Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sklep "Cepelii" w Radomiu miał prawie 40 lat. Właśnie jest zamykany

Antoni SOKOŁOWSKI
- To są ręcznie robione lalki, nasze, jak ta krakowianka. Teraz już nigdzie w Radomiu nie kupi się takich lalek, zostaną nam tylko chińskie zabawki – mówi Bożena Pyszczek, kierowniczka sklepu "Cepelia” w Radomiu.
- To są ręcznie robione lalki, nasze, jak ta krakowianka. Teraz już nigdzie w Radomiu nie kupi się takich lalek, zostaną nam tylko chińskie zabawki – mówi Bożena Pyszczek, kierowniczka sklepu "Cepelia” w Radomiu. Łukasz Wójcik
Niemal 40 lat na rogu ulic Niedziałkowskiego i Curie Skłodowskiej w Radomiu istniał sklep Cepelia. Tu można było kupić najpiękniejsze polskie rzemiosło. Właśnie rozpoczęła się likwidacja sklepu. Tak kończy się część bogatej tradycji, nie tylko handlowej.

- Smutno mu jest, bo jak tu nie być smutnym. Aż płakać się chce. Ja lubiłam tu pracować, no i te ostatnie 20 lat dzień w dzień przychodziłam do sklepu - nie kryje emocji Bożena Pyszczek, kierownik sklepu "Cepelia" w Radomiu.

Pracownicy jednak przyznają uczciwie: klientów z każdym rokiem ubywało. Czynsz, pensje, energia, czyli koszty własne były na tyle duże, że zysków już prawie nie było.

- Jak długo można było pokrywać straty. Klienci przychodzili, ale było ich za mało, by utrzymać sklep - dodają pracownicy.

SZANUJMY RZEMIOSŁO

Radomska "Cepelia" stanowiła szczególne miejsce na mapie miasta. Tu przychodzili klienci szukający oryginalnych pamiątek, ciekawych przedmiotów.

- Chińskie rzeczy, to ja mogę wszędzie kupić. Są na każdym odpustowym straganie, na plażach Bałtyku, Włoch, czy Chorwacji. A takie wyroby jak w Polsce, są tylko w Cepelii - mówi jedna z klientek, która w właśnie zajrzała do sklepu.

Rzeczywiście - "Cepelia" oferuje polskie rękodzieło. Dlatego jeśli do Radomia zajeżdżali turyści, to w poszukiwaniu ciekawych prezentów przychodzili też do "Cepelii".

- Bywali u nas Amerykanie, Niemcy, Włosi. Gdy zobaczyli jakie skarby mam na półkach w sklepie, to z miejsca się zachwycili. Zaciekawiły ich wyszywane serwetki. Niedawno zajrzała do nas pani z Japonii, która co roku odwiedza Radom. Japonka kupiła kilka ciekawych drobiazgów - opowiada Bożena Pyszczek.

Jak przekonuje pani kierownik, nasze polskie rękodzieło jest najlepsze. Przybysze z innych krajów są oczarowani jakością wykonania, a przede wszystkim tym, że jest to ręczna robota. Cieszą ich obrusy, serwety, koronki z Koniakowa.

- Dla nich jest to rzecz niewyobrażalna, że ktoś potrafi tak zręcznie wyhaftować serwetki, czy ozdobić narzuty. Niektórzy przyznają, że wiele rzeczy już widzieli podróżując po świecie, ale tak ładnych wyrobów ludowych, jak polskie, nie widzieli - dodaje pani kierownik.

OD SŁOMY PO RZEŹBY

W sklepie na półkach stoją rzędem lale - krakowianki, łowiczanki nasze lalki, także z okolic Radomia - wszystko ręcznie wykonane przez artystów ludowych. Zachwyt wzbudzają słomiane ozdoby, choćby bombki na choinkę uplecione ze słomy. By zrobić taką bombkę, trzeba anielskiej cierpliwości, bo to naprawdę żmudna praca.

- Do naszego sklepu zaglądali klienci, którzy szukali niebanalnych, oryginalnych prezentów. W markecie ich nie znajdą, w chińskich sklepach też nie ma co wybrać. A u nas są ciekawe, a co najważniejsze - niepowtarzalne wzory, z naturalnych materiałów - pokazuje chusty pani Bożena.

Przed Wielkanocą klienci kupowali koszyki, bazie, palmy na Niedzielę Palmową. Z kolei przed Dniem Matki wielu klientów zachodziło do sklepu szukając ciekawych prezentów dla swoich mam.

- Dzięki "Cepelii" nasi garncarze, lalkarze, hafciarki miały gdzie sprzedawać swoje wyroby - dodaje sprzedawczyni.

GINĄ ZAWODY

Adolf Krzemiński, regionalista, znawca folkloru, który pracuje jako inspektor do spraw kultury w radomskiej delegaturze Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego przyznaje, że z każdym rokiem ubywa twórców ludowych.

- Hafciarki, garncarze, producenci skórzanych kapci, rzeźbiarze mówią nam, że nie widać następców, a starzy mistrzowie powoli odchodzą - mówi Adolf Krzemiński.

Jego zdaniem, likwidacja "Cepelii", to fatalna wiadomość dla tych ostatnich już artystów. Gdy nie będą mieli gdzie sprzedawać swoich garnków, obrusów, czy gobelinów - nie będą ich już tworzyć.

- Zostają jeszcze okazjonalne święta, jak doroczne kiermasze w Iłży, Chlewiskach, czy święto folkloru w Przususze, w ramach obchodów Dni Kolbergowskich. Tam są oferowane jeszcze rękodzieła, ale to już nieliczne miejsca w regionie radomskim.

W Iłży działa Towarzystwo Ochrony i Promocji Zawodów Ginących. Działacze Towarzystwa robią co mogą, by zachować polską kulturę i rzemiosło dla potomności.

- My też w Iłży mieliśmy przecież sklep "Cepelii", ale lata temu został on zamknięty. Upadła też Spółdzielnia Rękodzieła Ludowego "Chałupnik", która dawała pracę okolicznym lalkarzom, garncarzom. Odkąd spółdzielnia przestała istnieć - zaczęło ubywać artystów w rejonie radomskim - mówi Barbara Adamus z zarządu Towarzystwo Ochrony i Promocji Zawodów Ginących w Iłży.

OSTATNI BASTION

Bożena Pyszczek opowiada, że mało który sklep tak ładnie wyglądał w Radomiu.

- Na ścianach wisiały obrazy, kilimy, ozdoby. Przyjemnie mi się tu pracowało - dodaje Bożena Pyszczek.

Likwidacja sklepu potrwa jeszcze do listopada. Ostatnie towary w radomskiej "Cepelii" można kupić z rabatem - 20, 30, albo nawet 50 procentowym. Można sobie wybrać obrusy, czy kolorowe chusty. Ale nie wszystkie sklepy "Cepelii" znikają w Polsce. Najbliższa taka placówka od Radomia mieści się w Kielcach. Tam wciąż jeszcze nie brakuje klientów, a turystów jest więcej, niż w Radomiu.

- Szkoda mi naszej radomskiej "Cepelii", tak ginie ostatnia reduta kultury ludowej - kiwa głową Adolf Krzemiński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie