Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bulwersujący wyrok radomskiego sądu - 4,5- letnia dziewczynka wbrew woli jej mamy ma wrócić do Australii

/jp/
Sprawę Małgorzaty Favorito ( z lewej) będzie pilotowała przed polskimi instytucjami posłanka Marzena Wróbel.
Sprawę Małgorzaty Favorito ( z lewej) będzie pilotowała przed polskimi instytucjami posłanka Marzena Wróbel. Janusz Petz
Sąd Rejonowy w Radomiu zdecydował, że 4,5 - letnia Matylda ma być zwrócona ojcu zamieszkałemu w Australii. Mieszkająca w Polsce matka - Małgorzata Favorito, wnuczka radomskiego olimpijczyka Antoniego Czortka jest zdruzgotana. Nie chce wracać na Antypody, gdzie - jak twierdzi - przeżyła piekło.

Ojciec dziecka to Włoch mieszkający w Australii. Małżeństwo rozpadło się przed kilku laty. Pani Małgorzata urodziła dziecko w Polsce, bo jak twierdzi w jej małżeństwie już wtedy zaczęło się dziać bardzo źle.

AUSTRALIJSKA WOJNA O DZIECKO

- Mąż był agresywny, uciekał się do przemocy. Wróciłam do Australii, by dać szansę ojcu. Przemoc wróciła. Musiałam uciekać z domu, mieszkałyśmy w przytułku, noclegowniach - opowiada Małgorzata Favorita. Dodaje, że ojciec dziecka nie płacił alimentów, nie był akceptowany przez Matyldę.

Przez 4 lata walczyła w australijskich sądach o prawo opieki nad dzieckiem. W końcu - jak twierdzi - sądy wydały wyroki nakazowe dotyczące zapłaty przez ojca alimentów, ale też o zakazie zbliżania się mężczyzny do niej i Matyldy.

Twierdzi, że były też wyroki dotyczące przemocy jej byłego męża zarówno w stosunku do niej, jak i innych partnerek jej byłego męża. - Mąż płacił kolosalne sumy za pełnomocników w sądzie, ale nie płacił alimentów. Nie płacił za dziecko, a my żyłyśmy w fatalnych warunkach. Przeprowadzałyśmy się 6 razy, korzystałyśmy z pomocy polskiego księdza. Przeżyłyśmy prawdziwe piekło - opowiada Małgorzata Favorita.

SĄD W RADOMIU ZDECYDOWAŁ

W 2013 roku sąd australijski zezwolił mamie z córeczką opuścić na cztery tygodnie Australię. Małgorzata Favorita wróciła do rodzinnego Radomia. Twierdzi, że ma obecnie bardzo dobre warunki do życia. Ma swoje mieszkanie, pracuje, dziecko chodzi do przedszkola, "mała" jest pod serdeczną opieką bliższej i dalszej rodziny.

Niestety, w 10 miesięcy po ucieczce z Australii, koszmar wrócił. Ojciec wystąpił o wydanie sądowego nakazu powrotu dziecka do Australii. Sąd radomski opierając się o postanowienia Konwencji Haskiej wydał w lipcu taki nakaz.

- Mój dziadek był honorowym obywatelem Radomia, nigdy nie przypuszczałam, że tak zostaniemy potraktowani w naszym sądzie. Sędzia był tendencyjny, stronniczy, arogancki, niegrzeczny, ale w stosunku do nas, a nie pełnomocnika ojca dziecka. Obrażał świadków, nie pozwolił mojemu pełnomocnikowi wygłosić swobodnie mowy końcowej, przyjmował wnioski w języku angielskim, choć rozprawa toczyła się przecież przed sądem polskim - mówi Małgorzata Favorita.

Zapowiada odwołanie w sądzie wyższej instancji, złożyła też zażalenie na zachowanie sędziego Krajowej Rady Sądownictwa oraz Ministerstwa Sprawiedliwości. W sądzie w charakterze strony ma wystąpić polski Rzecznik Praw Dziecka.

- Ten przypadek mnie zbulwersował. Konwencja Haska rzeczywiście mówi o tym, że dziecko powinno przebywać w swoim naturalnym środowisku, ale dopuszczalne są wyjątki od tej reguły - powiedziała Marzena Wróbel, która wspiera Radomiankę w jej walce o dziecko. Dodała, że chciałaby się dowiedzieć od Krajowej Rady Sądownictwa, jak często sądy w Polsce przychylają się do wniosków cudzoziemców. Jej zdaniem dzieje się to zbyt często porównując orzecznictwo polskie i w innych krajach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie