Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz Barański powoli wkracza w nowy etap swojej kariery, ale...cały czas chce tańczyć

Dorota Klusek [email protected]
Tomasz Barański dziś jest tancerzem wszechstronnym. Swoje pierwsze taneczne kroki stawiał na parkiecie w Kielcach.
Tomasz Barański dziś jest tancerzem wszechstronnym. Swoje pierwsze taneczne kroki stawiał na parkiecie w Kielcach. Łukasz Zarzycki
O przyjaźniach, ważnych zmianach, nieustannych powrotach do korzeni, największej pasji i nowościach rozmawiamy z pochodzącym z Kielc tancerzem, Tomaszem Barańskim.

Trwa kolejna edycja show "Dancing with the Stars. Taniec z Gwiazdami" w telewizji Polsat. W tej serii programu pojawił się pan tylko gościnnie, dlaczego nie wziął pan w niej udziału?

- Miałem dwa duże projekty do zrobienia: z jednej strony Polsat Sopot Festival, z drugiej moja Szkoła Tańca Revolution w Józefowie. Musiałem dopilnować paru rzeczy, zadbać o swoje zdrowie, ale już jestem w formie, wracam do pracy.

Miły był ten jednorazowy występ?

- Strasznie. Tym bardziej że teraz jest niesamowita ekipa w "Tańcu z Gwiazdami". I produkcja, i gwiazdy, i tancerze ciepło mnie przyjęli i naprawdę poczułem się wyjątkowo, że mogłem wystąpić.

W mediach widzimy pana rzadziej, ale widzę, że cały czas w pracy. Za panem bardzo gorący sierpień.

- Tak, miałem przyjemność pracować podczas Polsat Sopot Festival. Zajmowałem się oprawą jubileuszu 20-lecia pracy Justyny Steczkowskiej. To było spełnienie moich marzeń. Kiedyś tańczyłem w Sopocie, na festiwalach pojawiałem się wiele razy, a teraz mogłem przygotowywać występy jako choreograf. Kosztowało mnie to bardzo dużo pracy. Ale to niesamowita przygoda stanąć z tej drugiej strony i to wszystko zrealizować z jakimś tam sukcesem, bo bardzo wiele miłych słów dostałem od organizatorów, od produkcji, od samej Niny Terentiew.

I tak z tancerza, coraz bardziej staje się pan choreografem.

- No tak. Można powiedzieć, że tak, ale jeszcze cały czas chciałbym tańczyć. Czuję taką potrzebę. Taniec kiedyś uratował mi życie. Przez 22 lata to była moja największa pasja i jest nią nadal. Cały czas jestem głodny tańca, głody parkietu, więc jeszcze chwilkę chciałbym tu pozostać. Ale cieszę się, że zaczyna się coś nowego, że zacząłem się uczyć, i mam nadzieję, że powoli będę stawał się choreografem. Takie jest chyba moje zadanie w życiu (śmiech).

Co się teraz u pana dzieje?

- Dużo uwagi poświęcam mojej szkole tańca w Józefowie. Bardzo mnie pochłania. Prowadzę ją już od siedmiu lat. Założyliśmy ją razem z Edytą Herbuś i na początku Edyta bardzo mi pomagała, ale potem odeszła, zająła się kolejnymi projektami, własnym rozwojem, a ja zostałem. Ostatnio szkoła bardzo się zmieniła, przeniosła do nowego miejsca. Prowadzimy zajęcia taneczne w różnych stylach, planujemy otworzyć akademię musicalową. W najbliższym czasie razem z moimi kursantkami, mogę je już nazwać tancerkami, planujemy przygotować choreografię do "Chicago". Oprócz tego mam też sporo występów artystycznych. Między innymi z Anią Głogowską i Janem Klimentem tańczymy podczas koncertów Marcina Wyrostka. Nasze choreografie towarzyszą artystom. Pojawiamy się także na różnych imprezach z tanecznym show, przypominającym to z "Tańca z Gwiazdami". Natomiast już dziś razem z Agnieszką Popielewicz zapraszam Państwa na "Wedding Show. Powiedzmy tak", który odbędzie się w hotelu Mariott w Warszawie. Będę tam uczył pary tańczyć, przygotowywał choreografię na pierwszy taniec. Cały czas prowadzę też warsztaty. Między innymi w najbliższy weekend będę właśnie na warsztatach w Kielcach. Zresztą w grudniu, na mikołajki, też tu będę, w mojej rodzimej szkole Step by Step, gdzie się wychowałem. Tak więc cały czas działam.

Kiedy kilkanaście lat temu w telewizji pojawił się "Taniec z Gwiazdami", w Polsce zaczął się boom na taniec, czy nadal w nas, Polakach, jest potrzeba tańca?

- Myślę, że ta liczba osób, które chcą się uczyć tańczyć utrzymuje się na podobnym poziomie. Chyba pojawiła się w Polakach taka potrzeba, że choć trochę muszą tańczyć, spróbować się go nauczyć. Dla nas to supersprawa. Staramy się podtrzymać to zainteresowanie za wszelką cenę. Taniec jest popularny i zależy nam na tym, żeby tak było nadal. Cieszy też to, że ludzie zaczęli doceniać taniec i nas tancerzy. Zauważają naszą ciężką pracę, bo kiedyś nie do końca zdawali sobie sprawę z tego, jak wiele wyrzeczeń wymaga od nas taniec, osiągnięcie pewnego poziomu. To jest piękne.

Ale piękne jest też to, że pan wraca do Szkoły Tańca i Wdzięku Step by Step w Kielcach, gdzie stawiał pan swoje pierwsze taneczne kroki.

- Bardzo chętnie tu przyjeżdżam. Mam do niej ogromny sentyment. Małgorzata Nita, Robert Kupisz mnie wychowali. Stąd pochodzę, to zawsze będzie moje miejsce, do którego będę wracał.

Teraz też spotyka się pan z Robertem Kupiszem, ale już nie na tanecznym parkiecie, a raczej koło wybiegu.

- Tak (śmiech). Cały czas mamy ze sobą kontakt. Między nami jest bardzo ważna relacja, Robert zna mnie od dziecka, zawsze był dla mnie ważnym człowiekiem.

Przyjaźnie taneczne są na całe życie? Patrzę na pana i pozostałych tancerzy, którzy dziś są tu w hotelu Ameliówka i zastanawiam się, czy wśród was nie ma zawiści, zazdrości?

- Tak, jak pani widziała, to szalone osoby, wszyscy mamy ostre temperamenty, nie ma miejsca na nudę. Spotykamy się w pracy, a potem każdy idzie swoimi ścieżkami. Niektórzy z nas się rzeczywiście przyjaźnią: ja z Rafałem Maserakiem, Jan Kliment ze Stefano Terrazzino. Oczywiście jest też między nami nutka rywalizacji, ale to nas napędza, zdrowo motywuje. To zdanie kolegi bardzo się liczy i rzeczywiście, na przykład teraz, kiedy gościnnie tańczyłem z Anią Głogowską w "Tańcu z Gwiazdami", jak podszedł do nas Rafał i powiedział: "stary to było coś zaje…", to to było miłe. Fajnie się razem bawimy i jesteśmy nie do okiełznania (śmiech).

A Kielce już podbijaliście?

- Muszę przyznać szczerze: podbijaliśmy i to nie raz! Pokazałem różne miejsca, choć oczywiście najważniejsi są ludzie. Na przykład Rafał ma wielu kolegów z Kielc właśnie. To byli moi koledzy. I dziś nawet ja z niektórymi z nich się nie widuję, a Rafał tak. Te Kielce chyba muszą być wyjątkowe (śmiech). a

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie