Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty "naczyniówki" w szpitalu w Końskich. Odeszła większość lekarzy

Iza BEDNARZ [email protected]
sxc.hu
Renomowany, specjalistyczny oddział chirurgii naczyniowej w szpitalu w Końskich ma ogromne problemy. Odeszła większość lekarzy. Jako główną przyczynę podają…problem alkoholowy.

Bardzo ważny oddział

Bardzo ważny oddział

Oddział chirurgii naczyniowej szpitala w Końskich był pierwszym o takiej specjalizacji w województwie świętokrzyskim. Przez długie lata był jedynym w województwie i kształcił specjalistów z tej dziedziny. Dopiero niedawno powstały oddziały w Starachowicach i w tym roku w szpitalu wojewódzkim w Kielcach.

Sześciu lekarzy odeszło z oddziału chirurgii naczyniowej w Szpitalu Powiatowym w Końskich. W piśmie, które skierowali do władz powiatu twierdzą, że powodem były nowe warunki wynagrodzenia zaproponowane przez dyrektora szpitala, a przede wszystkim problem alkoholowy kierownika oddziału.

- Odeszli na własną prośbę - mówi dyrektor Wojciech Przybylski.

Od dwóch tygodni na oddziale chirurgii naczyniowej czyli w Świętokrzyskim Centrum Chirurgii Naczyń i Angiologii w Szpitalu Powiatowym w Końskich pracuje już tylko dwóch specjalistów chirurgii naczyniowej, jeden dojeżdżający z Warszawy i czworo lekarzy w trakcie specjalizacji (w tym dwóch radiologów).

- Nie chcieliśmy stąd odchodzić, ale nie mogliśmy dłużej tolerować tego, co działo się na oddziale - mówią lekarze, którzy odeszli z pracy. W lipcu dyrektor szpitala przedstawił im nowe warunki zatrudnienia, z których wynikało, że będą zarabiać mniej.

- Do wynagrodzenia nie wliczałaby się całkowita wysługa lat, a tylko te, które przepracowaliśmy w tym szpitalu. Każdy zarabiałby średnio o 10 procent mniej. Przełknęlibyśmy to jakoś, gdyby nie problem z kierownikiem oddziału, który nadużywa alkoholu - mówią doktor Anna Sojda i doktor Krzysztof Nowak.

W piśmie, które skierowali oficjalnie do burmistrza Końskich i starosty powiatu, piszą wprost: "Otrzymane wypowiedzenia warunków pracy i płacy potraktowaliśmy jako impuls do rozstrzygnięcia największego problemu w funkcjonowaniu Oddziału, a związanego właśnie z osobą Kierownika Oddziału, który z uwagi na wieloletnie nadużywanie alkoholu i pozostawanie pod jego wpływem także w pracy, nie jest już dłużej w stanie kierować Oddziałem w sposób zapewniający jego normalne funkcjonowanie i bezpieczeństwo pacjentów, nie wspominając o rozwoju Oddziału związanego między innymi z postępem technik operacyjnych(...)". Pod listem do władz podpisali się wszyscy lekarze, którzy odeszli z oddziału zapewniając, że wyżej opisane twierdzenia przedstawiają z pełną odpowiedzialnością za ich treść.

- To problem, który trwa od lat, wszyscy o nim wiedzą, ale nikt nic nie robi, sprawę zamiata się pod dywan. A pracować było coraz trudniej. Ordynator codziennie był albo pod wpływem alkoholu, albo nieobecny. Z odpraw, wizyt, które prowadził, nic nie wynikało. Staraliśmy się jakoś to ogarniać, ale już nikt nie chciał z nim dyżurować, bo stanowił zagrożenie dla pacjentów - mówią lekarze. - Nie mogliśmy dalej pracować w takich warunkach, między innymi dlatego, że dalsze świadczenie tejże pracy wiąże się z ryzykiem ewentualnego pociągnięcia nas do odpowiedzialności za błędy kierownika.

Wyjaśniają, że przedstawili ten problem dyrektorowi Szpitala dwukrotnie, na zebraniach 11 lipca i 4 sierpnia, proponując wymianę na stanowisku Kierownika, na osobę dowolnie wybraną przez dyrektora. Na pierwszym zebraniu, które odbyło się bez udziału Kierownika, dyrektor odniósł się - w ich ówczesnej ocenie - ze zrozumieniem zgłoszonego przez nich problemu. Na kolejnym zebraniu, już z udziałem Kierownika Oddziału, kategorycznie odmówił rozmowy na temat zmiany na tym stanowisku - relacjonują.

- Oddałem temu oddziałowi 23 lata, to była moja pasja, fantastyczna przygoda dla nas wszystkich. I rzeczywiście przez pewien czas oddział się rozwijał, uczyliśmy się, mieliśmy fantastyczny zespół, a potem zaczął się zjazd w dół. Bez koncepcji rozwoju, bez faktycznego zarządzania, z coraz większymi problemami - mówi doktor Krzysztof Nowak, do niedawna zastępca kierownika oddziału.

Wojciech Przybylski, dyrektor Szpitala w Końskich twierdzi, że lekarzom chodzi wyłącznie o pieniądze.

- Ten oddział był za drogi, nie bilansował się. Jak na dziewięciu zatrudnionych tam lekarzy wykonywał za mało zabiegów operacyjnych, w dodatku w większości operacji żylaków, prostych, za które Narodowy Fundusz Zdrowia płaci mniej - mówi.

Dlatego zaproponował wszystkim lekarzom na naczyniówce obniżenie zarobków z 11 tysięcy złotych do 9 tysięcy złotych.

- Nie chcieli. Sami się zwolnili, myśleli tylko o sobie, nie o pacjentach, nie o 20 pielęgniarkach, które przez nich mogły stracić pracę, gdyby oddział trzeba było zamknąć - mówi. O zarzutach lekarzy wobec kierownika oddziału nie chce rozmawiać: - To pomówienia. Nic mi nie wiadomo o rzekomym problemie alkoholowym doktora - twierdzi. - Doktor ich wszystkiego nauczył, a teraz nagle zaczął im przeszkadzać? - dziwi się.

Dyrektor Przybylski zapewnia, że oddział obecnie funkcjonuje normalnie. - Pan doktor go zorganizował, zadbał o obsadę, zabiegi odbywają się - mówi.

Kierownik oddziału naczyniowego zapewnia nas, że oddział funkcjonuje dobrze. Nie chce rozmawiać na temat zarzutów o nadużywanie alkoholu: - To wszystko bzdury, nieprawda. Jest mi bardzo przykro, bo to ja ich wychowałem, wszystkiego nauczyłem - mówi.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KONECKIEGO

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie