- Wiem, że dałem plamę, maksymalnie. Nie można się zachować tak jak się zachowałem. To nieprofesjonalnie. Będąc tyle lat na scenie, powinienem zdawać sobie z tego sprawę. Pretensję mogę mieć więc tylko do siebie - mówi "Panas". - Nie będę ściemniał i udawał, że miałem zdrowotną niedyspozycję. Moja niedyspozycja wynikała z wypitego alkoholu. W połączeniu ze złym tego dnia samopoczuciem dała taki a nie inny efekt. Przeliczyłem swoje siły. Tak mogę to nazwać.
Lato z Radiem w Tarnobrzegu. Janusz Panasewicz z Lady Pank bije się w pierś i przeprasza fanów! - czytaj więcej
Opowiada, że nie ma zamiaru się wybielać. Wspomina, ze wraz z zespołem do Tarnobrzega wyruszył o czwartej rano, by zdążyć na próbę o godzinie dziesiątej. Po niej, zamiast się przespać, spotkał się z kolegą mieszkającym w Tarnobrzegu. W przyhotelowym ogródku zjedli obiad, który artysta urozmaicił alkoholem.
W rozmowie z portalem Janusz Panasewicz mówi też, że nie spał do samego koncertu. Alkohol, brak odpoczynku i upał zrobiły swoje. Gdy koncert się rozpoczął, artysta miał wrażenie, ze wszystko jest w porządku.
- Po chwili dopiero poczułem, że dzieje się coś niedobrego, że z mojego gardła nie wydobywają się takie dźwięki jak powinny. Wtedy poczułem ogromny stres. Koledzy z zespołu się dwoi i troili, śpiewali chórki, ja też starałem się jak mogłem, wytrzymałem do końca, zagraliśmy bis. Całość nie wyszła jednak dobrze - mówi.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?