Trasa rowerowa przez Świętokrzyskie jak z Matrixa. Zobacz kulisy powstawanie niezwykłej reklamy (WIDEO, zdjęcia)

- Agnieszka jest w pełni profesjonalna, świetnie nakręca całą rodzinkę. Widać lata praktyki, sesji zdjęciowych - tak o Agnieszce Makuch mówi reżyser, Sambor Wilk.
(fot. Dawid Łukasik)

Walka o pogodę, oczekiwanie na upragnione słońce, niespodziewane sytuacje. Do akcji wkroczyła straż graniczna, nie zabrakło pomocnych dłoni. Ekipa pokonała prawie trzy tysiące kilometrów. Teraz, jak zapowiada reżyser Sambor Wilk, będzie ból i płacz na montażu.

- W ciągu 12 dni zdjęciowych zrobiliśmy prawie trzy tysiące kilometrów, przejechaliśmy pięć województw, powstało wiele pięknych ujęć i teraz te wszystkie materiały musimy zmieścić w 45 sekundach. To jest naprawdę wielki ból i płacz na montażu, bo wiele z nich będzie musiało wypaść - mówi reżyser Sambor Wilk. - Historię, którą chcemy opowiedzieć, musimy skrócić do absolutnej esencji.

LOKALNY PATRIOTYZM

W spocie, po trasach rowerowych pięciu województw Polski Wschodniej: Warmińsko - Mazurskim, Podlaskim, Lubelskim, Podkarpackim oraz Świętokrzyskim podróżuje rodzina. Zagrali ją: Agnieszka Makuch, Łukasz Bartkiewicz oraz Emilka i Daniel Klamka.

Kielecka modelka Agnieszka Makuch już po raz drugi bierze udział w reklamie naszego województwa. Przed kilkoma laty wcieliła się w rolę czarownicy i przekonywała, że "Świętokrzyskie czaruje". - Jestem lokalną patriotką, więc popieram wszystkie przedsięwzięcia, które mają na celu promowanie naszego regionu - przyznaje, choć tym razem nie od razu przyjęła zaproszenie.

- Zastanawiałam się, czy się na pewno nadaję, bo zdjęcia wywróciłyby do góry nogami moje poukładane życie, które teraz jest już oddalone od blichtru kamer i fleszy aparatów fotograficznych. Musiałam wszystko przeorganizować, żeby móc wyjechać - przyznaje.

KAPRYŚNA PANI POGODA

Na planie zdjęciowym pojawiła się i nie żałuje. - Codziennie przemieszczaliśmy się, codziennie spaliśmy w innym miejscu. Zaczęliśmy w Sandomierzu, a skończyliśmy nad Zalewem Wiślanym. Przeżyłam fantastyczną przygodę. Chociaż zwiedziłam pół świata, do tych miejsc, do których dotarłam dzięki tej produkcji pewnie nigdy bym nie dojechała. To było superprzedsięwzięcie, do tego cudowni ludzie, bo ekipa była wyjątkowo zgrana - podkreśla Agnieszka Makuch.

Nie zabrakło przygód. Najwięcej emocji dostarczyła pogoda, która jak przystało na polskie lato była nieprzewidywalna i kapryśna. - Najwięcej słońca mieliśmy w Świętokrzyskim, gdzie robiliśmy pierwsze i ostatnie ujęcia - śmieje się Jarosław Panek, rzecznik Regionalnej Organizacji Turystycznej Województwa Świętokrzyskiego. - Czasami kilka godzin czekaliśmy na kilka minut słońca, czasami z powodu ulewy musieliśmy rezygnować z jednych zdjęć na rzecz innych.

POMOCNE DŁONIE

Nie zabrakło także innych niespodzianek. - Przyjechaliśmy pod piękną cerkiew na Lubelszczyźnie, a tu okazało się, że właśnie zaczyna się remont, z kolei Pałac Branickich miał być już wyremontowany, a ciągle był w rusztowaniu - wspomina.

Ale po drodze ekipa filmowa spotkała wiele przyjaznych osób. - Kiedy kręciliśmy ujęcia na Bugu, musieliśmy się pilnować, żeby nie przekroczyć połowy rzeki, bo tam znajdowała się granica z Białorusią. Na szczęście była z nami straż graniczna, użyczyła nam też swojej łódki - wspomina Jarosław Panek. - Tu w Świętokrzyskim bardzo nam pomogła Małgorzata Suchodolska. Gościliśmy w jej gospodarstwie agroturystycznym - Sucholandzie i trochę przeszkadzaliśmy jej gościom. Z kolei Elżbieta Romanowska bezpłatnie wypożyczyła nam samochód - Toyotę RAV4, który zagrał w spocie. Z pomocą przyszła nam także Iwonka Wójcik ze kieleckiej cukierni Świat Słodyczy, która na nasze potrzeby upiekła proziaki - potrawę z kuchni podkarpackiej.

MATRIX NA KADZIELNI

Zdjęcia zrealizowała ekipa specjalistów, pracująca przy wielu polskich większych i mniejszych produkcjach. Wykorzystano nowoczesny sprzęt, między innymi wartą milion złotych nowoczesną kamerę czy drona, który filmował z lotu ptaka. Sięgnięto także po technikę wprost z hollywoodzkich filmów!

- Na kieleckiej Kadzielni została użyta technika matrixa. Po raz pierwszy w Polsce wykorzystamy ją w reklamie. Do tej pory nikt tego u nas nie robił, ze względu na koszty. To jedno ujęcie kosztuje kilkadziesiąt tysięcy złotych - podkreśla Jarosław Panek. - Na specjalnej szynie było rozstawionych kilkadziesiąt aparatów fotograficznych, a w środku był rowerzysta. Aparaty w tym samym momencie robiły zdjęcia, które potem ostaną połączone w jedną całość.

Teraz czas na montaż. Powstanie jeden główny spot, trwający 45 sekund, pięć regionalnych spotów po 45 sekund oraz dwuminutowy film, a to wszystko w sześciu wersjach językowych. Koszt - 690 tysięcy złotych.Spot promujący Wschodni Szlak Rowerowy Green Velo będzie miał premierę w kwietniu 2015 roku. - Zależało nam, by pokazać nie tylko trasę rowerową, ale także jej dostępność komunikacyjną, najfajniejsze miejsca w regionach z naciskiem na naturę, będzie także widać ich różnorodność i wielokulturowość - zapowiada Jarosław Panek.