Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po dramatycznym wypadku w Chmielniku. Wstrząsająca relacja policjanta, który ratował życie kobiety

Elżbieta ZEMSTA
Starszy sierżant Mateusz Wójcik jest policjantem Samodzielnego Oddziału Prewencji komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Już nie raz zdarzyło mu się pospieszyć z pomocą potrzebującym. Ostatnim razem pomagał ratować życie poszkodowanej w wypadku w Chmielniku.
Starszy sierżant Mateusz Wójcik jest policjantem Samodzielnego Oddziału Prewencji komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Już nie raz zdarzyło mu się pospieszyć z pomocą potrzebującym. Ostatnim razem pomagał ratować życie poszkodowanej w wypadku w Chmielniku. Policja
Policjant, który jako pierwszy dotarł do poszkodowanych w wypadku w Chmielniku opowiedział nam, dlaczego warto poznać zasady udzielania pierwszej pomocy.

Co to za wypadek?

Do wypadku doszło w sobotnie wczesne popołudnie na drodze w Chmielniku. Zderzył się tam bus przewożący ludzi i nissan micra z trzema osobami w środk
Do wypadku doszło w sobotnie wczesne popołudnie na drodze w Chmielniku. Zderzył się tam bus przewożący ludzi i nissan micra z trzema osobami w środku.

Do wypadku doszło w sobotnie wczesne popołudnie na drodze w Chmielniku. Zderzył się tam bus przewożący ludzi i nissan micra z trzema osobami w środku.

Co to za wypadek?

Do zdarzenia doszło w sobotnie popołudnie na drodze krajowej numer 73 w Chmielnika. Ze wstępnych ustaleń wynika, że 26-letni kierowca renaulta traffica z przyczepą, przewożącego sześciu pracowników prywatnej firmy zderzył się ze skręcającym w lewo nissanem micrą, którym kierowała 32-letnia kobieta. Do szpitala w poważnym stanie trafiła 32-latka. Na badania przewieziono także czteroletniego chłopca i dwie osoby z busa.

Starszy sierżant Mateusz Wójcik z Samodzielnego Oddziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach jako pierwszy dotarł na miejsce groźnego wypadku w sobotę w Chmielniku. Jego zdrowy rozsądek, zimna krew i odpowiednie przeszkolenie sprawiły, że skutecznie pomógł uratować zdrowie a nawet życie 32-letniej kobiecie, najbardziej poszkodowanej w zdarzeniu.

- W sobotnie popołudnie w czasie wolnym od służy wyjeżdżałem swoim samochodem ze stacji Orlenu położonej na trasie numer 73 w Chmielniku, gdy usłyszałem pisk hamulców i huk - opowiadał starszy sierżant Mateusz Wójcik.

Funkcjonariusz świętokrzyskiej policji przyspieszył i około 1,5 kilometra dalej na pasie od Kielc w kierunku Buska-Zdroju zobaczył dwa samochody leżące w rowie. - Tam był dosyć głęboki rów, a auta znajdowały się w pewnej odległości od siebie. To był renault traffic, spory samochód do przewozu osób i nissan micra. Ustawiłem swoje auto około 100 metrów przed tymi samochodami i wyciągnąłem trójkąt ostrzegawczy, żeby najpierw zabezpieczyć miejsce. Wziąłem też apteczkę i pobiegłem w stronę samochodów - relacjonował policjant.

Jak opowiadał, siedem osób, które podróżowały busem, wysiadły z auta o własnych siłach. - Dwie osoby miały poważne obrażenia, krwawiły, zobaczyłem jednak, że ich życie nie jest zagrożone, więc ruszyłem w stronę osobowego auta, krzycząc jednocześnie do kierowcy busa, aby wezwał służby ratunkowe - opowiadał Mateusz Wójcik.

W nissanie zbite były szyby, klapa bagażnika była lekko uchylona, a wokół samochodu unosił się zapach gazu. - Zapytałem mężczyzny, który był pasażerem samochodu i wyszedł z niego o własnych siłach, czy w aucie jest butla z gazem. Potwierdził, a ja - jako, że sam jeżdżę autem na gaz - wiedziałem, gdzie szukać zaworu, więc zakręciłem dopływ gazu. Później podbiegłem do mężczyzny, który wydostawał z rozbitego auta swoją żonę siedzącą za kierownicą. Kobieta była nieprzytomna, z głowy obficie leciała krew, w jednym miejscu skóra była zerwana. Kość w jej lewej ręce w okolicy nadgarstka była złamana z przemieszczeniem. Wydobyliśmy kobietę z auta i przenieśliśmy około siedmiu metrów od samochodu - opowiadał dalej kielecki policjant.

W czasie, gdy Mateusz Wójcik i mąż kobiety transportowali ranną z auta policjant dowiedział się, że w samochodzie jest jeszcze czteroletni chłopiec, syn pary. - Wróciłem po dziecko. Maluch zapięty był w foteliku i miał jedynie rozciętą wargę. Płakał. Przekazałem go pod opiekę kierowcy busa a sam zająłem się ranną kobietą. Z apteczki, którą wziąłem ze swojego auta wyjąłem kołnierz ortopedyczny i unieruchomiłem szyję kobiety. Na jej nadgarstek nałożyłem szynę usztywniająca. W pewnej chwili ranna oprzytomniała i mogłem zbadać ją na tyle, aby stwierdzić, że jej bark jest uszkodzony i odczuwa ból w okolicach żeber. Dodatkowo też z jej nogi obficie leciała krew, ale rana wydawał się być niegroźna. Cały czas mówiłem do tej pani, żeby się uspokoiła, że wszystko będzie dobrze - dodawał mężczyzna.

Po około 15 minutach na miejsce przyjechała karetka pogotowia, którą o wypadku zawiadomili inni kierowcy. - Ratownicy medyczni mówili mi, że zostali skierowani w złą stronę, stąd też taki długi czas ich dojazdu. Gdy dojechała kolejna karetka z lekarzem on przejął ode mnie opiekę nad kobietą - tłumaczył policjant.

Podczas opatrywania rannej do Mateusza Wójcika podszedł mąż kobiety i podziękował mu za pomoc i za ratowanie życia jego żony. - Wymieniliśmy się numerami telefonów i w sobotę późnym popołudniem mąż rannej zadzwonił do mnie mówiąc, że jego żona przeszła operację, ma złożoną rękę i że stan jej zdrowia szybko się poprawia - komentował Mateusz Wójcik.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KIELECKIEGO

Okazuje się, że to nie pierwsze zdarzenie drogowe, w którym udzielał pomocy. - W grudniu ubiegłego roku w Chmielniku niemal na moich oczach mężczyzna miała atak epilepsji. Nikt nie ruszył mu z pomocą. Miesiąc później, w styczniu w środku nocy natknąłem się na parę, która leżała w rowie przy minus czterech stopniach na dworze. Zabrałem ich do swojego auta i pomogłem dotrzeć do domu - tłumaczył policjant ze świętokrzyskiej policji.

Wyjaśnia, że ratowanie ludzkiego życia ma chyba we krwi, ale - jeśli mógłby wybierać - wolałby nie być uczestnikiem takich zdarzeń. - Cały czas jednak myślę sobie, że jeśli kiedyś mnie spotkałoby jakieś nieszczęście, to chciałbym, żeby na mojej drodze stanął ktoś, kto zachowa zimną krew i będzie wiedział, co robić, żeby ocalić mi życie - uzupełniał i dodawał: - Z moich obserwacji wynika, że ludzie boją się pomagać. Nie wiem, czy to z braku umiejętności czy też z niewiedzy. Życzyłbym sobie, żeby to się zmieniło - wyjaśnia Mateusz Wójcik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie