Największe zasługi w "operacji lifting" ma koło gospodyń. Ale zaradne panie... zerkają też nerwowo do kalendarza, gdyż w listopadzie zaplanowano "wstęgę" na otwarcie odnowionej świetlicy.
CZYN SPOŁECZNY W MODZIE
Świetlica wiejska w Donosach ma długą historię. Została oddana do użytku równo pół wieku temu: w 1964 roku. Wybudowano ją dzięki dużemu zaangażowaniu mieszkańców wsi. A większość prac wykonano w ramach - "modnych" w epoce socrealizmu - czynów społecznych.
- Inicjatywa budowy nowej świetlicy wyszła od Stefana Falęckiego, przewodniczącego ówczesnej Gromadzkiej Rady Narodowej. Poprzednia mieściła się w starym podworskim budynku majątku Odonów, opuszczonym przez ostatniego dziedzica Emila Postawkę - opowiada mieszkający w Donosach Zdzisław Kuliś, poeta i regionalista.
Zawiązał się społeczny komitet budowy świetlicy. Chętnych nie brakowało. Mieszkańcy zakasali rękawy, wzięli się do roboty... i po dwóch latach budynek był gotowy.
Największe zasługi mieli mieszkający w Donosach: wspomniany Stefan Falęcki, także Stanisław Baradziej, Franciszek Nocoń, Stanisław Ciupidro, Stefan Czapla, Adolf Cieśla, Jan Noga, Ferdynand Kret, Julian Kołton. I Zdzisław Kuliś, rzecz jasna.
TELEWIZOR... BYŁ RARYTASEM
Budynek parterowy - o długości ponad 20 metrów i szerokości 12 metrów - był bardzo funkcjonalny. Mieściły się w nim bowiem duża sala widowiskowa ze sceną, biblioteka, czytelnia. Także pomieszczenie dla Gromadzkiej Rady Narodowej, spory hol i zaplecze gospodarcze.
- W naszej świetlicy tętniło życie kulturalne - Zdzisław Kuliś wspomina z rozrzewnieniem "stare, dobre czasy". - Działał zespół teatralny, który wystawił kilka sztuk w świetlicy i okolicznych wioskach. Mieścił się tam również modny wtedy Klub Ruchu, który przyciągał młodzież. Był stół pingpongowy, najbardziej przydatny w długie, zimowe wieczory - snuje swoją opowieść popularny "Buchalter". - I telewizor, który - młodym pewnie trudno w to uwierzyć - w owych czasach był prawdziwym rarytasem.
CZASY BEZ INTERNETU
W świetlicy organizowano zabawy choinkowe dla dzieci, spotkania z Mikołajem. I zabawy taneczne, które cieszyły się dużym zainteresowaniem. Szybko stała się ośrodkiem życia kulturalnego i towarzyskiego wsi, a wspólne imprezy, spotkania rozwijały więzi lokalne.
Granie w ping-ponga, mikołajki, potańcówki? Młodym dzisiaj może trudno w to uwierzyć, skoro gustują w innych formach rozrywki. Były jednak i czasy bez Internetu, gadu-gadu i komputera...
UPADEK I RUINA
Tak czy inaczej, zgodnie ze starym porzekadłem - wszystko co dobre, kiedyś musi się skończyć. Świetlica w Donosach zaczęła chylić się ku upadkowi. Pozostawiony bez opieki budynek, nie opalany zimą, z przeciekającym dachem - z każdym rokiem niszczał coraz bardziej. I choć próbowano go parę razy remontować, na wiele to się nie zdało. Świetlica stała się bezużyteczna i popadła w ruinę.
Mieszkańcy obudzili się jednak w porę i uznali, że budynek trzeba remontować. Zanim całkiem się nie zawali. Problem tylko w tym, że... nie było pieniędzy.
BRAWA DLA GOSPODYŃ
Podobno potrzeba jest matką wynalazku, więc mieszkająca w Donosach radna Renata Gajda wpadła na oryginalny pomysł: zakładamy koło gospodyń! Tym samym została otwarta droga do pozyskania dotacji na remont świetlicy. W oficjalnej terminologii - jako "zaspokojenie potrzeb lokalowych" dla koła.
Inicjatywę tę poparła gmina Kazimierza Wielka, występując z wnioskiem do Nadwiślańskiej Grupy Działania E.O.CENOMA. Ponadto Rada Miejska przyjęła uchwałę o przekazaniu dodatkowo 80 tysięcy złotych na realizację tego przedsięwzięcia.
SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu KAZIMIERSKIEGO
CZAS NA ZŁOTE GODY
W sumie remont świetlicy w Donosach - a te stają się niepostrzeżenie "sypialnią Kazimierzy Wielkiej" - będzie kosztował ponad 220 tysięcy złotych. Po wakacjach, we wrześniu prace remontowe ruszyły pełną parą. Zaczęto od rozbiórki dachu. Zdemontowane zostały wszystkie okna i drzwi, stare kaflowe piece, podłogi. Ostały się tylko mury. Chociaż nie są w najlepszym stanie, to na nich opiera się konstrukcja budynku.
Teraz zabezpieczany jest dach, wstawiono okna, budowane są nowe kominy. Remont prowadzi znana kazimierska firma Mariusza Gącika, który - co ciekawe - rodzinne korzenie ma w Donosach. Pogoda sprzyja budowlańcom, więc niedługo można spodziewać się "wianka".
- Mamy nadzieję, że do listopada świetlica będzie jak nowa. Musimy zatem przygotować się do obchodów złotych godów naszej świetlicy - zapowiada Zdzisław Kuliś. - I godnie uczcić jej "nowe życie po pięćdziesiątce".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?