Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dantejskie sceny w hotelu w Piekoszowie?

Paulina BARAN [email protected]
Właściciel hotelu "Leśna Promenada” w Piekoszowie twierdzi, że jego problemy z sąsiadami rozpoczęły się po tym, jak jego syn odmówił osobie mieszkającej w pobliżu zapłaty za to, żeby… nie "robiła problemów”.
Właściciel hotelu "Leśna Promenada” w Piekoszowie twierdzi, że jego problemy z sąsiadami rozpoczęły się po tym, jak jego syn odmówił osobie mieszkającej w pobliżu zapłaty za to, żeby… nie "robiła problemów”. Łukasz Zarzycki
Głośna muzyka i pijackie awantury czy tylko bujna wyobraźnia zawistnych sąsiadów mieszkających w okolicy? Właściciel hotelu Leśna Promenada w Piekoszowie na skraju załamania.

Andrzej Terelak od kilku lat prowadzi hotel Leśna Promenada w Piekoszowie. Teraz wisi nad nim widmo bankructwa, bo jak twierdzi uwzięła się na niego grupa zawistnych sąsiadów. Ludzie mieszkający kilkaset metrów od sali notorycznie wzywają policję i skarżą się na olbrzymi hałas, oraz bijatyki i awantury na imprezach. Dziwnym trafem za każdym razem, kiedy przyjeżdżają funkcjonariusze wszystko nagle ucicha, a goście weselni bawią się wspaniale.

Na pana Andrzeja pisano skargi chyba do wszystkich możliwych instytucji. Zapału grupy mieszkańców "walczących o spokój" nie ostudził nawet uniewinniający go wyrok sądu. Nikogo nie przekonują także pomyślne wyniki pomiarów natężenia hałasu ani nawet ostatnia kontrola z Urzędu Gminy w Piekoszowie jednoznacznie stwierdzająca, że nie ma mowy o jakiejkolwiek szczególnej uciążliwości dla mieszkańców wynikającej z prowadzonej przez pana Terelaka działalności. Niestety mężczyzna nadal musi wszędzie dowodzić swej niewinności, a najgorsze jest to, że może okazać się, iż "wiejska propaganda" doprowadzi go do bankructwa. Wiele osób uwierzyło bowiem, że mężczyźnie odebrano pozwolenia na organizację przyjęć i przyszli małżonkowie rezygnują ze wcześniej zamówionych wesel. Właściciel hotelu jest na skraju psychicznego załamania i ze łzami w oczach opowiada o tym, co go spotkało.

Mieszkańcy pobliskich domów w opiniach na temat uciążliwości życia w sąsiedztwie sali weselnej są podzieleni. Jedni twierdzą, że przez okropny hałas nie mogą spać, inni przyznają, że zawiązała się dziwna zmowa przeciwko panu Terelakowi. A jak nie wiadomo o co chodzi? To czyżby chodziło o pieniądze?

KASA ZA SPOKÓJ?

Andrzej Terelak jest załamany. Twierdzi, że nawet gdyby wyłączył muzykę, część sąsiadów i tak będzie mówiła, że jest za głośno. - Kiedyś jeden z nich przyszedł do mojego syna i powiedział, że jak zapłaci mu odpowiednio dużą sumę to wtedy dadzą nam spokój. Syn jednak głupi i niedoświadczony przegonił go i jeszcze zwyzywał. Ja bym tak na pewno nie zrobił. Może teraz mielibyśmy spokój - mówi mężczyzna. Wyjaśnia, że ma już dość ciągania po sądach i notorycznych interwencji policji. - Sąsiedzi podczas wesel dzwonią na policję. Wcześniej twierdzili, że jest za głośno, a teraz mówią, że niby goście urządzają bijatyki pod salą. Dziwnym trafem jednak zawsze jak przyjeżdżają funkcjonariusze, nagle przed salą robi się cicho i spokojnie - opowiada pan Andrzej.

POLICJA POTWIERDZA, INSTYTUCJE… BADAJĄ

Informacje o częstych interwencjach policji potwierdza Marta Morys z zespołu prasowego Świętokrzyskiej Policji - Faktycznie policjanci byli wielokrotnie wzywani. Nigdy jednak nie byli świadkami żadnej awantury, nie stwierdzili także, żeby muzyka była zbyt głośna - mówi Marta Morys.

Na wielokrotne prośby sąsiadów, badania natężenia hałasu przeprowadził Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Kielcach. Agata Wojda rzecznik prasowy Wojewody Świętokrzyskiego poinformowała nas, że podczas trwających całą dobę badań faktycznie zanotowano czasowe przekroczenia dopuszczalnej normy hałasu ( chodzi o półtora decybela). - Po wykonaniu badań skierowaliśmy wniosek do Starostwa Powiatowego w Kielcach o określenie norm dopuszczalnego hałasu - wyjaśnia Agata Wojda.
Tutaj sytuacja się skomplikowała, ponieważ gmina Piekoszów nie ma planu zagospodarowania przestrzennego terenu. Starostwo Powiatowe w Kielcach musiało więc najpierw stwierdzić dla jakiego terenu owe normy mają być ustalane. _ Po wnikliwej analizie sprawy zostały określone normy poziomu hałasu dla terenu zabudowy mieszkaniowej jednorodzinnej. I tak w godzinach od 6 do 22 jest to 50 decybeli, a w godzinach nocnych od 22 do 6 rano jest to 40 decybeli - wyjaśniała Agata Niebudek - Śmiech rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Kielcach. Dodaje, że od tych norm nie ma żadnych odchyleń, więc nawet jeden decybel może stanowić problem.

Kolejne pomiary w czasie, kiedy na sali odbywało się wesele przeprowadziła Wojewódzka Stacja Sanitarno - Epidemiologiczna w Kielcach. Badania wykonane w budynku zlokalizowanym najbliżej Leśnej Promenady (Co ciekawe ten sąsiad na żaden hałas się nie uskarża) nie wykazały jakiegokolwiek przekroczenia norm.

ROZBIEŻNE ZEZNANIA SĄSIADÓW

Osoby mieszkające w pobliżu sali weselnej publicznie nie chcą się jednak wypowiadać i wszyscy wolą pozostać anonimowi. Z przykrością o problemie opowiedziała nam starsza kobieta, która bardzo dobrze zna osoby notorycznie wzywające policję i piszące dziesiątki skarg do różnorakich instytucji. - Mnie osobiście żaden hałas nie przeszkadza. Powiem pani szczerze, że jestem wściekła na osobę która rozkręciła tę całą aferę. To ktoś z mojej rodziny, więc nie powinnam mówić o nim źle, ale na prawdę nie wiem, co oni chcą od tej sali. Wiadomo, słychać samochody przejeżdżające pod oknami, ale żeby muzyka spać nie dawała to absolutne bzdury. Zebrała się banda czubków, wytypowano osobę, która "ma gadane" i tak wszędzie trąbią, że niby jest niesamowity huk. Zwyczajnie nie potrafią się dogadać z właścicielem sali i tyle - mówiła mieszkanka jednego z pobliskich domów. - Sami organizują głośne zakrapiane grille przed domem i jakoś nikt się nie skarży - dodała.

Zupełnie inaczej mówi kolejny sąsiad. - W ubiegłą sobotę na sali były pootwierane wszystkie drzwi i okna. Do czwartej rano nie mogłem zasnąć. Czułem się jakby ktoś ciągle podgłaszał i ściszał muzykę - mówi chłopak.

WYMIENIŁ, CO MÓGŁ

Pan Terelak twierdzi, że zarzuty te są wyssane z palca. - Specjalnie powymieniałem wszystkie okna i nie da się ich otworzyć bez użycia kluczy, które tylko ja posiadam - wyjaśnia i kręci klamką we wszystkie możliwe strony, bezskutecznie próbując otworzyć okno. - Mamy założoną klimatyzację, więc goście weselni nie mają potrzeby i nie mogą ich otworzyć -podkreśla. Dodaje, że wymienił także drzwi, które teraz zamykają się automatycznie.

WYNIKI KONTROLI JEDNOZNACZNE

Z uwagi na liczne skargi mieszkańców, śledztwo przeprowadzili także radni z gminy Piekoszów. Bez zapowiedzi nocą przyjechali przed salę weselną, żeby na własne uszy przekonać się jak bardzo dokuczliwe dla mieszkańców jest życie w jej sąsiedztwie. Wyniki kontroli są jednoznaczne. - Odbywająca się w hotelu impreza weselna w żaden sposób nie jest słyszalna poza terenem "Leśnej Promenady". Drzwi w obiekcie cały czas są zamknięte i wizja lokalna pozwoliła stwierdzić, że o jakiejkolwiek nadzwyczajnej uciążliwości nie może być mowy. Dalsze nękanie właścicieli przez notoryczne skargi według komisji jest niedopuszczalne i szkodzi dobrze pojętej praktyce biznesowej - czytamy w piśmie z Urzędu gminy w Piekoszowie Piekoszów.

ZNOWU …SĄD

Ostatecznie sprawa trafiła na wokandę. Mimo, że wcześniej Sąd Rejonowy w Kielcach uniewinnił pana Terelaka od zarzucanych mu czynów, sąsiedzi nie dali za wygraną i odwołali się od tej decyzji. I tak sprawa zaczyna się od początku. Właściciel sali weselnej znowu musi składać stosowne wyjaśnienia i z każdym dniem tracić klientów wmanewrowanych w plotkarskie zawirowania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie