Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy syn staje się katem… Te zbrodnie wstrząsnęły regionem świętokrzyskim

Elżbieta ZEMSTA
Pod koniec kwietnia 2010 roku w podkieleckim Piekoszowie doszło do jednej z bardziej makabrycznych zbrodni. Syn zamordował matkę zadając jej kilkanaście ciosów siekierą. Potem poderżnął jej gardło. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia.
Pod koniec kwietnia 2010 roku w podkieleckim Piekoszowie doszło do jednej z bardziej makabrycznych zbrodni. Syn zamordował matkę zadając jej kilkanaście ciosów siekierą. Potem poderżnął jej gardło. Mężczyzna został skazany na 25 lat więzienia. Aleksander Piekarski
Makabryczne zabójstwo matki w ubiegłym tygodniu na osiedlu Uroczysku w Kielcach. Biją bo zdenerwowała, bo była pod ręką, bo jest za słaba, żeby oddać. Biją aż umiera... Z sądowych statystyk wynika, że to synowie najczęściej są katami swoich matek. Tych, którymi mieli się opiekować. Tych, które ich utrzymują, z którymi żyją pod jednym dachem.

W środę w ubiegłym tygodniu do kieleckich służb ratunkowych zadzwonił 38-letni mieszkaniec osiedla Uroczysko w Kielcach i powiedział, że jego matka nie żyje. Na miejsce przyjechał lekarz karetki pogotowia i stwierdził zgon 68-letniej kobiety. - Zobaczywszy zmaltretowane ciało kobiety lekarz natychmiast na miejsce wezwał policję. Kobieta miała siniaki na całym ciele. Na głowie rany i ślady po szarpaniu za włosy, podbiegnięcia krwawe na klatce piersiowej, połamane żebra - wyliczali stróże prawa.

Wyszedł z więzienia po odbyciu kary za znęcanie się nad matką

Dla policjantów jasne było, że kobieta nie mogła sama zrobić sobie takich obrażeń. Jeszcze tego samego dnia zatrzymano jej syna, 38-letniego, bezrobotnego mężczyznę. Mieszkał z matką. - Rok temu mężczyzna wyszedł z więzienia, odbywał karę 1,5 roku więzienia za znęcanie się nad matką - tłumaczył Dariusz Rakoczy z Prokuratury Okręgowej w Kielcach.

38-latek miał tłumaczyć śledczym, że jego matka potłukła się podczas kąpieli w wannie, stad rany na jej ciele. Policjanci nie dali jednak wiary jego słowom, chociażby dlatego, że niektóre siniaki i obrażenia na ciele kobiety wskazywało, że urazy powstały kilka tygodni lub nawet miesięcy przed śmiercią kobiety. 38-latkowi postawiono zarzut zabójstwa, został aresztowany, może mu grozić nawet dożywocie.

Bo była opętana?

Sprawa z osiedla Uroczysko niewiele różni się od podobnych, które dzieją się w wielu domach w regionie świętokrzyskim. Syn latami znęca się nad matką, bije ją, aż do śmierci ofiary. Tak było także w przypadku smutnej historii z Ostrowca Świętokrzyskiego, która rozegrała się na początku maja tego roku w jednym z mieszkań osiedla Rosochy. Pod jednym dachem żyła tam 75-letnia matka z dwójką dorosłych dzieci: 39-letnią córką i 38-letnim synem. Wszyscy byli bardzo religijni. Syn kobiety, bezrobotny mężczyzna codziennie chodził do kościoła. - Po śmierci ojca rodziny brat i siostra byli przekonani o tym, że ich niepełnosprawna matka została opętana przez siły nieczyste. Syn 75-latki oglądał programy, z których dowiadywał się, jak wypędzać złego ducha z ciała osoby opętanej - opowiadali śledczy pracujący nad ta sprawa.

Kumulacja wydarzeń nastąpiła w długi majowy weekend. Według prokuratury 38-letni mężczyzna od 1 do 8 maja znęcał się nad matką - poił ją wodą święcona i kazał całować krzyż, a następnie chciał, aby kobieta powtarzała, że wyrzeka się diabła. Gdy nie chciała tego robić, mężczyzna bił ją po całym ciele. Wieczorem 8 maja 38-latek wezwał karetkę do skatowanej matki. Lekarz pogotowia stwierdził zgon, a policjanci uznali, że obrażenia na jej ciele wskazują, że ktoś mógł się przyczynić do jej śmierci. Wstępne wyniki sekcji zwłok wykazały, że bezpośrednią przyczyną śmierci były obrażenia mózgu wynikające z urazów twarzoczaszki. Na ciele kobiety odkryto sińce, miała również złamanych kilka żeber i pękniętą żuchwę. 38-latek i jego siostra zostali zatrzymani. On usłyszał zarzut znęcania się oraz pobicia ze skutkiem śmiertelnym, co zagrożone jest karą do 12 lat więzienia. Jego siostrze prokuratura zarzuca, że widząc ciężki stan matki nie udzieliła jej pomocy lub nie wezwała odpowiednich służb, które mogłyby uratować jej życie. 38-latek jest obecnie w trakcie badań psychiatrycznych, wkrótce ostrowiecka Prokuratura Rejonowa ma sporządzić wobec mężczyzny akt oskarżenia. Jego siostra na ustalenia prokuratury czeka na wolności.

Bo matka chrapała...

Kilka tygodni temu kielecki Sąd Okręgowy rozpatrywał sprawę śmierci mieszkanki bloku przy ulicy Młodej 4 w Kielcach. Kobieta zmarła po tym, jak jej syn wbił kilka razy nóż w jej nogi. Tragicznej nocy z 18 na 19 lutego 2013 roku w mieszkaniu pito alkohol - jak wynikało z ustaleń sądu. Oskarżony pomieszał alkohol z tabletkami na uspokojenie, chociaż wiedział, że ma to na niego zły wpływ. Nie wiadomo do końca, jaki impuls stał za tym, że w pewnej chwili 23-latek chwycił za nóż. Mężczyzna tłumaczył, że nie mógł zasnąć, że matka chrapała. Wziął nóż kuchenny o długim ostrzu i zadał matce ciosy, gdy ta siedziała na łóżku. Biegły doliczył się co najmniej 25 ran od ostrza na ciele kobiety. Miała rany cięte na dłoniach, czyli broniła się przed uderzeniami, rany znaleziono też na nogach kobiety. Sąd skazała 23-latka na pięć lat więzienia za spowodowanie u niej obrażeń skutkujących śmiercią kobiety.

Bo miała pretensje

Trwające często miesiącami a nawet latami znęcanie się nad matką jest tylko jedną z przyczyn, które w rezultacie doprowadzają do śmierci kobiet. Równie częstym powodem jest działanie w tak zwanym afekcie, pod wpływem chwili. Nierzadko w grę wchodzi alkohol lub jak w przypadku tragicznej historii ze Skarżyska-Kamiennej - dopalacze. Dramatyczne zdarzenia rozegrały się w nocy z 21 na 22 czerwca 2011 roku w mieszkaniu w jednym z bloków w Skarżysku-Kamiennej. 19-letni wtedy mężczyzna mieszkał tam razem z 50-letnią matką i 24-letnim bratem. Kobieta, jak wynika z aktu oskarżenia, miała kilkanaście ran kłutych zadanych bagnetem. Śledczy ustalili, że 19-latek kilka godzin przed wydarzeniami spotkał się z kolegą, mieli palić marihuanę i używać dopalaczy. Będąc pod ich wpływem 19-latek wrócił do domu. W sądzie oskarżony tłumaczył, że matka zastała go, gdy próbował zabrać należące do niej złote kolczyki i łańcuszek. Zaczęła się szamotanina. Jak zapisano w akcie oskarżenia, 19-latek wziął bagnet i zadał matce kilka ciosów, a gdy upadła, usiadł na niej i uderzał w klatkę piersiową, głowę, ręce. Kobieta zmarła. Później 19-latek zabrał biżuterię, przebrał się i wyszedł z domu. Kilka godzin po tragedii został zatrzymany przez policję. Oskarżono go o zabójstwo.

- Mama miała do mnie ciągłe pretensje, bo pewne już było, że nie zdam do następnej klasy. Mówiła, że zabiorą mi rentę. Wyzywała od najgorszych. Tej nocy wróciłem kilkadziesiąt minut po północy, mama spała. Zabrałem klucz od szafki, gdzie trzymała biżuterię. Znalazła mnie, kiedy otwierałem jej torebkę. Miała przy sobie bagnet, wyrwałem go jej i zacząłem nim walić w nią. Waliłem i waliłem, aż upadła, wtedy usiadłem na niej i waliłem, uderzałem. Chciałem, żeby umarła, żeby była zabita - sędzia Lena Romańska, przewodnicząca składu orzekającego w tym procesie odczytywała na pierwszej rozprawie słowa 19-latka, które wypowiedział w obecności prokuratora. 19-latek w tym czasie płakał. W tej sprawie zapadł już prawomocny wyrok. Sąd skazał mężczyznę na 15 lat pozbawienia wolności.

Identyczny wyrok zapadł w innej historii. Ofiarą była 80-latka, a oprawcą - jak ustalił sąd - jej 56-letni syn. Tragedia rozegrała się wiosną 2010 roku w Ostrowcu Świętokrzyskim. Jak ustalili śledczy 58-letni mężczyzna przyszedł wieczorem do domu nietrzeźwy. Kiedy matka zwróciła mu uwagę, że pije i nie pracuje, uderzył ją ręką w głowę, a potem rzucił w nią czajnikiem elektrycznym. Z aktu oskarżenia wynika, że mężczyzna klęczał na matce i zadawał jej kolejne ciosy. Kobieta straciła przytomność i leżała całą noc na podłodze. Rano 58-latek poszedł do baru. Po powrocie przeniósł matkę do pokoju i posprzątał kuchnię. Dopiero wieczorem zadzwonił po pogotowie. 80-latka już nie żyła. 58-latek usłyszał zarzut zabójstwa. Proces w jego sprawie toczył się przed Sądem Okręgowym w Kielcach. Mężczyzna został skazany na 15 lat więzienia.

Bo była uszczypliwa

Najkrwawszy finał miała historia z podkieleckiego Piekoszwa, w której syn zabił swoją matkę. - Uderzając, czułem satysfakcję, że nie będzie mnie już denerwować. Czułem ulgę - mówił podczas śledztwa 24-latek z Piekoszowa oskarżony o to, że ciosami siekiery zamordował matkę. Wydarzenia rozegrały się pod koniec kwietnia 2010 roku. W Sądzie Okręgowym w Kielcach, gdzie toczył się proces, mężczyzna tłumaczył, że matka się do niego zwracała w sposób uszczypliwy. Miesiąc przed tragedią zaplanował zabójstwo, siekierę ukrył w szafie. Feralnego popołudnia próbował z matką porozmawiać, ale odpowiedziała mu używając obraźliwych słów.

- Wziąłem siekierę, podszedłem do matki i uderzyłem w głowę - mówił w sądzie mężczyzna. Prokurator odnotował w akcie oskarżenia, ze to było kilkanaście uderzeń.

- Potem poszedłem do kuchni, wziąłem nóż z 20-25 centymetrowym ostrzem i białą rękojeścią i wróciłem do pokoju - relacjonował oskarżony w sądzie. Uzasadniał, że chciał mieć pewność, iż kobieta nie żyje. - Potem umyłem ręce, twarz i poszedłem na policję - relacjonował. Dodawał, że nie żałuje tego, że zabił. Na pytanie swego obrońcy czy żałuje, odpowiedział "Po przemyśleniu, tak".

Sąd nie miał wątpliwości, że ma do czynienia z osobowością psychopatyczną. Skazał mężczyznę na 25 lat więzienia. Wyrok jest prawomocny.

Bo nie jest świętością

Policjanci mówią, że starsze osoby katowane przez swoje dzieci o krzywdzie mówią dopiero, gdy z powodu ran trafiają do szpitala. - Przemoc domowa dorosłych dzieci wobec swoich rodziców powoli przestaje być tematem tabu, ale wciąż matki czy ojcowie bici przez swoje dzieci wstydzą się przyznawać do tego - opowiadają świętokrzyscy policjanci.

Psycholodzy dodają, że nierzadko w przypadkach znęcania się nad rodzicami dorosłe dzieci powielają wzorce z dzieciństwa, kiedy one same były ofiarą przemocy ojca bądź matki.

- Katowany staje się katem. W przypadku wielu historii, w których syn biciem doprowadza do śmierci swojej matki podłożem są przeżycia z dzieciństwa. Poniżane wyzywane dziecko wyrasta na pełnego gniewu, niedowartościowanego dorosłego, który wylewa swoje żale na matce, w chwili, gdy ta przestaje być autorytetem - mówią sądowi psycholodzy.

Dziecko wychowywane przez nadmiernie opiekuńczą matkę przestaje w końca ją szanować, a dorastając i górując nad nią sięga po broń, którą włada najlepiej - siłę fizyczną. - Pierwsze wyzwisko, pierwsza podniesiona ręka przełamują bariery. Później oprawcy już łatwiej jest uderzyć po raz drugi. Matka przestaje być świętością. Przestaje być tą, która dała życie, a staje się workiem treningowym... - zauważają specjaliści.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie