Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tak Ewelina, pierwsza kobieta objęta "ustawą o bestiach", żyje pod obserwacją w Kielcach

Iwona ROJEK
Naprzeciwko bloku, w którym mieszka Ewelina stoi radiowóz. Policjanci przez całą dobę obserwują, co się dzieje z każdej strony budynku.
Naprzeciwko bloku, w którym mieszka Ewelina stoi radiowóz. Policjanci przez całą dobę obserwują, co się dzieje z każdej strony budynku. Iwona Rojek
Kielczanka kontrolowana jest 24 godziny na dobę. Sprawdziliśmy jak ta kontrola wygląda i co się dzieje z najbliższymi kobiety.

Tak było

Tak było

21 kwietnia 2008 roku 21-latka wybrała się z matką i babką do fotografa przy ulicy Wojewódzkiej w Kielcach. Minęła je kobieta z kolorowym wózkiem, w którym był siedmiotygodniowy chłopiec. Kobieta zostawiła wózek przy drzwiach apteki i weszła by zobaczyć, czy jest kolejka. 21-latka była wtedy ciąży. Jak ustalono później w procesie, ciąży niechcianej, która wpędzała ją w depresję i której próbowała się pozbyć.

- Matka oskarżonej powiedziała do córki: zobacz, jaki ładny wózek. Słowa matki spowodowały, że złe emocje sięgnęły u oskarżonej zenitu. Postanowiła podejść do wózka i wyrządzić krzywdę niemowlęciu. Podbiegła do wózka. Wyjęła niemowlę, podniosła na wysokość swoich ramion, odwróciła twarzą do ziemi i z dużym impetem rzuciła na twardy betonowy chodnik - tak sędzia opisywała dramatyczne wydarzenia uzasadniając wyrok.

Świadkowie zeznawali, że oskarżona po rzuceniu dziecka przeszła na drugą stronę ulicy i stamtąd krzyczała, że "ze wszystkimi bękartami będzie tak robić". Malec z licznymi złamaniami czaszki i urazami mózgu w ciężkim stanie trafił do szpitala. Kielczanka została skazana na sześć lat więzienia w zakładzie dysponującym systemem terapeutycznym. Niedawno zakończyła odbywanie kary.

- Odkąd córka wróciła z więzienia bardzo zmieniło się nasze życie - mówi 53 letnia Alicja, matka Eweliny. - Ciągle jesteśmy pilnowani przez policjantów. - Na naszym osiedlu straciliśmy anonimowość, wszyscy sąsiedzi o nas mówią, ciężko tak żyć.

I faktycznie od trzech tygodni, odkąd 27-latka Ewelina po odsiedzeniu sześcioletniego wyroku w Zakładzie Karnym w Lublińcu, za próbę zabicia na kieleckiej ulicy 1,5 miesięcznego niemowlęcia, powróciła do mieszkania swojej matki, przed domem ciągle są policjanci. Przed blok podjeżdżają radiowozy, chodzą umundurowane patrole albo policjanci w cywilu. O tym, że kielczanka w kwietniu 2008 roku wyciągnęła nagle przypadkowe dziecko z wózka i rzuciła nim z impetem o ziemię było bardzo głośno. Wprawdzie psychiatrzy uznali, że próbując zabić miała ograniczoną zdolność do pokierowania swoim czynem, ale z drugiej strony w pełni rozumiała jego znaczenie. Po odbyciu przez kielczankę kary sąd postanowił, że młoda kobieta, chociaż może stanowić zagrożenie dla społeczeństwa, nie zostanie umieszczona na resztę życia w zamkniętym zakładzie, może powrócić do domu, ale będzie pod stałym nadzorem prewencyjnym. Musi też podjąć leczenie w Poradni Zdrowia Psychicznego, bo nadal bywa agresywna. W więzieniu oblała wrzątkiem inną współosadzoną. Jako pierwsza w Polsce kobieta została objęta "ustawą o bestiach".

Matka Eweliny nie zgadza się na rozmowę ze swą córką. - Policja raczej nie byłaby z tego zadowolona, żebyśmy udzielały jakichś wywiadów, a i ona potrzebuje spokoju - mówi kobieta. - Jest na to za wcześnie. Odkąd córka wróciła z więzienia nie sprawia problemów, wie, że musi informować policję o każdej zmianie zamieszkania i planowanych wyjazdach.

DZIWNA ATMOSFERA

- Ale po co tyle policji. Chodzą koło naszych bloków dzień i noc, a radiowozy podjeżdżają tu bez przerwy - denerwują się mieszkańcy ulicy na kieleckim osiedlu. - Dokąd będą tak pilnować tej dziewczyny? Do końca jej życia? To przecież pociąga za sobą olbrzymie koszty, a i atmosfera na osiedlu jest dziwna. Żyjemy w jakimś strachu.

Policjanci, jak mówią, mają swoje wytyczne i je realizują. Ich zadaniem jest zapewnić bezpieczeństwo zarówno mieszkańcom jak i dziewczynie, która wróciła z więzienia.

- Nie możemy ujawniać szczegółów naszych działań ze względów bezpieczeństwa, zarówno społeczności lokalnej jak i Eweliny - mówi Grzegorz Dudek, rzecznik prasowy świętokrzyskiej policji. - Nie mogę też poinformować jak długo nasze patrole będą pilnowały bloku tej kobiety, mogą natomiast wyjawić, że nie dzieje się nic niepokojącego, wszystko jest pod kontrolą. Nasze działania idą w dwie strony: aby zapewnić bezpieczeństwo lokalnej społeczności jak i samej sprawczyni, bo niektórzy mogliby kierować w jej stronę agresję za to, czego się dopuściła. Kobieta może opuszczać swoje mieszkanie, ale jest stale pod naszą obserwacją. Z tego co wiem, nie zostało jeszcze ustalone w jakim ośrodku ma podjąć leczenie psychiatryczne.

Tomasz Ozimek, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Częstochowy potwierdza, że 25 lipca złożono apelację od wyroku sądu. Chodzi o to, by wskazał dokładny adres ośrodka, w którym Ewelina ma odbyć leczenie psychiatryczne. - Do tej pory apelacja nie została rozpoznana - informuje prokurator Ozimek. - Więc jeszcze nie wiadomo, gdzie kobieta będzie musiała się leczyć.

POLICJA CZUWA

Sąsiedzi mówią, że do tej pory 27-latka raczej nie wychodzi z domu, przebywa razem z matką i jej konkubentem. Tylko raz ktoś ją widział, kiedy wyrzucała śmieci. Prawie u każdego z nich byli już policjanci - Funkcjonariusze spisali mój telefon i poprosili żeby dać im znać, jakby działo się coś niepokojącego - opowiada Wiesław, sąsiad z trzeciego piętra. - Mnie też odwiedzili policjanci - dodaje kobieta z tej samej klatki. - Jako jedyna mam małe dzieci, ale nie obawiam się niczego. Myślę, że w czasie sześcioletniego pobytu w więzieniu i odpowiedniego leczenia dziewczyna nauczyła się czegoś i już nie będzie atakować innych ludzi, ani małych dzieci. Pamiętam, że kiedyś chodziła do szkoły, ale skończyła tylko rok. Z matką dawniej żyły w większej niezgodzie, ale teraz jest chyba między nimi lepiej, nie słychać żadnych awantur. Porządku w tej rodzinie pilnuje też konkubent matki, często go widzimy, jak niesie do domu siatki pełne zakupów.

- Mnie się wydaje, że ona mogła dostać pewnej psychozy po zajściu w niechcianą ciążę, tak nieraz się zdarza - mówi Janina, druga sąsiadka. - Przecież wtedy, kiedy doszło do tej tragedii spodziewała się dziecka, a jej matka, z którą szła wspomniała coś o wózku, w której leżał ten niemowlak przed apteką, że taki ładny. Ta myśl wyzwoliła w niej atak agresji, psychika człowieka jest skomplikowana. Warunki w tym domu też były nieciekawe. Nie przelewało się, dochodziło do awantur, a domownicy nie dawali dobrego przykładu. Trochę mnie dziwi, że ona jako pierwsza kobieta w kraju została objęta ustawą o bestiach, bo przecież jest dużo kobiet, które znęcają się albo mordują swoje dzieci, ale może fachowcy znają się na tym lepiej. Mimo wszystko myślę, że trzeba dać im szansę na normalne funkcjonowanie na tym osiedlu. Taka nagonka na nich niczego dobrego nie przyniesie.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

Sam w ośrodku

Mariusz Trynkiewicz, który też jest objęty tak zwaną ustawą o bestiach decyzją sądu, po odsiedzeniu kary za zamordowanie czterech chłopców, został umieszczony w specjalnie stworzonym Krajowym Ośrodku Zapobiegania Zachowaniom Dysocjalnym w Gostyninie. Przebywa w nim sam, a jego utrzymanie kosztowało do tej pory podatników 240 tysięcy złotych. Zatrudnionych jest w nim ponad 60 osób, w tym funkcjonariusze więzienni i psychiatrzy. Informacje o powrocie Trynkiewicza do rodzinnego Piotrkowa wywołały silne protesty mieszkańców. Uspokoili się oni, gdy trafił do ośrodka.

APEL O SPOKÓJ

W momencie, gdy doszło do tej tragedii Ewelina była w ciąży i często wyrażała opinię, że nienawidzi dzieci. Wkrótce urodziła córkę, która została oddana pod opiekę matki Eweliny i ojca małej, a jej samej zabrano prawa rodzicielskie. Obecnie sześcioletnia dziewczynka przebywa razem ze swoim tatą w Domu Samotnej Matki. Jest w nim miejsce także dla samotnych ojców. - Ten ojciec dobrze się opiekuje dzieckiem - mówi pracownik schroniska. - Nie utrzymuje żadnego kontaktu, ani z babcią dziecka, ani z jego matką, której sześcioletnia dziewczynka w ogóle nie zna. W najbliższym czasie dostanie od miasta mieszkanie, w którym będzie mógł wychowywać córkę. Naszym zdaniem raczej nie byłoby wskazane, żeby kontaktował się z matką dziecka, bo to nie służyłoby jej dobru. Będziemy nadzorować, czy poradzi sobie w życiu, gdy zostanie z dzieckiem sam we własnym mieszkaniu. To dopiero pokaże najbliższa przyszłość. On też potrzebuje wsparcia, a nie sensacji.

O spokój i zrozumienie całej sytuacji apeluje też świętokrzyska policja. - Nie ma się czego bać - jeszcze raz zapewnia rzecznik policji Grzegorz Dudek. - Wszystko mamy pod kontrolą. W atmosferze spokoju ta dziewczyna ma większą szansę zresocjalizować się, a cała rodzina żyć w miarę normalnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie