Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vive Tauron Kielce zwyciężyło Kadetten Schaffhausen w pierwszym meczu Ligi Mistrzów

Paweł KOTWICA [email protected]
W. Bakalarz/Vive Tauron Kielce
Po słabszej pierwszej i bardzo dobrej drugiej połowie, piłkarze ręczni Vive Tauronu Kielce zdobyli pierwsze w sezonie 2014/2015 punkty w Lidze Mistrzów.

Kadetten Schaffhausen - Vive Tauron Kielce 28:33 (14:15)

Vive Tauron: Sego (1-30 min, 11 obron), Szmal (31-60 min, 6 obron) - Strlek 2, Jachlewski 1 - Bielecki 4, Jurecki 5, Chrapkowski - Tkaczyk 1, Zorman 3 - Buntić 6 (2), Lijewski 2 - Cupić 4 (2), Reichmann 3 - Musa 1, Aginagalde 1, Grabarczyk.

Kadetten: Portner (1-60 min, 8 obron), Puljezević (na jednego karnego, 0 obron), Pendić (na dwie akcje, 0 obron) - Cvijetic 2, Liniger 7 (2), Kuettel 6, Richwien 1, Graubner 1, Pendić 1, Mamić 1, Geisser 1, Mansson 5, Doborac 1, Meister, Jurca 2.

Sędziowali: Oscar Raluy Lopez i Angel Sabroso Ramirez (Hiszpania). Widzów: 1500.

Karne. Kadetten: 2/2. Vive Tauron: 4/6 (rzut Tkaczyka obronił Portner, Aginagalde nie trafił w bramkę. Kary. Kadetten: 10 minut (Mansson 4, Graubner, Doborac, Mamić po 2 ). Vive Tauron: 4 minuty (Musa, Bielecki po 2).

Przebieg: 3:0, 3:1, 4:1, 4:2, 5:2, 5:3, 6:3, 6:5, 7:5, 7:6, 9:6, 9:11, 11:11, 11:12, 12:2, 12:13, 13:13, 13:14, 14:14, 14:15 - 15:15, 15:17, 16:17, 16:19, 18:19, 18:21, 19:21, 19:25, 20:25, 20:27, 22:27, 22:28, 23:28, 23:29, 24:29, 24:31, 25:31, 25:32, 26:32, 27:32, 27:33, 28:33.

Kielczanie zadebiutowali w nowej edycji Ligi Mistrzów bez kontuzjowanego Tomasza Rosińskiego, który został w kraju, ale dużo większe ubytki, bo aż pięciu kontuzjowanych, mieli gospodarze - zabrakło między innymi podstawowego playmakera, Słowaka Petera Kukuczki oraz skrzydłowego, byłego reprezentanta Polski Leszka Starczana. Po raz pierwszy w tym sezonie na ławce rezerwowych kieleckiej ekipy mógł zasiąść trener Tałant Dujszebajew, który za wydarzenia ostatniego meczu poprzedniego sezonu w PGNiG Supelidze, w krajowych rozgrywkach będzie musiał oglądać z trybun jeszcze jeden mecz.

Śpiący początek

Dujszebajew tak kierował przygotowaniami, żeby szczyt formy rozpoczął się właśnie na mecz z mistrzami Szwajcarii, ale sądząc po tym pojedynku, naszych zawodników czeka jeszcze sporo pracy. Mistrzowie Polski przede wszystkim słabo zaczęli spotkanie. Byli jakby nierozgrzani, wolno poruszali się w obronie, tracili piłkę w ataku. Pierwszą bramkę zdobyli w 5 minucie (Ivan Cupić z karnego), a pierwszą w ataku pozycyjnego dopiero w 10 (Karol Bielecki). Ciepłe słowo za ten okres gry można powiedzieć tylko o bramkarzu Marinie Sego, którzy wielokrotnie świetnie interweniował, wzorowo współpracując z blokiem. Chorwat miał w pierwszej połowie aż 11 udanych interwencji. Mimo to do 10 minuty wyraźnie prowadzili gospodarze.

Wycofywali bramkarza

Kielczanie zaczęli się rozkręcać po około kwadransie. Od stanu 9:6 w 16 minucie nie dali sobie rzucić bramki przez sześć minut, zdobywając pięć goli z rzędu. Trener Kadetten, Markus Baur, mistrz świata z reprezentacją Niemiec z 2007 roku (jako zawodnik) próbował zaskakiwać naszą drużynę, nakazując swoim zawodnikom szybkie wznawianie od środka, a także niemal w każdej akcji wycofując bramkarza i wprowadzając do gry siódmego zawodnika z pola. Skutkowało to głównie tym, że przy stratach do bramki musiał wracać szwajcarski rozgrywający. Ale końcówka tej części była wyrównana i zakończyła się symbolicznym prowadzeniem gości, po golu Michała Jureckiego.

Solidniejsza obrona

W drugiej połowie "żółto-biało-niebiescy" zagrali solidniej, przede wszystkim w obronie, która niemal zneutralizowała groźną w pierwszej połowie pierwszą linię zespołu z Szafuzy, szczególnie szwedzkiego obrotowego Antona Manssona, skutecznego w pierwszej połowie. W 38 minucie "Kadeci" przegrywali wprawdzie jeszcze tylko 18:19, ale od tego momentu zaczął dominować nasz zespół. Kilkoma udanymi interwencjami popisał się Sławomir Szmal, nasi zawodnicy popełniali wprawdzie jeszcze proste błędy w ataku, ale szybko wracali do obrony i rywale dawali się wypuszczać na proste faule w ataku, przez co zespół z Kielc zdobywał bramki i powiększał przewagę. W 46 minucie po karnym wykorzystanym przez skutecznego w tym spotkaniu Denisa Bunticia było już 19:25 i już do końca spotkania zwycięstwo naszej drużyny nie było zagrożone.

Prosto z Warszawy, gdzie nasza drużyna przyleci w piątek, mistrzowie Polski udadzą się do Lublina, a stamtąd w sobotę pojadą do Puław, gdzie o godzinie 18 rozegrają mecz PGNiG Superligi.

Pozostałe dwa mecze grupy D Ligi Mistrzów odbędą się w niedzielę: francuska Dunkerque HB Grand Littoral podejmie duński Aalborg Handball, a węgierski MOL-Pick Szeged zmierzy się z ukraińskim Motorem Zaporoże. Kielczanie kolejne spotkanie Ligi Mistrzów rozegrają 4 października, kiedy w Hali Legionów zmierzą się z Pick Szeged.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie