 roku w Stalowej Woli; ukończył Liceum Ogólnokształcące imienia Komisji Edukacji Narodowej w Stalowej Woli; w 2004 roku po ukończeniu szkoły średniej rozpoczął i skończył magisterskie studia politologiczne na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie; następnie w 2006 roku rozpoczął i skończył drugie magisterskie studia prawnicze na oddziale Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego w Stalowej Woli; obejmując mandat radnego w wieku 21 lat stał się najmłodszym członkiem Rady Miejskiej w historii Stalowej Woli; jest przewodniczącym Klubu Radnych Prawa i Sprawiedliwości w Radzie Miejskiej; od 2006 roku jest członkiem partii Prawo i Sprawiedliwość, przewodniczący zarządu władz miejskich oraz delegat na Kongres Prawa i Sprawiedliwości; pracował na stanowisku dyrektora biura senatorskiego Janiny Sagatowskiej w Stalowej Woli, koordynując pracę 7 biur terenowych w powiecie stalowowolskim, niżańskim, tarnobrzeskim oraz leżajskim; w latach 2007-2011 pracował na stanowisku dyrektora biura poselskiego Antoniego Błądka; przez 11 miesięcy pracował na stanowisku dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Tarnobrzegu; od maja tego roku został dyrektorem departamentu administracyjno-prawnego w Urzędzie Marszałkowskim w Rzeszowie; ma żonę Aleksandrę i dwóch synów: 4-letniego Miłosza, a także 2- miesięcznego Gabriela.

Dlaczego ja mam ciągle wrażenie, że jak prezydentem zostanie ktoś z miejscowej opozycji, to Stalowa Wola będzie swego rodzaju "zieloną wyspą". Przecież to ściema Panie Nadbereżny.
Stalowa Wola była "zieloną wyspą" i jestem przekonany, że wciąż może nią być. Proszę mi wierzyć, że mamy swój program, który ułatwi ludziom życie w tym mieście. Że ludzie po studiach będą chcieli tu wracać. Od wielu lat przyjęło się, że w Stalowej Woli, albo się jest hutnikiem, albo bezrobotnym. Czas to zmienić. Dlaczego w mieście powstają inwestycje, do których ciągle będziemy musieli dopłacać w przyszłości? Dlaczego to nie inwestorzy budują sobie ronda, jak to jest wszędzie, tylko z pieniędzy miasta te drogi się buduje? W Stalowej Woli został utworzony układ, którego celem jest utrzymanie władzy! Nikt nie rozpatruje, ile pieniędzy zostało wydanych na tak zwane "półkowniki", czyli projekty inwestycji, które ciągle leżą na półkach a nigdy nie zostaną zrealizowane, bo były potrzebne tylko i wyłącznie na potrzeby kampanii wesołych pomysłów prezydenta Szlęzaka pt. "czego to on nie wybuduje". Duża część społeczeństwa nie ma pojęcia, że płaci za nieudolność władzy i głupie pomysły, które tworzone na potrzebny konferencji prasowych później są odkładane tylko do urzędowego archiwum. Rachunki za nierealne marzenia prezydenta płacą jednak mieszkańcy. Użyje mocnego określenia ale mieszkańcy Stalowej Woli są również okradani na rachunkach za usługi komunalne.

Czas na pytanie, które chyba powinno paść na początku naszej rozmowy. Skąd w ogóle wziął się w polityce Lucjusz Nadbereżny?
Jako 21-letni chłopak zostałem w 2006 roku najmłodszym w historii miasta radnym. Polityka nigdy nie była mi obca, dlatego wybrałem studia politologiczne w Lublinie. W międzyczasie postanowiłem rozpocząć studia prawnicze. W pewnym momencie zadałem sobie pytanie: dlaczego znowu muszę wybierać studiowanie w Lublinie? Dlaczego nie mogę zostać tutaj, w swoim rodzinnym mieście? Dłuższy czas pracowałem w Lublinie po 12 godzin dziennie na tak zwanej słuchawce. Zaryzykowałem, w ciemno przeniosłem papiery do Stalowej Woli, wcześniej podejmując decyzję o startowaniu w wyborach samorządowych. Co dla mnie bardzo ważne, udało mi się obronić prace magisterskie z politologii i prawa. Tym samym uważam, że pod względem merytorycznym jestem dobrze przygotowany do działania w działalności publicznej.

Jest Pan karierowiczem?
Nie, nie jestem. Konsekwentnie realizuje swój plan dobrego przygotowania i zdobycia cennego doświadczenia, które chcę wykorzystywać w mojej działalności samorządowej dla Stalowej Woli. Na pewno łatka karierowicza jest mi bardzo chętnie przylepiana na różnych forach internetowych, gdzie ludzie mogą wpisywać komentarze anonimowo nie biorąc odpowiedzialności za wypisywanie bzdur na mój temat. Jestem młodym, pracowitym człowiekiem. Czy to oznacza, że jestem karierowiczem? Jedyny zarzut jaki mógłbym wobec siebie wystosować to fakt, że przez moją działalność zawodową czasami nie mam aż tak dużo czasu jak powinienem mieć dla swojej rodziny. Mam wspaniałą żonę Aleksandrę i dwóch synków. Są dla mnie ważnym wsparciem w mojej działalności, ale również motywacją, aby także dla nich Stalowa Wola była innym, lepszym miastem na przyszłość.

Dlaczego politycy nie mogą pochwalić swoich kolegów z innymi poglądami, z innych partii? To jest właśnie takie sekciarskie i słabe.
Na Radzie Miasta oficjalnie podziękowałem ludziom związanym z Platformą Obywatelską, za ich przyjście na obrady i głosowanie w sprawie przedsiębiorców zgodnie z własnym sumieniem. Nie mam problemu powiedzieć, że Andrzej Szlęzak rękami ówczesnego zastępcy Franciszka Zaborowskiego zrobił również kilka ważnych rzeczy na terenie strefy przemysłowej. Ale dla mnie jest nieporozumieniem, jeśli ktoś uważa, że Stalowej Woli obwodnica poprowadzona wzdłuż Sanu nie jest potrzebna. Jeśli Stalowa Wola jest jednym z najdroższych miast na Podkarpaciu. Pan Szlęzak prowadzi niedorzeczną politykę cen usług komunalnych. Jak już mówiłem przez wiele lat mieszkańcy byli "skubani". Chociażby za wywóz śmieci zamiast siedmiu złotych miesięcznie płacili przez pół roku prawie trzynaście. Dzięki mojej inicjatywie i klubu radnych PiS udało się obniżyć ceny śmieci dla mieszkańców i przedsiębiorców. Udowodniliśmy tym, że nasze miasto może być tańsze i przyjaźniejsze dla mieszkańców. Czas na kolejne odważne i dobre zmiany. Stalowa Wola od dłuższego czasu nie zmierza w dobrym kierunku, dlatego czas to zmienić. Czas, żeby w mieście pojawili się inwestorzy, którzy będą identyfikować się z tutejszym społeczeństwem. Chociażby za pośrednictwem zwykłego reklamowania się na trykotach klubu Stal Stalowa Wola.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie