Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Koniec "strażackiej" sadzawki w Suchedniowie. Musieli zabrać ryby

BOL
Jerzy Fąfara prezentuje jednego z wyłowionych amurów.
Jerzy Fąfara prezentuje jednego z wyłowionych amurów. Mateusz Bolechowski
Przez 12 lat suchedniowscy wędkarze hodowali ryby w wydzierżawionym od miasta stawie. Samorząd chce sprzedać działkę i wypowiedział umowę. W sobotę ponad tysiąc ryb przewieziono do zalewu.
Tadeusz Przygoda z poświęceniem pracował przy odłowie.
Tadeusz Przygoda z poświęceniem pracował przy odłowie. Mateusz Bolechowski

Tadeusz Przygoda z poświęceniem pracował przy odłowie.
(fot. Mateusz Bolechowski)

Jeszcze ćwierć wieku temu na rogu ulic Kieleckiej i Powstańców 1863 roku w Suchedniowie, obok budynku Ochotniczej Straży Pożarnej, znajdowały się trzy stawy. Były zapasowym rezerwuarem wody dla strażackich wozów, a na co dzień domem licznych ryb. Lata temu dwie sadzawki zasypano - ich miejsce zajęły obiekty handlowe. Ostatnią 12 lat temu od gminy wydzierżawiło miejskie koło Polskiego Związku Wędkarskiego. Samorząd nie żądał zapłaty, a miłośnicy wędkowania potrafili odpowiednio zagospodarować zbiornik o powierzchni 1200 metrów kwadratowych. Zgodnie z niepisaną umową w sadzawce nie łowili. Za to regularnie odwiedzały ją chronione wydry, traktujące go jako darmową stołówkę.

Gmina sprzedaje

W ostatnim czasie miasto sprzedało kilka okolicznych działek. Jak się dowiedzieliśmy, na jednej z nich mają zostać wybudowane garaże. Teraz przyszła pora na teren z sadzawką. - We wrześniu odbędzie się przetarg na tę nieruchomość - poinformował nas Tadeusz Bałchanowski, burmistrz Suchedniowa. Koło Polskiego Związku Wędkarskiego otrzymało pismo o zakończeniu umowy dzierżawy z ostatnim dniem sierpnia. Najbardziej żal jest Jerzemu Fąfarze, działaczowi wędkarskiemu i dyrygentowi chóru Senior. Przez lata codziennie przychodził nad zbiornik, dokarmiał ryby, pilnował. Z pasją opowiadał, jak rosną, organizował odłowy. - Szkoda, że już nie będziemy tu gospodarzyć - mówi. Prawdopodobnie staw zostanie zasypany, a teren zabudowany. Wędkarze musieli "zebrać manatki", czyli zabrać swoje ryby. Odłów przeprowadzono w sobotę.

Ponad tysiąc ryb

Najpierw upuszczono wodę, potem grupa zapaleńców przez pół dnia, brodząc w błocie łapała ryby w podbieraki. Mieszkańców sadzawki przenoszono do wypełnionej wodą samochodowej przyczepy. Gdy była pełna, ładunek przewożono do pobliskiego zalewu miejskiego. Jak się okazało, niewielki staw pełen był ryb. Co chwilę na brzegu lądowały dwukilogramowe karpie, trafiały się półmetrowe amury, był nawet podobnej wielkości szczupak. Oprócz tego mnóstwo jazi, karasi złocistych i srebrzystych, linów, okonie. Wszystkie ryby wpuszczono do 20 - hektarowego zalewu. - Było ich z pewnością ponad tysiąc sztuk - ocenia Jerzy Fąfara.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu SANDOMIERSKIEGO

Do suchedniowskiego zalewu trafił nawet półmetrowy szczupak.
Do suchedniowskiego zalewu trafił nawet półmetrowy szczupak. Mateusz Bolechowski

Do suchedniowskiego zalewu trafił nawet półmetrowy szczupak.
(fot. Mateusz Bolechowski)

Gmina wypowiedziała wędkarzom dzierżawę zbiornika – musieli go spuścić i odłowić ryby.
Gmina wypowiedziała wędkarzom dzierżawę zbiornika – musieli go spuścić i odłowić ryby. Mateusz Bolechowski

Gmina wypowiedziała wędkarzom dzierżawę zbiornika - musieli go spuścić i odłowić ryby.
(fot. Mateusz Bolechowski)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie