Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Embargo Rosji uderzy w region radomski

Janusz PETZ [email protected]
90 procent jabłek produkowanych w gospodarstwie Moniki i Tomasza Bankiewiczów trafia na rosyjski rynek. Teraz sadownicza rodzina z podprzysuskiego Komorowa będzie musiała szukać innych rynków zbytu.
90 procent jabłek produkowanych w gospodarstwie Moniki i Tomasza Bankiewiczów trafia na rosyjski rynek. Teraz sadownicza rodzina z podprzysuskiego Komorowa będzie musiała szukać innych rynków zbytu. Tadeusz Klocek
- Rosyjskie embargo może doprowadzić do bankructwa wiele gospodarstw sadowniczych i warzywniczych, zwłaszcza tych, które unowocześniły produkcję pod rynki wschodnie. Nie da się znaleźć w zastępstwie innych rynków zbytu - mówi Mirosław Maliszewski, poseł, prezes Związku Sadowników RP.

Mazowsze odczuje najbardziej

Mazowsze odczuje najbardziej

Z danych Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego wynika, że siedem na dziesięć świeżych owoców oraz połowa warzyw eksportowanych z Polski pochodzi z województwa mazowieckiego. Za granicę wysyłamy głównie jabłka, grusze, kapustę pekińską, pomidory oraz czerwone i białe mięso. Artykuły spożywcze z Mazowsza eksportowane są do 23 krajów, przede wszystkim do Rosji, Białorusi, Na Ukrainę i do Mołdawii.
W ciągu ubiegłego roku mazowieccy rolnicy wyeksportowali 820 tysięcy ton owoców i warzyw - 667 tysięcy ton jabłek, 32 tysiące ton grusz, 2 tysiące ton śliwek, 6 tysięcy ton truskawek i 2 tysiące ton wiśni.
Z warzyw największy eksport to kapusta pekińska - 37 tysięcy ton, pomidory - 27 tysięcy ton, marchew - 6 tysięcy ton i cebula - tysiąc ton. Z Mazowsza wysłano też za granicę 45 tysięcy ton pieczarek, co stanowi 93 procent krajowego eksportu.

Od 1 sierpnia wchodzi rosyjskie embargo na niemal wszystkie polskie świeże owoce i warzywa. Najbardziej dotknie ono producentów z naszego regionu, bo z radomskiego pochodzi większa część eksportu jabłek i papryki na rynek rosyjski.

STRACĄ WSZYSCY

- W 2013 roku wyeksportowaliśmy do Rosji 900 tysięcy ton jabłek, w 2012 i 2014 będzie tego mniej, ale i tak liczby te same mówią same za siebie. My nie znajdziemy zastępczych rynków zbytu, ale też stracą przecież Rosjanie, bo nie da się nigdzie kupić takiej ilości jabłek, takiej jakości jak nasza i w takich cenach - powiedział poseł Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.

Uważa on, że na wojnie Rosji z polskimi jabłkami wcale nie skorzystają - jak się obecnie w Polsce uważa - sadownicy z Europy Zachodniej, głównie Holandii, bo ich jabłka są zbyt drogie jak na kieszeń Rosjan. - Władze rosyjskie mogą też między bajki włożyć zapewniania składane Rosjanom, że owoce można kupować w Azerbejdżanie, tam nie ma takiej ilości owoców, jakości akceptowanej obecnie w Moskwie, Sankt Petersburgu, czy innych miastach - mówi poseł.

JEST NADZIEJA

Ogromne problemy mogą mieć producenci papryki. Z roku na rok sprzedajemy jej coraz więcej na wschodnich rynkach, a krajowym zagłębiem paprykowym są zachodnie gminy powiatu radomskiego, powiat przysuski i białobrzeski.

W przeciwieństwie do sadowników paprykarze mogą z roku na rok przestawić się na inną produkcję rolniczą. Sadownicy natomiast w ostatnich latach zainwestowali ogromne pieniądze na budowę sortowni jabłek, maszyny do ich pakowania i na przechowalnie z kontrolowaną atmosferą. Częściowo inwestycje były finansowane z programów unijnych, ale na wkład własny większość sadowników pożyczało pieniądze w banku.
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że całą produkcję, wybór odmian owoców, sposobu ich pakowania ustawiano pod rynki wschodnie.

Co więc z tegorocznymi zbiorami mają zrobić sadownicy i rolnicy? - Na szczęście mamy teraz trochę martwy sezon. Jabłka z ubiegłorocznych zbiorów już zostały sprzedane, a z tegorocznych zbiorów na masową skalę zaczyna się eksport po Nowym Roku. Poczekamy, zobaczymy, może coś się jeszcze zmieni - mówi Mirosław Maliszewski.

NA ZŁOŚĆ PUTINOWI

Zdaniem posła krajowy rynek nie wypełni luki po zablokowania eksportu do Rosji. - Nawoływanie do kupowania "na złość Putinowi" polskich owoców to bardzo miła i szlachetna akcja, propaguje patriotyzm gospodarczy, ale obawiam się, że za kilka dni nikt specjalnie nie będzie pamiętał o tej akcji - mówi Mirosław Maliszewski. Wiadomo, że rosyjskie embargo na owoce i warzywa spowoduje spadek cen na polskim rynku. - Jest jednak pewna granica, poniżej której ceny nie spadną. Jeśli więcej będzie kosztował transport niż wartość owoców, to nikt nie będzie ich zrywał, zostaną na drzewach - mówi prezes Związku Sadowników RP.

Na szczęście Rosjanie jeszcze nie walczą z naszym przetwórstwem spożywczo - owocowym. - Bez żadnych przeszkód realizujemy eksport do Rosji. Myślę, że nic się nie zmieni. Na wszelki wypadek mamy wszelkie certyfikaty, prowadzimy ciągłą kontrole jakości z badaniami zawartości pestycydów, metali ciężkich i inne badania. Żadna rosyjska służba nie może się przyczepić, że sprzedajemy im niezdrową żywość - mówi Eugeniusz Kaczkowski, prezes Zakładu Przetwórstwa Spożywczego "Maków", firmy, która sprzedaje ogromne ilości mrożonek na rynki wschodnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie