Oszukana 32-latka wykonująca najstarszy zawód świata poszła z podróbkami na policję.
Te wydarzenia miały swój początek pod koniec października ubiegłego roku, kiedy to 29-latek z powiatu niżańskiego postanowił skorzystać z usług prostytutki. Przeglądając jeden z "branżowych" portali zwrócił uwagę na długowłosą blondynkę. Nazwijmy ją Samanta, choć w dowodzie osobistym wpisane ma inne. Przy swoim anonsie kobieta podała dwa numery telefoniczne do kontaktu oraz cenę: 150 złotych za seks.
Młody mężczyzna z kilkuletnim stażem małżeńskim wstukał pospiesznie numer telefonu i umówił się z Samantą na spotkanie w pokoju jednego z hoteli w Stalowej Woli. Kobieta zaprosiła go za pół godziny, gdyż właśnie kończyła obsługiwać innego klienta.
DOSTAŁ CO CHCIAŁ, A NIE ZAPŁACIŁ
Zgodnie z wcześniejszą umową, 29-latek wszedł do wskazanego pokoju i zaczął się zabawiać z Samantą. Wcześniej przekazał jej dwa banknoty o nominałach stu i pięćdziesięciu złotych. W panującym "romantycznym" półmroku kobieta zwinęła pieniądze i schowała do szuflady, po czym zajęła się klientem. Niespełna kwadrans później zadowolony mężczyzna opuścił hotelowy pokój i pojechał do domu.
Zaraz potem Samanta sięgnęła do szuflady po pieniądze i dopiero wówczas zorientowała się, że to fałszywki. Prostytutka z Krakowa (podróżująca "służbowo" po wielu miastach całego kraju) związana z branżą od kilku lat, nie zamierzała tak sprawy zostawić. Kilkukrotnie próbowała dzwonić na telefon nieuczciwego klienta, wysłała też SMS z informacją, że jeśli w ciągu pół godziny nie przyjedzie do niej z pieniędzmi, sprawę zgłosi na policję. Nie odezwał się, dlatego 32-latka jeszcze tego samego dnia odwiedziła komendę policji w Stalowej Woli. Sama prostytucja nie jest w Polsce karalna (organizowanie jej tak), więc współczesna kurtyzana zgłosiła, iż padła ofiarą oszustwa.
WCZEŚNIEJ NIE PRÓBOWAŁ
Sprawcę policjanci namierzyli już trzy dni później. W czasie przesłuchania przyznał się do zarzutu. Opowiedział ze szczegółami, jak dwa miesiące wcześniej z głupoty zeskanował a następnie wydrukował kilkanaście banknotów. Dwa z nich wyciął i schował do portfela. Jak twierdził, przed wizytą u prostytutki nie próbował ich wprowadzać do obiegu, dopiero przed tamtym spotkaniem coś go podkusiło.
Co zrozumiałe, dla 29-latka nawet ważniejsze od grożącej mu kary było to, by żona o niczym się nie dowiedziała. Wezwania na przesłuchania przychodzą pocztą, więc któregoś dnia kobieta zapytała, o co właściwie chodzi. 29-latek znalazł jakąś wymówkę, ale - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - ostatecznie poznała prawdę, wczytując się w treść jednego z pism sądowych.
BARDZO DROGA SEKSUSŁUGA
Z zarzutem wytworzenia i wprowadzenia do obiegu podrobionych banknotów mężczyzna stanął przed Sądem Okręgowym w Tarnobrzegu. Fałszerstwo to bardzo poważne przestępstwo, traktowane jako zbrodnia i grozi za to nawet 25 lat więzienia. Tę sprawę potraktowano jednak jako wypadek mniejszej wagi i oskarżony usłyszał karę dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat.
Choć sama usługa u Samanty kosztować miała 150 złotych, amator płatnych cielesnych uciech będzie musiał zapłacić znacznie więcej, bo pięć tysięcy złotych tytułem grzywny i kosztów sądowych. Do tego dochodzi przepadek komputera i urządzenia wielofunkcyjnego, którymi mężczyzna wytworzył fałszywki. Trzy dni temu tarnobrzeski sąd postanowił, że sprzęt komputerowy tytułem przepadku przekazany zostanie do urzędu skarbowego. Jakby tego było mało, 29-latek na ogromną próbę wystawił swój związek małżeński. A wszystko przez zwykłą głupotę.
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu NIŻAŃSKIEGO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?