Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o dojazd do sadu w Kleczanowie

Małgorzata PŁAZA [email protected]
Takie "ogrodzenie” stanęło obok działki Marii Twarowskiej i Jana Dobka.
Takie "ogrodzenie” stanęło obok działki Marii Twarowskiej i Jana Dobka. Małgorzata Płaza
Jan Dobek z Kleczanowa nie może dojechać do swojego sadu. Mówi, że dojazd zablokowali bezprawnie właściciele sąsiednich pól. Gmina nie chce interweniować.

- Chcę tylko dostać się do swojego sadu. Nie wyobrażam sobie w takich warunkach, bez możliwości dojazdu, zbioru jabłek - mówi pan Jan.

Mieszkaniec Kleczanowa twierdzi, że sąsiedzi zajęli fragment drogi gminnej, prowadzący do jego sadu. - To jest jak getto - mówi Maria Twarowska, wskazując na drut kolczasty. Kobieta również ma utrudniony dojazd.
Jeden z sąsiadów na wysokości swojego pola wykopał rów, zdaniem Jan Dobka - w drodze gminnej. Wkopał do niego słupy z drutem kolczastym.

Wcześniej, zanim pojawiło się ogrodzenie, Jan Dobek wynajął geodetę, który na podstawie map wytyczył granice drogi gminnej, zaznaczając je drewnianymi palikami. Wbite przez geodetę paliki zostały jednak wyrwane. Zostały po nich tylko fragmenty.

Jan Dobek uważa, że w rozwiązanie konfliktu musi zaangażować się gmina, powinna wytyczyć drogę i wyraźnie zaznaczyć jej granicę, na przykład betonowymi słupkami.

- Sprawa nie jest skomplikowana, bowiem gmina dysponuje mapami ewidencyjnymi. Ma również pracowników, którzy są w stanie szybko sprawdzić, czy sąsiad rzeczywiście dokonał bezprawnego naruszenia pasa drogowego - podkreśla mieszkaniec Kleczanowa.

Pierwsze pismo do wójta Obrazowa Krzysztofa Tworka Jan Dobek skierował dwa miesiące temu. Kolejne kilka tygodni później.

Pelagia Kotowska, sekretarz gminy poprosiła o przedłużenie terminu rozpatrzenia sprawy do 4 września. Uzasadniła to rozbieżnościami w pomiarach geodezyjnych. Podkreśliła ponadto, iż z przedstawionych dokumentów wynika, że ogrodzenie z drutem kolczastym znajduje się na terenie prywatnym, a zatem rozstrzygnięcie sporu to sprawa prywatna.

Nawet gdyby rzeczywiście były rozbieżności, odpowiada mieszkaniec Kleczanowa, różnice można zweryfikować w ciągu kilku dni. - Sprawa drogi ciągnie się właściwie już cztery lata, przez całą kadencję obecnego wójta. Taka opieszałość naraża mnie i moich sąsiadów na straty materialne. Nie możemy dojechać do pól. Wcześniej był problem z wykonaniem oprysków, a teraz ze zbiorem jabłek - podkreśla Jan Dobek.

Dla Jana Dobka sprawa jest oczywista. Pokazuje mapę: - Na mapie widać wyraźnie, że droga powinna biec cały czas w linii prostej. Chodzi o niedługi odcinek - dodaje.

Terminu 4 września gmina nie dotrzymała. Zniecierpliwiony mieszkaniec Kleczanowa skierował skargę na opieszałość obrazowskich władz do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Kielcach. O postępowaniu sąsiadów, którzy zagrodzili drogę, powiadomił prokuraturę. Odpowiedzi na jedno i drugie pismo na razie nie ma.

Pelagia Kotowska powtórzyła w rozmowie z nami: droga kończy się wraz z ogrodzeniem, a dalej zaczyna się teren prywatny. - Na terenie prywatnym nie możemy ingerować - zastrzega pani sekretarz.

Kazimierz Jędral, sołtys Kleczanowa, zarazem przewodniczący Rady Gminy Obrazów jest innego zdania. - To sprawa wójta. Gmina powinna wskazać drogę, nawet jeśli sprawa miałaby się oprzeć o sąd - podkreśla sołtys.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie