Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Granat Skarżysko-Kamienna wygrał z Partyzantem Radoszyce

Piotr Stańczak [email protected]
Przy piłce Bartosz Styczyński, obok Ifenayi Nwachukwu.
Przy piłce Bartosz Styczyński, obok Ifenayi Nwachukwu. Piotr Stańczak
Granat Skarżysko-Kamienna wygrał z Partyzantem Radoszyce w meczu III ligi małopolsko-świętokrzyskiej.

Granat Skarżysko-Kamienna - Partyzant Radoszyce 6:0 (1:0). 6:0 (1:0). Bramki: Jan Kowalski 19, Marcin Kołodziejczyk 48 z karnego, 80, 87, Bartosz Styczyński 75, Bartosz Gębura 84.

Piłkarze ze Skarżyska zapewnili kibicom to, co lubią oni najbardziej - ostre strzelanie i worek goli. Bezbarwny Partyzant kończył w dziesiątkę...

Bramki: 1:0 Jan Kowalski 19 min., 2:0 Marcin Kołodziejczyk 48 z karnego, 3:0 Bartosz Styczyński 75, 4:0 Kołodziejczyk 80, 5:0 Bartosz Gębura 84, 6:0 Kołodziejczyk 87.

Granat: P. Michalski 6 - Smolarczyk 6, Styczyński 7 (81. Wolski nie klas.), Gębura 7, Kupczyk 3 (46. Dziubek 3) - Sala 7, B. Michalski 7, Kołodziejczyk 9, Imiela 6 (65. Gajos 1) - Kowalski I, Fryc 6 (76. Malinowski 1).

Partyzant: Chojnecki 3 - Poddębniak 2 (46. Papros 1 I), Pyzia 3, Miśta 3, Ubożał 3 - Szymkiewicz 4 (80. Suchanek nie klas.), Zagdan 4, Czarnecki 4, Opara 3 (72. Gulas 1) - Strzębski 3 I (67. Korczak 1), Nwachukwu 0 I 70.

Sędziował: Damian Gawęcki z Kielc. Widzów: 200.

Takiego wyniku nie spodziewali się chyba nawet najwięksi skarżyscy optymiści. Partyzant był całkowicie bezradny wobec Granatu. Na domiar złego kończył mecz w dziesiątkę.
Spotkanie derbowe zapowiadało się ciekawie. Zostało przeniesione z Radoszyc, ponieważ tamtejsze boisko nie nadawało się do gry po opadach deszczu. Piłkarze obu zespołów dobrze się znają. W ekipie gości występował Bartłomiej Strzębski, który dwa lata temu jeszcze przywdziewał barwy skarżyskiej drużyny. Takie mecze zawsze mają dodatkowy smaczek. W rzeczywistości widowisko okazało się jednak całkiem jednostronne. Od pierwszych minut Granat zastosował pressing, zdominował przyjezdnych w środku pola i zagrażał bramce Partyzanta. Dużo atakował skrzydłami, we znaki radoszyckim obrońcom dawał się m.in. duet napastników Jan Kowalski - Mateusz Fryc. Bramkarza przeciwników niepokoił uderzeniami z dystansu Dawid Sala. Go dosłownie "wisiał w powietrzu", miejscowi dopięli wreszcie swego w 19 minucie. Kowalski wykorzystał prostopadłe podanie od Fryca i wygrał pojedynek z Danielem Chojneckim. Po zdobyciu gola skarżyszczanie nieco zwolnili tempo gry, ale gracze z Radoszyc i tak nie potrafili tego wykorzystać. Golkiper Granatu Przemysław Michalski nudził się momentami okropnie. Trener "trójkolorowych" Ireneusz Pietrzykowski wspominał po meczu, że po dwudziestu niezłych minutach jego podopieczni zaczęli prezentować "dziwną, swoją grę". Tego dnia słabo dysponowany przeciwnik nie potrafił jednak tego wykorzystać. Na dobrą sprawę Granat powinien prowadzić 2:0. Bliski szczęścia był Fryc, ale po jego strzale Chojnecki dosłownie czubkiem rękawicy wyekspediował piłkę poza linię końcową.

Dopełnili dzieła zniszczenia

Drugą połowę Granat zaczął od mocnego uderzenia. Po faulu Bartłomieja Paprosa na Adamie Imieli w polu karnym sędzia podyktował "jedenastkę" dla skarżyszczan. Wykorzystał ją Kołodziejczyk. Chojnecki wyczuł wprawdzie jego intencje, ale piłki nie zatrzymał. Ważny moment meczu miał miejsce w 70 minucie. Czarnoskóry napastnik Partyzanta Infenai Nwachukwu wdał się w przepychanki z Kowalskim, gdy jeszcze ubliżał sędziemu, ten bez wahania pokazał mu czerwoną kartkę za niesportowe zachowanie. Napastnik Granatu ujrzał "żółtko". Pięć minut później, gdy celnym strzałem głową popisał się Bartosz Styczyński i ustalił wynik na 3:0 dla Granatu, przyjezdni już - jak to się w żargonie piłkarskim określa - popłynęli. W końcówce szalał Kołodziejczyk, który zdobył jeszcze dwa gole z rzutów wolnych! Swoją "cegiełkę" do dzieła zniszczenia dołożył także Bartosz Gębura. a

Zdaniem trenerów

Ireneusz Pietrzykowski, Granat: - Przed meczem z żadnym przeciwnikiem nie można zakładać, że strzeli się sześć goli. Mimo jednak tego, że popisaliśmy się skutecznością i momentami graliśmy bardzo dobrze, jest się do czego przyczepić.

Waldemar Szpiega, Partyzant: - Traciliśmy takie bramki, jakie nie powinny przydarzać się nawet juniorom. Źle się ustawialiśmy, popełnialiśmy proste błędy. Co tu dużo mówić, musimy dograć tę rundę do końca i zastanowić się co dalej. Trenujemy dwa razy w tygodniu, wiadomo, jakie mamy warunki u siebie. To się później negatywnie odbija na boisku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie