Czarny dym nad domem w centrum Radomia pojawił się w środę około godziny 17.40. Na miejsce szybko przyjechał zastęp strażaków. Kierując się na słup dymu strażacy weszli początkowo na dach domu, by znaleźć źródło ognia.
- To nie tu - orzekli strażacy, gdy zobaczyli, że po drugiej stronie ściany kamienicy leżą śmieci, a wśród nich - stara wersalka. To z tego miejsca buchał ogień i unosił się czarny i słup dymu.
- Dobrze, że to nie na moim dachu, bo ja tu sama mieszkam, schorowana, nawet nie uciekłabym z mieszkania - narzekała roztrzęsiona, starsza lokatorka.
Ale strażakom nie było łatwo dostać się na sąsiednie podwórko. Brama była zamknięta, dopiero po chwili pojawił się niezadowolony mężczyzna. Okazało się - był to współwłaściciel domu.
- Czego panowie chcą? - opryskliwie zapytał strażaków. Ratownicy nie wdawali się w dyskusje, ale szybko robili swoje: rozciągnęli węże i raz-dwa ugasili ogień. Zagrożenie minęło.
- Właściciel nie sprząta tego bałaganu całymi latami, bo rzadko tu bywa - opowiadała nam jedna z kobiet stojąca wśród gapiów przyglądających się akcji strażaków.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?