Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera "Wesela" w Teatrze Powszechnym w Radomiu

Barbara Koś
Weselny stół z drugiej części "Wesela".
Weselny stół z drugiej części "Wesela". Michał Grabowski
Przedstawione w sobotę, 20 września, na scenie Teatru Powszechnego "Wesele" Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Mikołaja Grabowskiego pokazuje, że gorzka prawda o nas nie zwietrzała od czerwcowej prapremiery.
Owacje po premierze.
Owacje po premierze. Barbara Koś

Owacje po premierze.
(fot. Barbara Koś)

Nie zwietrzała nie tylko od czerwca. Jest wciąż żywa tak jak żywe jest "Wesele", powstałe ponad sto lat temu. Jesteśmy słabi, wpatrzeni w siebie, wobec wyzwań bezsilni. Chcemy zmienić przyszłość lecz pozostajemy w letargu.

Albo - miotamy się jak weselny Jasiek z biało czerwoną opaską na ręku wołając "Chyćcie broni…"! Ale przecież to właśnie Jasiek zawinił - zgubił Złoty Róg. To teraz dopiero się miota? Mądry Polak po szkodzie?

Pierwsze przedstawienie "Wesela" pokazane w czerwcu zaskoczyło. To nie jest wesele w bronowickiej chacie a w bloku, czy nawet ściślej - przed blokiem, bo na scenie tylko ściana z oknami.

I tylko Młodzi: - Kamil Woźniak i Magdalena Placek oraz Gospodarz są w strojach z Wyspiańskiego. Coś z tradycji musi zostać.

Reszta gości ma stroje współczesne, a Zosia (Katarzyna Dorosińska) i Haneczka (Klaudia Kuchtyk) nawet modne legginsy. Wywijają w nich taniec mocno erotyczny poglądając gdzieś w stronę drużbów "z pawimi piórami."

Wóda leje się w dużych dawkach. Alkoholik Nos to przecież jedna z postaci wiodących w tym "Weselu". Reżyser Mikołaj Grabowski, stawia rzecz jasno: na weselu pić trzeba. Dlatego już w pierwszej scenie wita nas ławeczka ("Ranczo"?), na której fertyczna babeczka, Klimina - Iwona Pieniążek), odkręca pół litra i nalewa sobie kielonka.

Prowadząc dialog z Radczynią - Joanna Jędrejek, ów kielonek zapełnia jeszcze kilka razy. Siedzący obok panowie też ale prym wiedzie Klimina, "po wójcie wdowa".

Za chwilę ławeczkę zapełniają Dziad - Wojciech Ługowski, Ojciec Włodzimierz Mancewicz, Jasiek - Adam Majewski, Gospodarz - Jarosława Rabenda , Czepiec - Marek Braun i kto tam się jeszcze nawinie. A połówka krąży gęsto. Przecież wesele.

Reżyser dawkuje weselne dialogi par zmuszając widza do pilnego śledzenia akcji. A to w oknie pojawia się Żyd - Piotr Kondrat, z którym Pan Młody zaczyna dialog: "przyszedł Mosiek na wesele…"

A to z drugiego okna wychyla się Rachela - Karolina Łękawa, która także z wysoka porozmawia za chwilę z Poetą - Łukasz Mazurek.

Światło wychwytuje kolejne pary wyłaniające się w różnych miejscach sceny pogrążonej w mroku. I niby mówi się za Wyspiańskim o niczym a w powietrzu coś narasta.

Narasta pora zmór, by wymęczonym weselnikom pojawiły się upiory z przeszłości. Najbardziej porusza rozmowa Szeli- Włodzimierz Mancewicz, z Dziadem.

I wreszcie upiór najważniejszy - Wernyhora - Piotr Kondrat.
Przestraszony Gospodarz zasłania się żoną w alkierzu. Na nic. To on otrzymuje Złoty Róg, którym powiedzie do walki.

I tu cichy dotąd Gospodarz wpada w amok. Wysyła Jaśka, by zwołał "chłopów z kosą" dając mu Złoty Róg. Krzyczy na zdumionych gości: "w pysk wam mówię litość moję"! - Ot szaleje- konstatuje Gospodyni - Izabela Brejtkop, przepraszając gości. Dodając całkiem już nie z wieszcza - zaraz będą lody.

Scenę w części drugiej przedstawienia wypełnia długi stół a la Ostatnia Wieczerza. Siedzą przy nim wszyscy bohaterowie. Pierwsze skrzypce gra Nos.. "-Chopin, gdyby jeszcze żył, toby pił…" konkluduje pijak.

Dialogi toczą się leniwie. Czy nawet nie zbyt leniwie? Głosy są tak ciche, że nikną w sali i nie wszystkie docierają do widowni. Aż chce się zawołać: forte!

Tymczasem jest piano, piano. Gość z lewej dialoguje z gościem z prawej, trzeci z piątym. To niedobrze, że nie wszystkich słychać. Cześć biesiadników śpi z głową na stole. Na tych można przynajmniej patrzeć.

Lecz nie uśpi nas ten bezwład. Kosy na sztorc już stoją.
Ktoś mówi, że trzeba iść. Gdzie? Po co? Z trudem dobudzony Gospodarz coś sobie przypomina. Co?
Za stół dosiada się nikomu nie znany Chochoł - Robert Mazurek - w stroju wagabundy czy mówiąc językiem współczesnym - hipstera. Letarg trwa. Coś będzie.

I jest. Wpada Jasiek, zziajany, bez Rogu.

- Już świtanie, już świtanie, tu trza bydłu paszę nieść ! Jakże ja se radę dam? Oni we śnie ja ino sam?

- Powyjmuj im kosy z rąk - radzi Chochoł.

I zaczyna się słynny chocholi taniec. Nutę i figurę podaje hipster. Lecz bohaterowie nie tańczą. Pchnięci przez Jaśka, z ułożonymi przez niego rękami, kołyszą się tylko miarowo za stołem. A obrotówka przenosi nas w inną izbę, w której na ławeczce grupa gości wali z gwinta w takt biesiadnej pieśni.

I tak w koło - kiwający się za stołem i pijący z ławki, kiwający się za stołem i pijacy z ławki.

A po widowni biega Jasiek w żołnierskim stroju, z biało czerwoną opaską krzycząc: "chyćcie koni! Chyćcie broni! Chyćcie broni! Czeka was Wawelski Dwór!"/ - Jaśku, myślimy, a uderz się i ty w pierś.

To bardzo przejmujący finał przedstawienia, jakiego dawno nie było na radomskiej scenie.
Jesteśmy słabi, wpatrzeni tylko w siebie, wobec wyzwań bezsilni. Chcemy zmienić przyszłość ale pozostajemy w letargu. Budzimy się na moment jak Gospodarz lecz zaraz tracimy szansę. I pijemy, pijemy, pijemy.

- Czasy się zmieniły. Ale diagnozowanie Polski na bazie "Wesela" nadal obowiązuje- mówił przed przedstawieniem Mikołaj Grabowski. - Pewne cechy polskości myśmy w sobie zahibernowali. One są niezmienne.

I to wynika z przedstawienia. Choć w porównaniu z czerwcowym spektaklem premierowemu zabrakło jakby dynamiki. Przeważa to piano, które sprawia, że słowa gubią się między sceną a widownią.

Zrzucam to na karb premierowej tremy, która zaginie w następnych przedstawieniach. Bo jest to spektakl doskonały i powinien go obejrzeć każdy rozumny człowiek.

-Wydaje mi się, że jest w "Weselu" coś odwiecznie polskiego - pisał w roku 2007 Jan Błoński. - Jeśli można tak powiedzieć - głębokie poczucie mentalności narodowej. Choć w gruncie rzeczy trudno byłoby mi wytłumaczyć dlaczego dzisiejszy widz nigdy się na "Weselu" nie nudzi.

Premiera
Barbara Koś

(fot. Barbara Koś)

Premiera
Barbara Koś

(fot. Barbara Koś)

Premiera
Barbara Koś

(fot. Barbara Koś)

Premiera
Barbara Koś

(fot. Barbara Koś)

Premiera
Barbara Koś

(fot. Barbara Koś)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie