Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lekarz z Nowej Dęby stanie przed sądem. Nie rozpoznał zawału, pacjent zmarł

Marcin RADZIMOWSKI
Biegli i śledczy nie mają wątpliwości, że doszło do błędu w sztuce medycznej. Lekarz, który ich zdaniem jest za to odpowiedzialny, stanie przed sądem.

Nawet pięć lat pozbawienia wolności grozi 40-letniemu lekarzowi z Nowej Dęby, którego prokuratura oskarżyła o błąd w sztuce medycznej. W oparciu o stan pacjenta i wyniki badań miał nie rozpoznać, że mężczyzna przeszedł zawał serca. Zamiast zostać w szpitalu 51-latek poszedł do domu. Zmarł dwieście metrów od bloku, w którym mieszkał...

Czy tej śmierci można było uniknąć? Na to pytanie nikt nie zna odpowiedzi, jednak gdyby diagnoza została prawidłowo postawiona, była szansa uratowania życia. Według ustaleń prokuratury główną winą lekarza jest to, że nie rozpoznał u niego choroby bezpośrednio zagrażającej życiu, a przez to nie powiedział mu o tym i nie nakłonił go do hospitalizacji.

Akt oskarżenia dopiero przedwczoraj trafił do Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu, jednak dramatyczne zdarzenie miało miejsce dość dawno, 11 czerwca 2012 roku. Tego dnia wieczorem - około godziny 21 pan Edward z Nowej Dęby z grupą kolegów grał na "orliku" w piłką nożną. W pewnej chwili poczuł się na tyle źle, że niezbędna była interwencja pogotowia ratunkowego. Mężczyznę uskarżającego się na ból w klatce piersiowej przewieziono na Izbę Przyjęć Szpitala Powiatowego w Nowej Dębie.

ZMARŁ NA CHODNIKU

Pacjent trafił po opiekę lekarza dyżurującego. Wykonano też badanie EKG, a lekarz stwierdził, że jego wyniki są dobre. Miał też rzekomo zapytać dwu-, trzykrotnie pacjenta, czy ten zostanie w szpitalu. Pan Edward miał powiedzieć, że czuje się już lepiej i pójdzie do domu. Tak też zrobił.

Kilkadziesiąt minut później na pogotowie zadzwoniła przypadkowa osoba, informując o mężczyźnie leżącym na chodniku. Nie dawał oznak życia. Pomimo podjętej przez załogę pogotowia reanimacji, stwierdzono zgon. Pan Edward zmarł dwieście metrów od bloku, w którym mieszkał.

Na potrzeby śledztwa opinię przygotował zespół biegłych z Krakowa. Ekspertyza była gotowa w marcu 2013 roku. Wynikało z niej, iż lekarz mając wyniki badania EKG powinien stwierdzić zawał serca. To jednak nie zmienia faktu, że pacjent nie chciał zostać w szpitalu a tylko tam można było wdrożyć konieczne wówczas leczenie.

Prokuratura umorzyła śledztwo, jednak postanowienie to zaskarżyła do sądu córka zmarłego. Uzasadniając twierdziła, że następnego dnia po śmierci ojca wspólnie z matką rozmawiały z lekarzem. Ten miał im powiedzieć, że stan pacjenta (ojca) nie kwalifikował go do pozostawienia w szpitalu.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu TARNOBRZESKIEGO

GDYBY WIEDZIAŁ,
TEŻ BY POSZEDŁ?

Pozostawało więc pytanie, czy lekarz rozpoznał zawał i poinformował pana Edwarda o zagrożeniu jego życia, ten też odmówiłby umieszczenia w szpitalu? Najprawdopodobniej decyzję o pójściu do domu pacjent podjął nieświadomy przebytego zawału.

Sąd Rejonowy w Tarnobrzegu uchylił postanowienie o umorzeniu śledztwa, a prokuratura zleciła wykonanie kolejnej opinii biegłym, tym razem z Katowic. Eksperci nie mieli wątpliwości, że już sam wynik badania EKG wystarczał do stwierdzenia zawału mięśnia sercowego. Do zawału doszło co najmniej sześć godzin przed tym, jak pacjent zasłabł na boisku. I lekarz powinien to stwierdzić, a następnie poinformować pacjenta o zagrożeniu jego życia. Nawet gdyby ten nie chciał pozostać w szpitalu, musiałby wypisać się na własne żądanie. W dokumentacji byłoby wszystko czarno na białym.

Przesłuchany w charakterze podejrzanego lekarz nie przyznał się do zarzutu i skorzystał z prawa do odmowy składania wyjaśnień. Został oskarżony o narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w sytuacji, gdy z racji zawodu ciążył na nim obowiązek opieki nad osobą zagrożoną na niebezpieczeństwo. To zdaniem śledczych i zespołu biegłych lekarzy był błąd w sztuce medycznej. Lekarzowi grozi kara od trzech miesięcy do nawet pięciu lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie