Granat Skarżysko-Kamienna chce wygrać z Popradem

Trzecioligowych piłkarzy Granatu Skarżysko-Kamienna dopadła zadyszka. W minioną sobotę zremisowali bezbramkowo z Łysicą Bodzentyn, w środę ponieśli pierwszą porażkę w sezonie - 1:2 z Czarnymi w Połańcu. Pojutrze podejmą u siebie Poprad Muszyna, będzie to ważny mecz z psychologicznego punktu widzenia.

Ostatnie wyniki Granatu na kolana nie powalają. Wygląda na to, że po dobrym początku sezonu, skarżyska ekipa przeżywa teraz kryzys formy. W ostatnich trzech spotkaniach zanotowała dwa remisy i pierwszą porażkę w bieżących rozgrywkach. Granat uratował najpierw remis na własnym boisku z Porońcem Poronin (1:1), potem nie poradził sobie z Łysicą Bodzentyn na jej terenie. Od kiedy zespół prowadzi Ireneusz Pietrzykowski, czyli od ponad czterech lat, miasteczko pod Łysą Górą jest dla jego podopiecznych niczym twierdza niezdobyta. Już sześć ostatnich pojedynków Łysicy z Granatem w Bodzentynie kończyło się bezbramkowymi remisami! Nie statystyczne ciekawostki są jednak najważniejsze.

PIETRZYKOWSKI NA TRYBUNY
W środę "niebiesko-biało-czerwoni" ulegli na wyjeździe beniaminkowi, Czarnym Połaniec 1:2 (1:1). Gola dla naszej drużyny uzyskał Jan Kowalski, który zdobył swoją pierwszą bramkę w historii występów w Granacie. Było to spotkanie dziesiątej kolejki, przełożone z 28 września na prośbę przeciwnika. W 84 minucie na trybuny odesłany został trener Pietrzykowski - za krytykowanie decyzji sędziego. W niedzielnym meczu z Popradem Muszyna nie będzie więc mógł prowadzić zespołu z ławki rezerwowych. Obejrzy ten pojedynek z trybun. Z powodu żółtych kartek w spotkaniu tym nie zagra Bartosz Malinowski.

POTRZEBNE PRZEŁAMANIE

Piłkarze ze Skarżyska są wiceliderem tabeli, mają osiemnaście punktów. Prowadzącemu Porońcowi ustępują gorszym bilansem bramek. Pod względem matematycznym nie ma wielkiej tragedii. Drużyna potrzebuje jednak przełamania, zwycięstwa - pierwszego od trzech kolejek. Dlatego mecz z Popradem jest niezwykle ważny pod względem psychologicznym. Ekipa z Muszyny wcześniej "nie leżała" Granatowi, ale w poprzednim sezonie oba spotkania z nią skarżyszczanie wygrali (2:0 u siebie, 1:0 na wyjeździe). W tej edycji muszynianie słabo radzą sobie na trzecioligowym froncie, po ośmiu kolejkach mają siedem punktów w dorobku, co daje im czternaste miejsce - tuż nad strefą spadkową. Szkoleniowiec ostrzega jednak. - Poprad to mocny zespół, szczególnie w defensywie. My znaleźliśmy się w małym "dołku". Łatwo nie będzie, ale nie mamy wyjścia. Musimy wygrać - powiedział Ireneusz Pietrzykowski, trener Granatu

"MAŁY" ZNÓW W GRZE

Wiadomością, która ucieszyła skarżyskich kibiców jest powrót na boisko dotychczasowego kapitana Marcina Kołodziejczyka. As atutowy Granatu od czerwca leczył kontuzję mięśnia pod kolanem prawej nogi. Jego rozbrat od gry - nie licząc niecałych dwóch sparingów w letnim okresie przygotowawczym - trwał trzy miesiące. "Mały" wystąpił przez dziesięć minut w Bodzentynie, w Połańcu już 77. - Cieszę się, że wróciłem do drużyny. Przerwa była długa, nie mogłem być z tego powodu szczęśliwy. Personalnie wydaje mi się, że mamy lepszy skład od tego z wiosny. Gramy w wielu momentach dobrze, potem nagle gdzieś gaśniemy. To wszystko wymaga dopracowania - tłumaczy Kołodziejczyk.