Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tałant Dujszebajew, trener Vive Tauron Kielce w szczerej rozmowie

Dorota KUŁAGA [email protected]
Tałant Dujszebajew bardzo dobrze czuje się w Kielcach. - Cieszę się, że pracuję w tym mieście, w takim klubie jak Vive Tauron - mówi szkoleniowiec. Ma szczęśliwą rodzinę, ale do pełni szczęścia brakuje mu zwycięstwa z Vive Tauronem Kielce w Lidze Mistrzów.
Tałant Dujszebajew bardzo dobrze czuje się w Kielcach. - Cieszę się, że pracuję w tym mieście, w takim klubie jak Vive Tauron - mówi szkoleniowiec. Ma szczęśliwą rodzinę, ale do pełni szczęścia brakuje mu zwycięstwa z Vive Tauronem Kielce w Lidze Mistrzów. Łukasz Zarzycki
- Tałant Dujszebajew jest szczęśliwym człowiekiem. Najważniejsze w jego życiu są rodzina i piłka ręczna. Lubi podróżować, jak ma czas, to nurkuje. Dobrze relaksuje się, słuchając muzyki.

Czas na Ligę Mistrzów

W wolnych chwilach lubi spacerować po Rynku i Kadzielni. Zależy mu na tym, żeby poznać historię naszego regionu i całej Polski.


W wolnych chwilach lubi spacerować po Rynku i Kadzielni. Zależy mu na tym, żeby poznać historię naszego regionu i całej Polski. Łukasz Zarzycki

W wolnych chwilach lubi spacerować po Rynku i Kadzielni. Zależy mu na tym, żeby poznać historię naszego regionu i całej Polski.
(fot. Łukasz Zarzycki)

Czas na Ligę Mistrzów

W sobotę w Kielcach meczem z węgierskim Pick Szeged piłkarze ręczni Vive Tauron Kielce zaczynają u siebie grę w tych najbardziej prestiżowych rozgrywkach. Jutro z "Echem Dnia" specjalny dodatek na mecz.

Tałant Dujszebajew to jeden z najlepszych trenerów świata w piłce ręcznej. W wywiadzie bez tajemnic opowiedział nam o pracy z zespołem Vive Tauron Kielce, o swojej rodzinie, życiowych pasjach i o tym, dlaczego nie chciał spróbować sił w polityce.

Znany szkoleniowiec, mimo natłoku obowiązków przed meczem Ligi Mistrzów, chętnie zgodził się na specjalny wywiad dla "Echa Dnia". Rozmawialiśmy w kieleckiej restauracji Plejada.

Dorota Kułaga: * W sobotę mecz Ligi Mistrzów z Pick Szeged. Jest już adrenalinka?
Tałant Dujszebajew: - Tak, wszyscy żyjemy już tym meczem. I liczymy na kibiców. To jest nasza siła. Wierzę, że nam pomogą. Rywale muszą wiedzieć, że Hala Legionów to jest twierdza, która ciężko zdobyć.

* Na pewno rozpracował już pan rywala. Jakie są atuty tego zespołu?
- Juan Carlos Pastor to jeden z najlepszych trenerów świata. Bardzo dobrze przygotowuje swój zespół pod względem taktycznym. Pick ma lepszą drużynę, niż wszyscy myślimy. Wystarczy wymienić takich zawodników, jak Jonas Callman, Roberto Garcia Parrondo, Ilyes Ferenc. W zeszłym roku pokazali już klasę, a w tym mają jeszcze lepszą drużynę. Mają dwóch dobrych zawodników na każdej pozycji, dlatego zdajemy sobie sprawę że czeka nas trudny mecz.

* Ale wy też macie bardzo dobry zespół i ambitne cele na Ligę Mistrzów.
- Oczywiście. Ja zawsze mówię, że ten zespół, który mam, jest najlepszy na świecie. Ale powinniśmy mieć respekt i szacunek do rywala.

* Jakby przyszedł do pana prezes Bertus Servaas i powiedział: słuchaj Tałant, jakich dwóch zawodników ściągnąć ci teraz do drużyny? Jaki byłby wybór?
- Teraz mam bardzo dobrych zawodników, na razie nie potrzeba mi nikogo więcej. A pod koniec sezonu będziemy mogli coś zmienić i ściągnąć nowych zawodników. Do 30 czerwca ci, którzy teraz są w zespole, są dla mnie najlepsi. O konkurentach nie będę mówił, ponieważ mam duży szacunek do moich graczy.

Tałant Dujszebajew

Z żoną Olgą, która grała też w piłkę ręczną, w miarę możliwości chodzą też na mecze Korony rozgrywane w Kielcach.
Z żoną Olgą, która grała też w piłkę ręczną, w miarę możliwości chodzą też na mecze Korony rozgrywane w Kielcach. Sławomir Stachura

Z żoną Olgą, która grała też w piłkę ręczną, w miarę możliwości chodzą też na mecze Korony rozgrywane w Kielcach.
(fot. Sławomir Stachura)

Tałant Dujszebajew

Urodził się 2 czerwca 1968 roku w Biszkeku w Kirgistanie. Występował w reprezentacji Związku Radzieckiego, Wspólnoty Niepodległych Państw, Rosji i Hiszpanii. Grał jako środkowy rozgrywający. Zdobył między innymi mistrzostwo olimpijskie, dwa olimpijskie brązy, dwukrotnie mistrzostwo świata. Dwa razy był uznawany za najlepszego piłkarza ręcznego świata - 1994 i 1996 roku. Po zakończeniu kariery zawodniczej pozostał w Ciudad Real, obejmując stanowisko trenera. Z klubem tym dwukrotnie wygrywał Ligę Mistrzów. W 2011 roku sekcja została przekazana do Atletico Madryt, a w lipcu 2013 roku rozwiązana. 8 stycznia tego roku został trenerem zespołu Vive Targi Kielce.

* Odejdźmy na chwilę od piłki ręcznej. Jak się mieszka w Kielcach?
- I ja, i żona jesteśmy bardzo zadowoleni. Mieszkamy w centrum Kielc. Dla mnie najważniejsze jest to, że mam dobrą pracę. Jestem zadowolony z mojej drużyny, z kibiców, z klubu. Do pełni szczęścia brakuje mi zwycięstwa w Lidze Mistrzów (śmiech).

* Udało się już poznać Kielce i ziemię świętokrzyską?
- Oczywiście, nie tylko województwo. Polska to piękny kraj. W Kielcach lubię spacerować na Kadzielni. Byliśmy już w Sandomierzu, Gdańsku, Krakowie, Warszawie, Malborku. Macie ciekawą historię i staram się ją poznać. Teraz wybieramy się do Wrocławia. Generalnie z żoną bardzo lubimy podróżować, głównie po Europie. Świetnie czujemy się w Hiszpanii, to jest mój dom. Podobają nam się inne miasta - Rzym, Paryż, Praga, Wiedeń, Ateny, Berlin, Londyn, Budapeszt, tam widać historię. Cały miesiąc można być i zwiedzać. Jak jedziemy z żoną, to wcześniej dużo czytamy w przewodnikach o tych miejscach.

* W Sandomierzu pewnie słyszał pan o "Ojcu Mateuszu"...
- Tak. Jak byłem to ludzie o nim mówili. I o Karolu Bieleckim też. Wszyscy mu tam kibicują.

* A propos Karola - u pana znowu gra główne skrzypce.
- On był jednym z najlepszych zawodników świata. I chciałbym, żeby jeszcze raz pokazał wszystkim, że może grać jak jeden z najlepszych zawodników świata. Jestem z niego bardzo zadowolony. Dla mnie Karol to inny poziom, bardzo dużo wnosi do drużyny.

* Był pan u niego w restauracji Solna 12?
- Oczywiście. Wszyscy byliśmy, bo zaprosił całą drużynę na kolację. Później byłem jeszcze z żoną na kawie, wypiłem też jedną lampkę wina. Było dobre, ale Karol powinien się starać, żeby ściągać jeszcze lepsze. Tak jak w piłce ręcznej - co krok, to lepiej. I wtedy powiedziałbym: Karol, teraz to masz super wina (śmiech). Restauracja mi się podoba. Pracują też dwie jego siostry, to dobry pomysł.

* A jaką kuchnię świata preferujecie z żoną?
- Urodziłem się w Kirgistanie, w Azji mamy inną kuchnię. Potem mieszkałem w Moskwie, tam jest inne jedzenie. W Hiszpanii i w Niemczech również jest inna kuchnia. Teraz Polska. Smakują mi tu żeberka, tatar, kaczkę dobrze przyrządzacie. Lubię też zupy - żurek, ogórkową.

* Synowie odwiedzili już was w Kielcach?
- Młodszy już był. Starszy chciał, ale nie ma czasu. Mecze w lidze, w Lidze Mistrzów, na razie nie może sobie pozwolić na kilkudniowy wyjazd. Chcielibyśmy, żeby do nas przyjechał, zobaczył, jak mieszkamy w Kielcach, jaki mamy zespół, halę. Jeszcze mam trzy lata kontraktu, więc myślę, że dojedzie. A młodszy syn już był, bardzo mu się tu podobało. To co mam w życiu najlepsze, to moja rodzina - żona i dzieci. Synów nam brakuje. Duże chłopaki, mają prawie dwa metry, ale czasem człowiek chciałby ich przytulić, bo wiadomo, że są to nasze kochane dzieci. Dobrze, że technika poszła do przodu, codziennie rozmawiamy przez skype'a. To jest inny świat. Nie tak jak 25-30 lat wcześniej. Jak miałem 18 lat i sam mieszkałem w Moskwie, to nie mogłem rozmawiać z rodzicami. Tylko raz w tygodniu przez telefon i to dużo kosztowało.

* Żona chodzi na mecze Vive Tauronu?
- Oczywiście. Sama dobrze grała w piłkę ręczną w Rosji, w reprezentacji. Lubi ten sport, jest na każdym meczu.

* Żona była bramkarką. Podoba jej się gra Sławka Szmala?
- Jak najbardziej. Zresztą Sławek to nie tylko bardzo dobry bramkarz. To człowiek, z którym każdy trener chciałby pracować. Jest pracowity, bardzo wrażliwy i dobry dla ludzi.

* Sławek Szmal niedawno zaczął nurkować. Pan też lubi pływać, nurkować?
- Jak miałem czas, to tak. Byliśmy na Karaibach, mieliśmy fajne miejsce i nurkowaliśmy. Na Wyspach Kanaryskich też.

* Co jeszcze lubi pan robić w wolnych chwilach?
- Bardzo lubię biegać i spacerować. Jak jestem trochę zdenerwowany przed meczem, to wychodzę na rower, zakładam słuchawki i biegam. Wtedy się uspokajam. Co jeszcze? Jak jest taka możliwość, to z żoną chodzimy na mecze Korony i Effectora. Kibicujemy tym zespołom. Sportowcy z jednego miasta powinni się integrować, powinni się wspierać.

* Szczęśliwa rodzina, dobra praca, solidny klub - jest pan szczęśliwym człowiekiem?
- Oczywiście. Jestem bardzo szczęśliwy. A jak wygram Ligę Mistrzów z Vive Tauronem, to będę najszczęśliwszy.

* To jakie będę kolejne wyzwanie?
- Sport nie ma przeszłości, jest tylko to, co dziś i jutro. Jak wygramy Ligę Mistrzów, to o tym zapomnimy i skupimy się na tym, żeby drugi raz walczyć o zwycięstwo. Jak ktoś żyje przeszłością, to ma problemy i nie idzie do przodu.

* Jestem pod wrażeniem tego, jak pan mówi po polsku. W ciągu kilku miesięcy bardzo dobrze opanował pan nasz język.
- Chciałbym mówić jeszcze lepiej. Na wakacjach nie miałem czasu, żeby uczyć się polskiego. Ale teraz z żoną znowu będziemy się uczyć, żeby jeszcze lepiej poznać wasz język. Mamy dobrą nauczycielkę.

* Widać, że ma pan talent do nauki języków obcych. Nie licząc rosyjskiego, bardzo dobrze zna pan niemiecki, hiszpański, angielski, teraz doszedł polski.
- Talent nie wystarczy. Ważna jest też praca i chęci. Jak chcesz się nauczyć, dużo pracujesz, to zaczniesz mówić w nowym języku.

* Czyta pan już polskie gazety, ogląda polską telewizję?
- Tak, czytam, oglądam wiadomości w telewizji. Jestem ciekawy, co dzieje się na świecie. Inna jest polityka w Rosji, inna w Polsce i Hiszpanii. Dlatego chcę mieć ogólne rozeznanie w tym, co się dzieje.

* Pana poprzednik Bogdan Wenta postawił na politykę. Wszedł do Europarlamentu. Pan nie myślał o tym, żeby sprawdzić się w tej dziedzinie?
- Miałem już takie propozycję 9-10 lat temu, później w Hiszpanii też. Nie skorzystałem. Piłka ręczna to jest moje życie. Miałem 11-12 lat, jak zacząłem grać i cieszę się, że jestem w tym miejscu. Wszystko co mam w życiu, jest dzięki piłce ręcznej.

* Synowie mają taki talent jak pan? Mogą zrobić taka karierę?
- Ja nie uważam, że miałem duży talent. Miałem charakter, bardzo dużo pracowałem, uwierzyłem w siebie. Nie byłem taki utalentowany jak Vujović czy Balić. Oczywiście, trochę talentu też potrzeba. Myślę, że moje dzieci mają więcej talentu niż ja. Jeśli uwierzą w siebie, będą ciężko pracować, mieć charakter zwycięzcy, to wtedy zrealizują to, o czym marzą.

To jest sportowa rodzina

To jest sportowa rodzina

Żona Tałanta Dujszebajewa - Olga w Rosji z powodzeniem grała w piłkę ręczną, na koncie ma nawet mistrzostwo świata. Była bramkarką. Starszy syn Alex jest rozgrywającym macedońskiego Vardaru Skopje, występuje też w reprezentacji Hiszpanii. Młodszy - 17-letni Daniel - trenuje w grupach młodzieżowych Barcelony.

* Jakim jest pan mężczyzną - romantykiem czy realistą?
- Między romantykiem i realistą (śmiech). Lubię być trochę romantykiem, ale nie lubię dawać kwiatów. Raz w życiu je kupiłem, jak mieliśmy wesele. Potem już nie. Bardzo lubię patrzeć na kwiaty, ale nie kupować. Ale staram się żonie sprawiać niespodzianki. Jest o nie coraz trudniej, bo mieszkamy razem 25 lat, bardzo dobrze się znamy, i ciężko jest ją zaskoczyć.

* A rocznice ślubu obchodzicie?
- Jak była 10, 15, 20, to tak, ale ostatnio już nie zawsze. Za półtora roku będziemy mieć 25 rocznicę, wtedy na pewno będziemy świętować (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie