Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Damian Łanucha, piłkarz Stali Stalowa Wola: Nie jesteśmy "Kopciuszkiem"

Arkadiusz Kielar
Damian Łanucha (z piłką), piłkarz Stali Stalowa Wola, cieszy się z kolejnych zwycięstw swojej drużyny.
Damian Łanucha (z piłką), piłkarz Stali Stalowa Wola, cieszy się z kolejnych zwycięstw swojej drużyny. Arkadiusz Kielar
- Nikt na nas nie liczył, nie stawiał na nas, każdy myślał, że gdzieś będziemy w dole tabeli, walczyć tylko o utrzymanie. A robimy punkt za punktem - mówi Damian Łanucha, piłkarz drugoligowej Stali Stalowa Wola.

25-letni pomocnik w tym sezonie miał kłopoty ze zdrowiem, kilka tygodni przerwy z powodu kontuzji. Ale wrócił do gry i z kolegami z zespołu sięgnął po kolejne zwycięstwo.

CZAS NA REGENERACJĘ

Stalowowolska drużyna wygrała czwarty mecz z rzędu w drugiej lidze, na swoim boisku z dotychczasowym liderem, MKS Kluczbork 1:0. I sama wskoczyła na pierwsze miejsce w tabeli, z 19 punktami na koncie. Do tego doszło zwycięstwo w 1/16 finału Pucharu Polski z ekstraklasową Lechią Gdańsk. Po słabym początku sezonu i dwóch porażkach na wyjeździe Stal zaczęła radzić sobie w drugiej lidze coraz lepiej, a na swoim stadionie wygrała jak do tej pory wszystkie mecze.

- W ostatni tydzień rozegraliśmy trzy mecze i wygraliśmy wszystkie - komentuje Damian Łanucha. - Z Lechią trzeba było zostawić mega dużo zdrowia, żeby ich pokonać, kupę zdrowia też w meczu z Kluczborkiem. Teraz mamy dużo czasu na regenerację sił, więc jesteśmy spokojni. Najbliższy mecz z Zagłębiem w Sosnowcu będzie ciężki, ale czego my się mamy bać w tej lidze. Początek sezonu mieliśmy słaby, ale wierzyliśmy, że piłka się obroni, do Sosnowca nie jedziemy jako "Kopciuszek", tylko jedziemy po trzy punkty, a co uda się przywieźć, to życie pokaże. Kibiców na nasze mecze ligowe więcej przychodzi, po to się gra w piłkę, dla kibica, nie po to, żeby na trybunach siedziało 50 osób. Takie mecze jak z Lechią są naprawdę fajne przede wszystkim dla nas, bo wiemy dla kogo grać i po co, będziemy dążyć do tego, żeby ludzi na trybunach było coraz więcej. My twardo stąpamy po ziemi, z meczu na mecz chcemy zdobywać punkty, nie ma tak, że teraz myślimy, że będziemy awansować czy coś. Liczy się teraz mecz z Sosnowcem i zobaczymy co dalej, jak przywieziemy punkty stamtąd, to będziemy szczęśliwi. I tyle, liczy się każdy kolejny mecz - dodaje.

DOBRA WSPÓŁPRACA

Łanucha wrócił na boisko po kontuzji i widać, że jest Stali bardzo potrzebny. Dobrze układa się też jego współpraca z napastnikiem stalowowolskiej drużyny, Łukaszem Sekulskim, który ma na koncie już osiem ligowych bramek i jest najskuteczniejszym strzelcem drugiej ligi w obecnym sezonie.

- Początek sezonu był dla mnie ciężki, praktycznie nie grałem, kontuzja jedna, potem wszedłem na boisko w meczu z Siarką w Tarnobrzegu i druga kontuzja - przypomina piłkarz Stali.

- Ale cieszę się z powrotu, w Pucharze Polski trener dał mi odpocząć (w meczu z Lechią zawodnik wszedł na boisko w 72 minucie - przyp. ARKA), teraz w meczu z Kluczborkiem zdrowie pozwoliło mi tylko na 66 minut, ciężkie były warunki, skurcze mnie złapały, więc musiałem opuścić bosko. Ale cieszę się, że jestem z powrotem. Cieszę się też, że dobrze wygląda współpraca z Łukaszem Sekulskim, z Łukaszem naprawdę dobrze się gra, rozumiemy się, lubię z nim grać i myślę że on ze mną też. W pierwszej połowie meczu z Kluczborkiem nieźle to wyglądało, lider przyjechał i nie przestraszyliśmy się, wyglądaliśmy chwilami lepiej piłkarsko. Druga połowa to była "przebijanka" trochę, zamiast więcej spokoju wprowadzić, to wdaliśmy się w takiego "pingponga" z rywalem, ale są kolejne trzy punkty, tylko się cieszyć - podsumowuje Damian Łanucha.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie