Ratownicy natychmiast udzielili pomocy ofierze pożaru.
Na szczęście te mrożące krew w żyłach sceny rozgrywały się podczas ćwiczeń strażackich w Specjalistycznym Szpitalu Ortopedyczno-Rehabilitacyjnym "Górka" w Busku-Zdroju.
Manewry pod kryptonimem "Górka 2014" przeprowadzono w miniony weekend. Wyglądało groźnie, lecz tak naprawdę nikt nie ucierpiał. Buscy strażacy mają podwójną satysfakcję - ćwiczenia zaliczyli celująco.
OGIEŃ W SZPITALU
- Tego rodzaju działania w szpitalu "Górka" organizowane są zwykle co dwa lata. Z tym, że dotyczyły ćwiczeń na jednym oddziale. W całym obiekcie - po raz pierwszy - powiedział nam dowodzący akcją Kazimierz Ścibiło, buski komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej.
Scenariusz zakładał, że na poddaszu budynku szpitala wybuchł pożar. Kierownictwo placówki natychmiast poinformowało o tym zdarzeniu Powiatowe Stanowisko Kierowani w strażnicy przy ulicy Waryńskiego.
Ogłoszono alarm. W szpitalu rozpoczęła się ewakuacja, a strażacy ruszyli do akcji. Czerwone wozy bojowe, z przeraźliwie wyjącymi syrenami, gnały przez miasto na Górkę.
WIELKA EWAKUACJA
Ewakuowano 123 osoby - wszystkich pacjentów, także personel medyczny, administrację, pracowników szpitala. Pogoda dopisała, więc przez dwa kwadranse mogli relaksować się na "zielonej trawce", śledząc przebieg manewrów.
Strażacy błyskawicznie rozpoczęli działania. W pierwszej fazie ćwiczeń użyty został nowoczesny 25-metrowy podnośnik. Tutaj, by dotrzeć do ofiary pożaru na poddaszu, wystarczyło "frunąć" 13 metrów w górę.
Mężczyznę, który uległ zaczadzeniu, uratowano. Po udzieleniu pierwszej pomocy został odwieziony karetką pogotowia ratunkowego do buskiego Szpitala Powiatowego. Jak nakazują procedury, strażacy weszli również z aparatami powietrznymi do budynku - by upewnić się, czy nie ma innych osób poszkodowanych.
NIESZCZĘŚCIE Z NIEBA
W drugiej odsłonie ćwiczeń zagrożenie przyszło... z nieba. Za sprawą paralotniarza. Jak założono w scenariuszu, mężczyzna leciał od strony Kielc i właśnie w Busku-Zdroju przydarzył mu się nieszczęśliwy wypadek.
Spadając na ziemię po awarii silnika, zahaczył o wysokie drzewo w lasku na Górce. Czerwona płachta paralotni zawisła wysoko - niemal na czubku strzelistej 12-metrowej brzozy.
Najpierw strażacy ochotnicy próbowali dostać się do rannego po drabinie. Bezskutecznie. Wtedy wkroczyła do akcji wezwana z Kielc grupa wysokościowa, z jednostki Ratowniczo-Gaśniczej numer 3. Ratownicy, używając technik alpinistycznych "zdjęli" lotniarza, którego następnie odwieziono do szpitala.
PIROMAN POJMANY
Pożar w budynku został ugaszony, ale to nie wszystko. Na koniec, w trzecim epizodzie manewrów, mieliśmy kolejny pożar. Tym razem w plenerze. Nieznany sprawca podpalił zagajnik wokół szpitala "Górka". Tu zadanie było podwójnie: stłumić ogień i schwytać piromana. 40-letni mężczyzna, daleko nie uciekł - po pościgu został złapany.
Głównym celem ćwiczeń było prowadzenie działań w sytuacji zagrożenia, współpraca i koordynacja służb ratowniczych. Wzięło w nich udział ponad 100 osób. Obok funkcjonariuszy Państwowej Straży Pożarnej także kompania odwodowa, którą tworzą strażackie jednostki ochotnicze z powiatu buskiego (między innymi ze Zbludowic, Szańca, Kobylnik), funkcjonariusze policji, pogotowie ratunkowe, Harcerska Grupa Ratownicza.
ROZGRZEWKA W KOTKACH
Manewry na Górce oglądała liczna grupa oficjeli. W tym zastępca komendanta wojewódzkiego straży pożarnej Grzegorz Ryski, prezes Uzdrowiska Busko-Zdrój SA Wojciech Legawiec, liderzy buskich samorządów - ze starostą Jerzym Kolarzem i wiceburmistrzem Henrykiem Radoszem na czele. Wszyscy wystawili strażakom wysokie noty.
A ci, co warto dodać, przed akcją pozorowaną mieli solidną "rozgrzewkę". Prawdziwą. Otrzymali wezwanie do podbuskich Kotek, gdzie starsza pani została uwięziona we własnym domu. Prawie... jak na poddaszu szpitala na Górce. Także tutaj - w realu - działania ratownicze zakończyły się powodzeniem.
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu BUSKIEGO
Biały personel szpitala śledził manewry na "zielonej trawce".
Strażacy wzorowo współpracowali z pogotowiem ratunkowym.
Czerwona paralotnia zawisła na wysokiej 12-metrowej brzozie.
Skoro nie dało rady po drabinie, pechowego lotniarza musiała ratować grupa wysokościowa z Kielc.
(fot. Adam Ligiecki)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?