Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tajemnice pani premier. Najbliższa rodzina, nauczyciele, znajomi o zwyczajach i stylu Ewy Kopacz [WIDEO]

Antoni SOKOŁOWSKI [email protected], Janusz PETZ [email protected]
Uparta, ambitna, skrupulatna, dokładna, do bólu konsekwentna - tak o Ewie Kopacz obecnej jeszcze marszałek Sejmu i przyszłej premier mówią jej bliscy, znajomi, dawni oraz dzisiejsi współpracownicy. Ma wielu wrogów, ale nawet oni przyznają, że to niełatwy przeciwnik.

Ewa Kopacz

- Ewa Lis od początku nauki w liceum miała jasny cel: dostać się na medycynę. To wcale nie było takie łatwe w tamtych czasach. Egzamin na medycynę zdała
- Ewa Lis od początku nauki w liceum miała jasny cel: dostać się na medycynę. To wcale nie było takie łatwe w tamtych czasach. Egzamin na medycynę zdała za pierwszym razem – opowiada Kunegunda Głogowska. Tadeusz Klocek

- Ewa Lis od początku nauki w liceum miała jasny cel: dostać się na medycynę. To wcale nie było takie łatwe w tamtych czasach. Egzamin na medycynę zdała za pierwszym razem - opowiada Kunegunda Głogowska.
(fot. Tadeusz Klocek)

Ewa Kopacz

Ma 58 lat. Pochodzi z Radomia. Lekarz, poseł na Sejm IV, V i VI i VII kadencji, od 16 listopada 2007 roku minister zdrowia w rządzie Donalda Tuska, od 8 listopada 2011 roku marszałek Sejmu. Obecnie jest wiceprzewodniczącą władz krajowych Platformy Obywatelskiej.
W 1981 roku ukończyła studia na Wydziale Lekarskim Akademii Medycznej w Lublinie. Posiada specjalizację drugiego stopnia w zakresie medycyny rodzinnej i pierwszego stopnia w zakresie pediatrii. Do 2002 roku kierowała Zakładem Opieki Zdrowotnej w Szydłowcu. Ma 29 - letnią córkę Katarzynę, która skończyła studia na gdańskiej Akademii Medycznej i obecnie pracuje w gdańskim szpitalu oraz 2 - letniego wnuka Juliana.

Miejsce urodzenia Ewy Kopacz i jej brata Wojciecha może mylić. Oboje urodzili się w Skaryszewie, ale o obojgu można mówić, że to rodowici radomianie. W czasach Polski Ludowej zwyczajnie z braku miejsca w radomskich szpitalach rodzące kobiety kierowano do podradomskich porodówek.

SAME DZIEWCZYNY

Mama Ewy Kopacz Krystyna była krawcową, wykonywała zlecenia chałupnicze, a nieżyjący już od pięciu lat ojciec Mieczysław Lis całe życie zawodowe pracował w Radoskórze. Był tam frezerem.

Tuż po szkole podstawowej Ewa Lis zdała do II Liceum imienia Marii Konopnickiej w Radomiu. To jedna z najlepszych szkół w mieście. Przed laty do liceum chodziły same dziewczęta, a od końca lat sześćdziesiątych były już klasy koedukacyjne. Jednak do klasy Ewy Lis w 1971 roku nie trafił żaden chłopak. W ławkach siedziały same dziewczyny. Wychowawczynią była Kunegunda Głogowska, nauczycielka geografii.

- Świetnie pamiętam Ewę, miała piękne, długie kręcone włosy. Aż szkoda, że nie ocalała żadna fotografia z tamtych czasów. Siedziała w środkowym rzędzie, zwykle w przedostatniej ławce. W dzienniku jej nazwisko było pod 15 numerem - wspomina Kunegunda Głogowska.

MIAŁA SAME PIĄTKI

W kasie Ewy Lis było 30 uczennic. Obecnie w szkole nie ma śladu po dziennikach z tamtych czasów, ani fotografii, ale Ewa Lis została zapamiętana przez nauczycieli jako wyjątkowo pracowita i sumienna uczennica.

- Wszystkie dziewczyny w klasie były indywidualistkami, każda miała swój cel w życiu, Ewa też. Miała same piątki, to były najwyższe oceny. Nigdy jej rodzice nie byli wzywani do szkoły, chyba że na wywiadówki. Wówczas słyszeli same pochwały o nauce córki. Z biologii, fizyki i chemii Ewa miała najwyższe oceny - dodaje Kunegunda Głogowska.

Przyszła pani premier od początku nauki w liceum wiedziała, że będzie zdawać na medycynę. Taka konsekwencja byłą rzadkością wśród młodzieży. - Tylko Ewa i Eulalia Michalska planowały medycynę - dodaje wychowawczyni.

Gdy liceum obchodziło stulecie w 2012 roku Ewa Kopacz nie mogła przyjechać na jubileusz, trwała akurat konwencja wyborcza w Platformie Obywatelskiej. Marszałek wysłała jednak list do swojej szkoły. Trzeba powiedzieć od razu - list wyjątkowo osobisty.

- "Pamięć o czasie spędzonym w mojej szkole, czyli w "Konopnickiej" nieodmiennie budzi piękne wspomnienia. Pobyt w jej murach to okres szczególnie ważny w moim życiu. Tutaj nawiązałam przyjaźnie, tutaj wraz z moimi kolegami i koleżankami wyznaczaliśmy swoje życiowe ścieżki" - czytamy w liście

KOCHANA PANI DOKTOR

Medyczny droga Ewy Kopacz zawiodła ją do Szydłowca. To z tym miastem jest kojarzona, a to dlatego, że pracowała tam jako dyrektorka Zakładu Opieki Zdrowotnej. Jednak sporo obowiązków miała w przychodni w Orońsku. Tu realizowała się jako lekarz.

- Do dzisiaj wielu mieszkańców Orońska i okolic traktuje Ewę Kopacz z nabożną czcią. Nie żartuję: dla tych ludzi Ewa Kopacz jest kimś ważniejszym, niż inny lekarz. Ona naprawdę jest kochana, bo pomogła wielu ludziom. Pomagała mieszkańcom Orońska wtedy, gdy nikt w Polsce czy w Radomiu nie słyszał jeszcze o niej - mówi mieszkaniec powiatu szydłowieckiego.

O jej poświęceniu pacjentom świadczy i ta prawdziwa historia, jaka wydarzyła się w 2000 roku. - Do jej gabinetu weszła schorowana kobiecina, a Ewa Kopacz, po zbadaniu wypisała jej receptę. "Musi pani brać te leki, bo nie wyzdrowieje pani" - stanowczo zwróciła się do pacjentki Ewa Kopacz - opowiada świadek zdarzenia.

Problem w tym, że kobiecina zapłakała w gabinecie i wyznała lekarce, że ma jedynie rentę, a jej mąż zmarł niedawno. 50 złotych za wykupienie leków - to było zbyt dużo. - Wtedy Ewa Kopacz bez słowa wyjęła z torebki 50 złotych i dała chorej. "Nie musi pani oddawać" - powiedziała cicho.

- Pacjentka była tak zaskoczona, że opowiadała tę historię w Orońsku wiele razy - mówi nasz rozmówca.

W INTENCJI ZDROWIA

Maryla Bieńkiewicz, działaczka opozycyjna, liderka Komitetu Obywatelskiego sprzed 25 laty, a obecnie szefowa biura Ewy Kopacz opowiada, że od czasu do czasu i dziś do biura w Radomiu przyjeżdżają pacjenci obecnej marszałek Sejmu, także z Orońska.

- Pewnego razu przyszła młoda kobieta i chciała umówić się na wizytę z panią doktor. Powiedziałem jej, że jest w Sejmie, a w dodatku Ewa Kopacz już nie praktykuje. Wtedy ta pani powiedziała, że ma zaufanie do Ewy Kopacz i tylko ona może jej zapisać dobre leki. A jak nie, to chociaż podpowie, do jakiego lekarza mam pójść - mówi Maryla Bieńkiewicz.

Niektórzy pacjenci zamawiali msze święte w swoich kościołach w... intencji zdrowia Ewy Kopacz, by w ten sposób podziękować za pomoc lekarską.

- Na własne oczy widziałam takie wypisy na msze święte i to już zamówione w pewnych odstępach na cały rok - dodaje Maryla Bieńkiewicz.

W ŚWIAT POLITYKI

Nasi rozmówcy przyznają, że Ewa Kopacz nie zajmowała się na serio polityką, ale to polityka z czasem zaczęła nią się zajmować.

- Na początku lat dziewięćdziesiątych niepodzielną rolę w radomskim świecie politycznym pełnił Piotr Nowina - Konopka, lider Unii Demokratycznej, a potem Unii Wolności. W jego kręgu nie było wtedy jeszcze Ewy Kopacz - opowiada Bogusław Bek, działacz opozycji demokratycznej, obecnie pracujący w Instytucie Pamięci Narodowej.

Jednak pod koniec lat dekady do Sejmu wystartował Marek Kopacz, ówczesny mąż Ewy, który był prokuratorem w Skarżysku-Kamiennej i Szydłowcu. Prawo wówczas pozwalało na udział prokuratorów w wyborach. Jednak start nie powiódł się, Marek Kopacz nie dostał się do Sejmu, choć zajął drugie miejsce, tuż po Piotrze Nowina - Konopce.

- Wtedy Ewa miała powiedzieć: to ja wam panowie pokażę, jak robi się politykę i jak wygrywa się wybory - opowiada Maryla Bieńkiewicz.

Start w świat polityki Ewa Kopacz miała imponujący. W krótkim czasie stworzyła silne koło w Szydłowcu, a potem były wybory do Rady Regionalnej w Radomiu. W szranki wyborcze na szefa Rady Regionalnej stanął Bogusław Bek i Ewa Kopacz. "Grupa szydłowiecka" była dość liczna i wybrała Ewę Kopacz.

- Wybory były uczciwe, sam pogratulowałem Ewie jej zwycięstwa. Zaproponowała mi od razu, bym został jej pierwszym zastępcą. Zgodziłem się - dodaje Bogusław Bek.

Tuż po tym zwycięstwie odbywały się wybory do Sejmiku Mazowsza. - Czy to nie jest sukces, by po trzech miesiącach od czasu wyłonienia szefa struktur w Radomiu Ewa Kopacz zdobywa mandat w Warszawie, do Sejmiku? - pyta Maryla Bieńkiewicz.
Nasi rozmówcy podkreślają, że w kolejnych wyborach do Sejmu niewątpliwym sukcesem Platformy Obywatelskiej kierowanej przez Ewę Kopacz było zdobycie nie jednego a aż trzech mandatów poselskich.

REMONT W RADOMIU

Ostatnie wakacje były dość pracowite dla Ewy Kopacz. W Radomiu musiała między innymi zmierzyć się z remontem domu.
- Pani Marszałek lubi sprzątać. Wiadomo, jak to jest z remontem w domu: bałagan nie do przerobienia. A ona wtedy bierze wiadro, szczotkę i sprząta do upadłego. Nawet rękawiczek nie zakłada. Tak odreagowuje to, co ma w Warszawie - opowiada Maryla Bienkiewicz.

W rodzinnym domu na radomskim Idalinie na parterze mieszka mama obecnej marszałek, a na piętrze jej brat Wojciech Lis. Dobrze zapamiętał ten remont, bo Ewa jak zwykle wszystkim zarządzała. - Ona ma taki charakter, że wszystko musi być albo po jej myśli, albo po jej akceptacji. Nawet sprzątanie odbywało się pod jej dyktando. Przedmioty już raz przez kogoś przetarte Ewa poprawiała po swojemu - do perfekcyjnej czystości - opowiada Wojciech Lis.

Poza sprzątaniem Ewa Kopacz uwielbia jazdę na rowerze, ciasta. - Zawsze pamięta o imieninach. Nawet gdy nie ma czasu, umawiamy się i robimy imieniny dla paru osób. Jest okazja, by pożartować, skosztować pysznych ciast - dodaje Maryla Bieńkiewicz.

- Mam swoją ocenę tego, co dzieje się w Polsce, ale nie można nie zauważać u Ewy Kopacz jej skuteczności – mówi Bogusław Bek, działacz opozycji demo
- Mam swoją ocenę tego, co dzieje się w Polsce, ale nie można nie zauważać u Ewy Kopacz jej skuteczności – mówi Bogusław Bek, działacz opozycji demokratycznej. ANtoni Sokołowski

- Mam swoją ocenę tego, co dzieje się w Polsce, ale nie można nie zauważać u Ewy Kopacz jej skuteczności - mówi Bogusław Bek, działacz opozycji demokratycznej.
(fot. ANtoni Sokołowski)

POLITYK ZAMIAST LEKARZA

Wojciech Lis jest kierownikiem zaplecza techniczno - administracyjnego w radomskim PKS, pracuje tam od sześciu lat. Wcześniej był zatrudniony w prywatnej firmie, przez kilka lat chorował. Do początków lat dziewięćdziesiątych pracował w Transbudzie - jednej z pierwszych w Radomiu firm, która szybko zbankrutowała w czasach wolnorynkowych.

- Nie patrzę na to w ten sposób, że Ewa będzie miała trudniejsze zadanie. A to, że zamienia spokojniejszą funkcję marszałka na premiera rządu? To jest jej wybór, nic nam do tego. Możemy tylko ją wspierać i to robimy - mówi Wojciech Lis.

Nie zawsze tak było. W początkach kariery politycznej dzisiejszej marszałek i przyszłej premier rządu, mama Ewy Kopacz nie była zachwycona tym, że córka rzuciła się w wir walki politycznej. Chciała mieć córkę lekarza. Polityka rodziła nowe zagrożenia, burzyła sielskie wyobrażenie o pani doktor, leczącej dzieci, pomagającej pacjentom i wiodącej sielski, nudny żywot prowincjonalnej lekarski. Lubianej, szanowanej, hołubionej przez starszych i młodszych. W końcu i mama zaakceptowała wybór i pasję córki do funkcjonowania w przestrzeni publicznej.

Dziś, gdy w telewizji trwają obrady Sejmu i na fotelu Marszałka zasiada Ewa Kopacz telewizor w domu Lisów na radomskim Idalinie nie gaśnie.

WNUK NA PIERWSZYM PLANIE

- Często dyskutujemy na tematy polityczne. Ewa dzwoni do mnie. Bardziej radzi się mnie niż mamy. Nie zawsze wszystko mówi, ale gdy dostała propozycję objęcia funkcji ministra zdrowia, albo marszałka Sejmu, nie dowiadywaliśmy się tego z telewizji tylko znacznie wcześniej - mówi brat Ewy Kopacz.

Rodzina w komplecie spotyka się z okazji wszystkich rodzinnych okoliczności w Radomiu, rzadziej w Gdańsku, w kupionym przez Ewę Kopacz mieszkaniu niedaleko wybudowanego na mistrzostwa Europy w piłce nożnej stadionu i niedaleko morza. Od dwóch lat oczkiem w głowie dzisiejszej jeszcze marszałek, a już niedługo pani premier jest dwuletni Julian. W Radomiu wszyscy rozumieją, że Ewę ciągnie do wnuka do Gdańska. Teraz częściej bywa w Radomiu, bo wnuk, córka i zięć - Kanadyjczyk, od całkiem niedawna lekarz, absolwent gdańskiego Uniwersytetu Medycznego wyjechali na jakiś czas do Kanady. Na pewno wrócą. - I na pewno zwiążą swoją przyszłość z Gdańskiem. Jakoś nasza rodzina polubiła to miasto. Również moja córka tam studiuje - mówi Wojciech Lis.

- Ewa zawsze miała charakter. Nikt ją do niczego nie namówi, jeśli sama nie będzie do tego przekonana - mówi Wojciech Lis, brat Ewy Kopacz.
- Ewa zawsze miała charakter. Nikt ją do niczego nie namówi, jeśli sama nie będzie do tego przekonana - mówi Wojciech Lis, brat Ewy Kopacz. Tadeusz Klocek

- Ewa zawsze miała charakter. Nikt ją do niczego nie namówi, jeśli sama nie będzie do tego przekonana - mówi Wojciech Lis, brat Ewy Kopacz.
(fot. Tadeusz Klocek)

SAMA CIĘ WYLECZĘ

- W moim otoczeniu ludzie bardzo pozytywnie komentują nową nominację dla Ewy. Może ktoś gdzieś z boku jest zwolennikiem PiS i wieszana niej psy, ale do mnie takie głosy ze środowiska ludzi, których znam nie docierają - mówi Wojciech Lis.

Nauczył się, że przez duże okulary trzeba patrzeć na ludzi, którzy uciekają się do niewybrednych ataków na dzisiejszą marszałek Sejmu. - Tak jest w polityce i nie ma się co temu dziwić. A że czasem ktoś przekracza wszelkie granice to trudno. Są ludzie mało kulturalni i nic na to nie można poradzić - mówi Wojciech Lis.

Siostra też nauczyła się żyć w dość mało eleganckim świecie politycznym. Każdy atak przyjmuje po męsku. Czy będzie premierem sterowanym z tylnego siedzenia? - Może tego nie widać, ale Ewa nie należy do ludzi, którym można wszystko wmówić, ubezwłasnowolnić. Ma swoje zdanie, jest do bólu konsekwentna i potrafi to wyegzekwować. Jeszcze niejeden się zdziwi i przekona, że to nikt inny, tylko ona podejmuje decyzje - twierdzi Wojciech Lis.

Taką zapamiętał ją od najmłodszych lat. - Była pracowita, uparta, konsekwentna, zawsze wiedziała czego chce i jak do tego trzeba dążyć - przekonuje brat przyszłej premier. Decyzję o tym by zostać lekarzem podjęło w jednej chwili. - Mama chorowała na astmę. Pamiętam jak Ewa powiedziała: po co mamy szukać dobrego lekarza? Ja zostanę lekarzem i cię wreszcie wyleczę - wspomina Wojciech Lis.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie