Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Józefa Bucka z Kostomłotów uwiła najpiękniejszy wieniec w Polsce

Agata KOWALCZYK
Prezydentowa Anna Komorowska z przedstawicielami naszego województwa na dożynkach prezydenckich w Spale, obok niej z prawej strony Józefa Bucka z Kostomłotów II, który został uznany za najpiękniejszy w Polsce w tym roku.
Prezydentowa Anna Komorowska z przedstawicielami naszego województwa na dożynkach prezydenckich w Spale, obok niej z prawej strony Józefa Bucka z Kostomłotów II, który został uznany za najpiękniejszy w Polsce w tym roku. Starostwo Powiatowe w Kielcach
Dzieło Józefy Buckiej z Kostomłotów koło Kielc zachwyciło prezydenta Bronisława Komorowskiego i jego małżonkę na prezydenckich dożynkach w Spale. Jego twórczyni zdradziła nam wiele tajemnic swojego kunsztu.
Prezydentowa Anna Komorowska z przedstawicielami naszego województwa na dożynkach prezydenckich w Spale, obok niej z prawej strony Józefa Bucka z Kostomłotów
Prezydentowa Anna Komorowska z przedstawicielami naszego województwa na dożynkach prezydenckich w Spale, obok niej z prawej strony Józefa Bucka z Kostomłotów II, który został uznany za najpiękniejszy w Polsce w tym roku.
Starostwo Powiatowe w Kielcach

Prezydentowa Anna Komorowska z przedstawicielami naszego województwa na dożynkach prezydenckich w Spale, obok niej z prawej strony Józefa Bucka z Kostomłotów II, który został uznany za najpiękniejszy w Polsce w tym roku.

(fot. Starostwo Powiatowe w Kielcach)

Pracowała w fabrykach i na roli, wychowywała dzieci ale cały czas marzyła, żeby wyplatać wieńce dożynkowe, robić pająki z materiału czy kwiatki z bibuły. I po przejściu na emeryturę nareszcie oddała się temu zajęciu. A w sobotę wieniec Józefy Buckiej z Kostomłotów II w gminie Miedziana Góra został uznany przez parę prezydencką za najpiękniejszy w Polsce.

- Pan prezydent Komorowski powiedział, że miałam dobrego projektanta, a to ja prosta kobieta ze wsi sama wieniec wymyśliłam i zrobiłam. Mąż mi pomagał tylko w niektórych pracach - mówi Józefa Bucka.

- Gdy byłam dzieckiem babcia opowiadała mi o wieńcach dożynkowych. Dawniej były one małe i kobiety nosiły je na głowach. Wówczas nie było żadnych konkursów. Słuchając tych opowieści, marzyłam, że kiedyś będę wyplatać wieńce, robić kwiaty z bibuły, czy pająki z pasków materiału, ale nie było czasu. Musiałam pracować aby utrzymać rodzinę, bo gospodarstwo było za małe, żeby nas wyżywić. Dopiero po przejściu na emeryturę oddałam się temu zajęciu.

JUŻ OD WIOSNY

Praca nad wieńcem zaczyna się już wiosną. W maju zbiera się trawy, gdy zaczynają się kłosić. - Wtedy trawa jest jeszcze zielona, a taki kolor też jest potrzebny w wieńcu. Suszy się ją w cieniu, w przewiewnym miejscu, żeby zachowały barwę. W lecie zbiera się zboża. Najpóźniej jest proso. U nas już się go nie uprawia tak jak i lnu. Te rośliny mąż wysiewa na naszym polu, specjalnie dla mnie. Cztery zboża: pszenica, żyto, jęczmień i owies to podstawa wieńca. Ładnie wygląda też proso, ostatnio pojawiała się nowa odmiana w kolorze fioletowym wygląda jak malowana. Zawsze dodaje też świeże kwiaty, róże, astry oraz suszone. Ważnym akcentem jest mięta, która zapewnia przyjemny zapach wieńca. Niestety to zioło nienajlepiej wygląda, ponieważ szybko więdnie, dlatego umieszcza się je w niewidocznym miejscu.

Zboże w tym roku było brzydkie, miało czarne kłosy z powodu wilgoci i nie nadawało się na wieniec. Także len był kiepskiej jakości. - Plony każdego roku są różne. Na wszelki wypadek zawsze zostawiam sobie zapas z poprzedniego sezonu, bo materiał może być lepszy niż nowy - tłumaczy.

POMYSŁ SAM PRZYCHODZI

- Nie robię projektu wieńca. Pewnego dnia rodzi się pomysł w głowie. Zaraz mówię o nim mężowi, który wykonuje stelaż z drutu. To jego zadanie, oprócz uprawiania roślin. To ciężka praca. Sama, nie dałabym rady. Wyplatam już sama - opowiada.

Uważam, że wieniec powinien nawiązywać w jakiś sposób do regionu, z którego pochodzi. Od zawsze podobał mi się wzór korony, który występuje w wielu świętokrzyskich herbach i mój wieniec jest zawsze w takim kształcie, a co roku różni się wypełnieniem. Tym razem był to kielich, wykonany z pszenicy i żyta, z młodych kłosów, które są jeszcze plastyczne, bardziej podatne na układanie niż wysuszone. Są też nasiona lnu. Brzeg kielicha wykonałam z żółtych kwiatów zatrwianu. Wygląda pięknie, jak zloty. Udał mi się. Na kielichu leży chleb, najważniejszy element wieńca, którego nie robię sama. Bochen wypiekła piekarnia "Angelina" z Niewachlowa, trzy razy był robiony. Musiał pasować do kielicha. Niestety nigdy nie wiadomo, jak chleb wyjdzie, raz wyrośnie bardziej raz mniej. Trzecia wersja też nie była idealna, w jednym miejscu musiałam go przyciąć, a w innym dokleić skórkę. Poprawki wyszły artystycznie i nie było ich widać. Moje wieńce są zawsze pełne kolorów.

TYLKO NATURA

Wieniec powinien być wykonany z surowców naturalnych, tak jak dawniej się robiło. - To świadczy o jego ludowości. Niektórzy używają kleju, a ja wszystkie elementy zaplatam i wiążę. Raz tylko go użyłam, a to mój dziewiąty wieniec. Odpadła hostia i to w ostatnim momencie, nie było innego sposobu jej przyczepienia. Komisja, która oceniała wieńce na konkursie prezydenckim w Spale nie mogła się nadziwić, że nie stosuję kleju. Cztery razy to sprawdzała, wkładali palce w różne elementy, ale wszędzie były tylko naturalne sznurki.

- Moje wieńce nie są duże, wszystkie są podobnej wielkości, około 160-170 centymetrów wysokości, ze względów technicznych. Muszą się zmieścić w oknie, przez które je wynosimy z domu - śmieje się. - Ale marzy mi się zrobienie większego wieńca.

Praca przy wieńcu zajmuje około pięć tygodni, choć czasem trudno to przewidzieć. - Pierwsza jego wersja powstaje na dożynki powiatowe a kolejne na wojewódzkie i prezydencie. Zawsze trzeba wymienić świeże kwiaty. Aby dało się to zrobić wieniec musi być dobrze upleciony a miejsca na róże czy astry precyzyjnie wyznaczone. Wymieniam też inne części. W tym roku podczas dożynek wojewódzkich w Busku było silne słońce, które zniszczyło kopułę wieńca. Zmieniła ona kolor. Musiałam upleść nową, ale nie miała prosa. Wpadłam na pomysł aby wykorzystać stare. Przełożyłam kłosy na drugą stronę, gdzie kolor pozostał niezmieniony. Na dożynki prezydenckie w Spale z trudem zdążyłam z powodu tej kopuły. Pan z Urzędu Gminy w Miedzianej Górze, który organizował udział w dożynkach prezydenckich był przerażony dzień przed wyjazdem, gdy zobaczył wieniec w rozsypce. Ale zdążyłam.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KIELECKIEGO

Wieniec pani Józefy Buckiej w całej okazałości.
Wieniec pani Józefy Buckiej w całej okazałości.
Starostwo Powiatowe w Kielcach

Wieniec pani Józefy Buckiej w całej okazałości.

(fot. Starostwo Powiatowe w Kielcach)

WIELKIE WYDARZENIE

Ogólnopolskie dożynki prezydenckie w Spale były ogromnym wydarzaniem dla świętokrzyskiej reprezentacji. - Pani prezydentowa, Anna Komorowska przywitała się z reprezentacją każdego województwa, to bardzo miła i słodka osoba. Pochwaliła nasz wieniec. Z wieloma ekipami robiła sobie zdjęcia. My też ustawiliśmy się do fotografii, ale została zaproszona na scenę. Powiedziała, że wróci do nas i zdjęcie na pewno będzie. A potem się okazało, że wieniec świętokrzyski wygrał. Pani prezydentowała pamiętała, że to nam obiecała zdjęcie.

Wieniec pojechał do Spały w towarzystwie około 30 osób. - Nie była to liczna grupa. Gdy ogłoszono wyniki rozległy się ogromne brawa i wiwaty, okazało się, że mamy dużą widownię. Na miejscu było wielu mieszkańców Łodzi pochodzących ze świętokrzyskiego. Także w ekipach innych województw były osoby pochodzące z naszego regonu. Było nam bardzo miło, że cieszyły się z naszego sukcesu i manifestowały swoje pochodzenie - informuje.

Wieniec uwity przez Józefę Bucką wygrał dożynki powiatowe w Bielinach i wojewódzkie w Busku Zdroju aż w końcu odniósł ogromny sukces na Dożynkach Prezydenckich w Spale, zajmując tam pierwsze miejsce w Konkursie na Najpiękniejszy Wieniec Dożynkowy o Nagrodę Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Pięcioosobowe jury, na czele z Panią prezydentową Anną Komorowską podkreśliło, że w historii Dożynek Prezydenckich, po raz pierwszy wieńcowi przyznano tak dużą liczbę punktów 94 na 100 możliwych.

OSTATNI WIENIEC?

- Chyba to był mój ostatni wieniec, czuję się wypalona, nie mam pomysłu na kolejny, ale może bliżej lata to się zmieni. Teraz chce spełnić kolejne marzenie i zająć się tkactwem. Od sąsiadki, która zmarła rok temu dostałam krosna, które mają blisko 200 lat. Były bardzo zniszczone, ale mąż je poddał renowacji. Można na nich tkać, brakuje tylko osnowy. Szukam osoby, która mi ją założy, to musi zrobić fachowiec. Chcę kultywować lokalną tradycję w wielu dziedzinach.

Takie pająki powstają z pasków materiału
Takie pająki powstają z pasków materiału Łukasz Zarzycki

Takie pająki powstają z pasków materiału
(fot. Łukasz Zarzycki)

Ireneusz Bucki, mąż pani Józefy też ma zajęcie. Robi małe domki bez użycia kleju. Pokazuje jak zabudowa zmieniała się przez wieki. Kolejny jest konstruowany.
(fot. Łukasz Zarzycki)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie