Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jan Statuch był człowiekiem wielkiego serca - pożegnanie sandomierzanina, działacza Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca

Małgorzata PŁAZA
Jan Statuch w czasie akcji promującej ideę transplantacji.
Jan Statuch w czasie akcji promującej ideę transplantacji. archiwum
Przeszedł zawał, potem przeszczep serca. Od tamtej pory żartował: "składak jestem". I pomagał innym. Ile miał sił. A nawet więcej. Sam skromnie mówił, że spłaca dług za drugie życie. Pożegnanie Jana Statucha.

Tak wspominają Janka Statucha

Jan Statuch w czasie akcji promującej ideę transplantacji.
Jan Statuch w czasie akcji promującej ideę transplantacji. archiwum

Jan Statuch z Alicją Chachaj.
(fot. archiwum)

Tak wspominają Janka Statucha

Wspomnienie Alicji Chachaj ze Stowarzyszenia Transplantacji Serca i Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca:
"15 sierpnia 2014 roku, o godzinie dziewiątej odszedł mój przyjaciel Janek Statuch - wolontariusz, pełen inicjatyw, żaru, radości, kochający dzieci i życie ponad wszystko.
Przez wspólnych 11 lat wolontariatu udało się nam rozpędzić lokomotywę "TAK dla transplantacji" do maksymalnej prędkości. Janek po przeszczepie w roku 2002 zapisał się do Stowarzyszenia Transplantacji Serca Koło Zabrze, już wiosną 2003 przyjechał do Jarnołtówka, by poznać środowisko ludzi po transplantacji i wtedy podjął decyzję o promocji transplantacji. Stworzyliśmy grupę, która powoli, ale bardzo konsekwentnie zmieniała pracę koła.

W roku 2009 został wybrany Prezesem Koła Zabrze i zaczęła się realizacja współtworzonego programu świadomego dawstwa i popularyzacji idei transplantologii. Od 12 stycznia 2011 roku przeszedł do Fundacji SCCS (Śląskie Centrum Chorób Serca) i już jako zastępca prezesa zarządu Fundacji realizował program "TAK dla transplantacji" i "Wszystkie dzieci są nasze". Współpracował z Polskim Stowarzyszeniem Sportu po Transplantacji i jako członek czynnie uczestniczył w zimowych i letnich Olimpiadach Sportowych. Współorganizator 10 wypraw rowerowych do Częstochowy, Krakowa, Zwierzyńca i Poznania. Uczestnik biegów po Rzeszowie, Jarosławcu, Wałczu, Zduńskiej Woli, Kielcach, wzbijający się na balonach podczas Mistrzostw Górskich Balonowych w Krośnie, kibicując drużynie Składaków w triathlonie w Głogowie i Kozienicach. Współorganizator wigilii, pielgrzymek na Jasną Górę, Dnia Dziecka, Poduszki dla Maluszka i Mikołaja, zjazdów dzieci i młodzieży po transplantacji w Biesiadzie w Zduńskiej Woli, odwiedzin dzieci w Klinice profesora Białkowskiego, a także w szpitalu w Sandomierzu, szkołach w Warszawie i Zabrzu, eventów podczas Targów w Kielcach i Warszawie, pikników rodzinnych w Polanie (Bieszczady), akcji w Kielcach i Rzeszowie na Światowym Dniu Serca, w Królewskich Łazienkach w Warszawie i w swoim ukochanym Sandomierzu. Tam też nawiązał współpracę z Czarkiem Łutowiczem i Ryszardem Gancarzem. Wielkimi artystami, dzięki którym powstała kilkaset grafik, brand naszego programu, loga, serduszka i oświadczenia woli i wyjątkowa statuetka z krzemienia pasiastego zwanego "kamieniem optymizmu" Iskra Nadziei.

Wspólnie z Jerzym Górskim i Przemkiem Saletą współorganizował wydarzenia sportowe promujące sport po transplantacji i zdrowy styl życia w Głogowie, Sławie, Kozienicach i Wiśle.

"Serce pełne warzyw i owoców" - to kolejne akcje prozdrowotne w Zabrzu i Dąbrowie Górniczej, na które przywoził od ogrodników sandomierskich, z Roztocza i Podkarpacia warzywa i owoce.

Za swoją działalność otrzymał w roku 2010 Lodołamcza i uhonorowany został szpadą Fundacji Kropla Życia imienia Agaty Mróz-Olszewskiej. Nominowany do zbiorowej nagrody przyznawanej przez dzieci Zabrza. Od końca lipca 2013 już jako wolontariusz programu "TAK dla transplantacji" realizował ambitnie nasz program.
Organizowaliśmy prezenty i zawoziliśmy dla dzieci do Wilna. Jego samochód był zawsze wypełniony jabłkami, pomidorami, książkami, kalendarzami, słodyczami, zabawkami z ogromną dawką miłości i uśmiechu.
Janku, działamy dalej".

- Dobro wyświadczone innym kiedyś do nas wróci. Dostaliśmy drugą szansę, dlatego chcemy ją dobrze wykorzystać i spłacić dług wdzięczności. Nie tylko pomagać w formie materialnej, ale i bardziej otworzyć się na innych ludzi - tak mówił Jan Statuch, zastępca prezesa Zarządu Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, wolontariusz programu "Tak dla transplantacji", sandomierzanin. Odszedł 15 sierpnia.

Za swoją działalność Jan Statuch otrzymał tytuł "Lodołamacza", przyznawany osobom wrażliwym na społeczne potrzeby, a także nagrodę Fundacji "Kropla Życia" imienia Agaty Mróz-Olszewskiej. Był Sandomierzaninem Roku.
Sam mówił, że pomaganie innym to jego powinność, dług do spłacenia, za szansę, jaką otrzymał - drugie życie.

Jan Statuch, absolwent lubelskiej Akademii Rolniczej, przez większość zawodowego życia związany był z ogrodnictwem. Sprowadzał nasiona z Holandii, promował nowoczesne metody uprawy warzyw.
Jego życie zmieniła choroba - zawał, by-passy, a potem konieczność przeszczepu serca. W 50. roku życia otrzymał nowe serce.

Od tamtej pory przedstawiał się słowami: "Jan Statuch, składak jestem".
Po rehabilitacji zapisał się do stowarzyszenia "składaków", czyli Stowarzyszenia Chorych po Transplantacji Serca i Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca. Niedługo potem został prezesem Koła Zabrze.

- Niektórzy myślą, że leżymy w łóżkach i nie wolno nam nic robić. A my musimy tylko brać leki i trochę bardziej uważać na infekcje. Prowadzimy bardzo aktywny tryb życia, biegamy, pływamy, jeździmy na nartach - opowiadał nam pan Jan.

Jan Statuch organizował i wspierał wiele imprez sportowych i rekreacyjnych - biegi uliczne, choćby "Podziel się życiem" w Jarosławcu, rajdy rowerowe i obozy sportowe oraz spotkania integracyjne z rodzinami dawców. Na zawodach triathlonowych w Krośnie dopingował drużynę "przeszczepieńców", wzbijając się balonem w powietrze.

Współpracował z Polskim Stowarzyszeniem Sportu po Transplantacji. Od lutego 2011 roku, pozostając członkiem zabrzańskiego stowarzyszenia, jako zastępca prezesa Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca współtworzył program "TAK dla Transplantacji.

Przeprowadzał kampanie popularyzujące ideę transplantacji i zdrowego stylu życia, również w Sandomierzu. Towarzyszymy mu zwykle inne osoby po transplantacji.

Z Przemysławem Saletą i wieloma osobami dobrego serca pan Jan organizował w tym samym celu zawody sportowe, takie jak coroczny "Bieg po Nowe Życie" w Wiśle.

Pomagał osobom niepełnosprawnym. Wspierał ogólnokrajowe, jak i lokalne inicjatywy związane z pomocą kierowaną do nich.

Szczególnie bliskie były mu dzieci. Z okazji Dnia Dziecka i świętego Mikołaja odwiedzał z prezentami małych pacjentów w Śląskim Centrum Chorób Serca oraz w szpitalu w Sandomierzu. Jeździł po szkołach, aby rozmawiać z najmłodszymi o przeszczepach.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu SANDOMIERSKIEGO

Jan Statuch z Alicją Chachaj.

Jan Statuch z Alicją Chachaj. archiwum

Jan Statuch z Anną Dymną. Razem pomagali sandomierskim powodzianom.
(fot. archiwum)

- Kiedyś województwo świętokrzyskie było białą plamą na mapie transplantacji, teraz to powoli się zmienia. Najważniejsze jest uświadomienie ludziom, że tak naprawdę, oddając swoje organy do przeszczepu, ratują komuś życie. Często nie tylko jedno - na nasze coroczne zjazdy przyjeżdżają kobiety z dziećmi, które urodziły po przeszczepie. Tworzymy razem jedną wielką rodzinę, my - składaki, nasze rodziny i czasem rodziny dawców - powiedział w czasie jednej z akcji.

Przez wiele lat wspierał Polaków na Wschodzie. Współpracował z organizacjami pozarządowymi, w tym z Fundacją "Mimo Wszystko" Anny Dymnej, pomagając choćby przy organizacji Festiwalu Piosenki Zaczarowanej w Krakowie. Wyremontowali wspólnie w Bieszczadach szkołę zagrożoną zamknięciem. W 2010 roku nieśli pomoc powodzianom z Sandomierza.

W czasie ostatniej rozmowy, jaką odbyliśmy z panem Janem, na początku lipca, podczas kolejnej akcji "TAK dla transplantacji", z radością, wręcz entuzjazmem mówił o zrealizowaniu przez fundację jednego z najważniejszych celów - wybudowaniu centrum kliniczno-naukowego transplantacji serca i płuc oraz leczenia mukowiscydozy.

Sam siebie uważał za bardzo szczęśliwego człowieka, gdyż - jak podkreślał - dane mu było dwukrotnie się urodzić i spłacać dług za ten otrzymany dar.
Jan Statuch miał 64 lata.

Jan Statuch z Anną Dymną. Razem pomagali sandomierskim powodzianom.

Jan Statuch z Anną Dymną. Razem pomagali sandomierskim powodzianom. archiwum

Akcje w ramach programu "TAK dla transplantacji" Jan Statuch organizował również w rodzinnym Sandomierzu.
(fot. Małgorzata Płaza)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie