Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec kieleckiego Szydłówka ma złamany kręgosłup i czeka na operację w Piekarach Śląskich

Iwona ROJEK
Do dramatycznych wydarzeń doszło w środę, 24 września na osiedlu Szydłówek w Kielcach.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w środę, 24 września na osiedlu Szydłówek w Kielcach.
- Jestem szczęśliwa że mój jedyny wnuczek przeżył upadek z piątego piętra - mówi pani Halina, babcia 19-letniego Adriana, który kilka dni temu wyskoczył z jej mieszkania na kieleckim osiedlu Szydłówek. - To prawdziwy cud, że żyje, teraz modlę się o to, żeby nie był kaleką.

O dramatycznych scenach, jakie rozegrały się w wieżowcu przy ulicy Warszawskiej w Kielcach pisaliśmy w ubiegłą środę. Przed godziną piętnastą młody chłopak stanął na parapecie mieszkania i groził popełnieniem samobójstwa. Do mieszkania usiłowała go wciągnąć babcia i sąsiad, który przybiegł na pomoc. Niestety nie udało się zapobiec tragedii, kielczanin najpierw trzymał się suszarki zawieszonej na oknie, a potem runął w dół.

Babcia, która sama wychowywała chłopaka opowiada, że obecnie jej wnuczek został z Kielc przewieziony do Piekar Śląskich, wprowadzono go w stan śpiączki farmakologicznej i czeka na operację kręgosłupa. - W tej tragedii szczęściem było to, że spadł na plecy i na trawę, a nie na głowę - mówi. - Jak operacja się uda, to może nie będzie jeździł na wózku inwalidzkim, załamana czekam na informacje ze szpitala.

Kobieta wspomina, że od jakiegoś czasu wnuczka wychowywała samotnie i chociaż robiła co mogła, żeby zapewnić mu dobre życie, to na pewno zabrakło tutaj męskiej ręki. - Po rozwodzie jego rodziców, najpierw zajmowałam się nim z moim mężem i jego ojcem, a naszym synem - mówi. - Niestety syn zmarł, gdy Adrian miał dziesięć lat. - Wtedy wnuczek zdecydował, że chce zostać z nami, dziadkami, nie będzie wracał do mamy, która ułożyła już sobie życie i widywała się z nim tylko raz na jakiś czas. Wcześniej był bardzo związany z dziadkiem, ale on od pięciu lat nie żyje. Zostaliśmy tylko we dwójkę, dbałam o niego, chciałam, żeby się wykształcił i zdobył zawód. Chodził do liceum, nie sprawiał większych problemów, choć nie we wszystkich kwestiach chciał mnie słuchać.

Babcia mówi, że wnuczek nie miał żadnego powodu, żeby odebrać sobie życie. - Na pewno nie chodziło o dziewczynę, jak opowiadają ludzie, bo z dziewczyną rozstał się w zgodzie rok temu - mówi. - To wszystko stało się nieoczekiwanie, byłam w domu, on nagle poderwał się w fotela i był już za oknem. Krzyczałam do niego, ale zachowywał się tak, jakby mnie nie słyszał i nie widział, jakby zupełnie nie wiedział, co robi. Jestem pewna, że nie miał wtedy pełnej świadomości swojego zachowania. Dużo się teraz słyszy o dopalaczach, ciężko jest mi to wszystko pojąć.

- Chciałabym bardzo, aby umiał dobrze wykorzystać podarowane mu życie - dodaje pani Halina.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie