Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Porażka Korony 0:1 ze Śląskiem we Wrocławiu

/SAW/
Fragment meczu.
Fragment meczu. Paweł Jańczyk
Nie udało się piłkarzom Korony Kielce przywieźć pierwszego punktu z wyjazdu, gdyż w piątek w meczu 9 kolejki ekstraklasy, przegrali ze Śląskiem we Wrocławiu 0:1. Paradoksalnie kielczanie stracili bramkę w drugiej połowie, gdy prezentowali się lepiej od gospodarzy.
Porażka Korony 0:1 ze Śląskiem we Wrocławiu
Paweł Jańczyk

(fot. Paweł Jańczyk)

Śląsk Wrocław - Korona Kielce. Relacja live - zobacz zapis

Śląsk Wrocław - Korona Kielce 1:0 (0:0)

Bramka: 1:0 Flavio Paixao 72 min.

Śląsk: Pawełek - Zieliński, Celeban, Hołota, Dudu - F. Paixao, Droppa, Danielewicz (59. Hateley), Mila, Pich (85. Calahorro) - Machaj (59. Ostrowski).

Korona: Cerniauskas - Golański (26. Ouattara), Malarczyk, Dejmek, Sylwestrzak - Kiełb, Jovanović (83. Kapo), Petrow, Marković (46. Janota), Piliczuk - Trytko.

Kartki: żółte Danielewicz, Calahorro (Śląsk), Pilipczuk, Golański, Dejmek (Korona). Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 7 669

Korona przed przerwą grała słabo, czego nie wykorzystali na szczęście gospodarze. Grę kielczan odmienił po przerwie Michał Janota, ale akcja w 72 sprawiła, że żółto-czerwoni znów wracają z wyjazdu bez punktu.

BOJAŹLIWIE PRZED PRZERWĄ

Trener Korony Ryszard Tarasiewicz zdecydował się na wystawienie takiej samej jedenastki jak w zwycięskim meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Kielczanie od początku dali się jednak zepchnąć pod własną połowę i mieli dużo szczęścia, że szybko nie stracili gola. Już w 7 minucie Śląsk po rzucie rożnym dla Korony wyprowadził bowiem bardzo szybką kontrę, na szczęście dla kielczan główka Pawła Zielińskiego po dograniu Sebastiana Mili była niecelna. W 18 minucie znów zakotłowało się pod bramką Korony i tylko świetna interwencja Vytautasa Cerniauskasa zapobiegła utracie gola po strzale z bliska Mili.

Taktyka Korony posypała się w 26 minucie gdyż boisko ze względu na kontuzję ścięgna Achillesa musiał opuścić kapitan kielczan Paweł Golański i zastąpił go Iworyjczyk Quattara. Korona musiała przegrupować się i Piotr Malarczyk powędrował za Golańskiego na prawą obronę, a Quattara stanął na środku defensywy z Radkiem Dejmkiem.

W 32 minucie pierwszą groźną okazję przeprowadziła Korona. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego uderzał z pola karnego Siergiej Pilipczuk, ale strzał został zablokowany przez obrońcę i był tylko róg.

Korona do końca pierwszej połowy grała bojaźliwie i tylko dzięki dosyć nieporadnej grze pod bramką kielczan, gospodarze nie prowadzili.

Porażka Korony 0:1 ze Śląskiem we Wrocławiu
Paweł Jańczyk

(fot. Paweł Jańczyk)

JANOTA DAŁ IMPULS

Po zmianie stron na boisko nie wyszedł już grający w środku pola Vanja Marković, a zastąpił go Michał Janota, który miał dać jakość w ofensywie. I zadanie wypełnił. Już w 47 minucie Michał doskonale dograł piłkę z rzutu wolnego do Przemka Trytki, a ten główkował tuż przy słupku. Mariusz Pawełek był jednak na posterunku i wybił piłkę na rzut rożny.

Korona zaczęła lepiej drugą połowę, także dzięki Janocie dłużej utrzymywała się przy piłce, prowadziła więcej akcji oskrzydlających zakończonych groźnymi dośrodkowaniami w pole karne.

Trener Śląska Tadeusz Pawłowski, widząc, że Korona dochodzi do głosu, wprowadził na boisko Krzysztofa Ostrowskiego i Toma Hateley'a. Ale niewiele odmieniło to grę wrocławian. Kielczanie wciąż grali odważnie, próbowali strzałów z dystansu i nie ograniczali się jedynie do obrony własnego przedpola.

ZASKOCZENI GOLEM

W 67 minucie groźnie strzelał z rzutu wolnego Mila, w odpowiedzi skontrowała Korona, lecz Piotr Celeban wybił piłkę spod nóg będącego w polu karnym Trytki. I gdy Korona radziła sobie naprawdę nieźle … straciła bramkę. W 72 minucie po dograniu Ostrowskiego na pozycję wyszedł obchodzący w piątek 30 urodziny Portugalczyk Flavio Paixao, uderzył z ostrego kąta obok interweniującego Cerniauskasa i choć Dejmek rozpaczliwie gonił piłkę, to ta wtoczyła się do siatki.

Kielczanie rzucili się do odrabiania strat i kilka razy pod bramką Pawełka porządnie zakotłowało się. Ale efektu bramkowego nie było. Trener Tarasiewicz w ostatnich minutach postawił wszystko na jedną kartę, ściągnął Vlastimira Jovanovicia i wprowadził na boisko kolejnego ofensywnego piłkarza - Oliviera Kapo. Niewiele to dało i Korona wracała z Wrocławia z niczym.

TRENERZY O MECZU ŚLĄSK-KORONA

Ryszard Tarasiewicz, Korona: -Pierwsza połowa nie była najlepsza w naszym wykonaniu. Za dużo było prostych strat w środku pola, co wynikało z błędów technicznych. W drugiej to my dyktowaliśmy warunki gry i mogliśmy pierwsi zdobyć gola, ale Śląsk uratowała bardzo dobra interwencja Mariusza Pawełka. Straciliśmy bramkę gdy naprawdę dobrze broniliśmy. Mogliśmy się pokusić jeszcze o wyrównanie, ale brakowało lepszych strzałów po dośrodkowaniach. Druga połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra. Punkt byłby dobry dla nas, Śląsk też nie miałby krzywdy.

Tadeusz Pawłowski, Śląsk: - Nasze zwycięstwo jest zasłużone. Szkoda, że zaraz na początku pierwszej połowy Paweł Zieliński nie trafił do pustej bramki, bo nasze zwycięstwo mogło być wtedy wyższe. Do przerwy mieliśmy wiele sytuacji, ale nie udało nam się nic wykorzystać. Korona właściwie tylko raz zagroziła naszej bramce przez cały mecz. To było na początku drugiej połowy, ale Mariusz Pawełek świetnie wybronił. Mam swój pogląd na ten mecz i nie chcę komentować tego, co mówił wcześniej trener Korony.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie