Marszałek Adam Jarubas nie tylko wpłynął z trzonem Kolumny Zygmunta do Warszawy, gdzie była meta Flisu Świętokrzyskiego, ale także został zaprzęgnięty przez flisaków do jej wyładunku. Trzeba było zzuć buty, podwinąć nogawki i złapać za pasy, aby ponad 400 kilogramowy ładunek wylądował na wiślanym brzegu.
Pani Beata Oczkowicz, jak na wiceministra obrony przystało, wydawała komendy, podobno nie przebierając w słowach, czym zasłużyła sobie na wielkie uznanie wodniaków. Komendy z brzegu wydawał także Koziołek Matołek. Kolumna szczęśliwie opuściła pokład, dzięki poświęceniu i desperacji marszałka oraz załogi i przekazana została przedstawicielom stołecznych władz. Dziwowali się wielce warszawiacy, że marszałek nie tylko rządzić potrafi, ale gdy trzeba, z poświęceniem korzysta z siły swoich mięśni nie oglądając się na pomocników. Jesteśmy pełni nadziei, że przykład ten przyjmie się w stolicy nie omijając ulicy Wiejskiej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?