Po wyborach lampy w Opatowie mają świecić od zmierzchu do świtu

Wygląda na to, że lampy w Opatowie będą świeciły cały czas, od zmierzchu do świtu. Do tej pory lampy świeciły do północy, potem automat gasił światło i włączał tuż przed świtem.

Cztery lata temu Andrzej Chaniecki, ówczesny kandydata na burmistrza Opatowa, w swojej ulotce wyborczej zadeklarował, że po wygranej (od 2010 roku jest burmistrzem) przywróci świecenie lamp bez przerwy - od wieczora do rana. Tak pisał w swoim materiale wyborczym: "Chcę, aby nocą ulice i drogi były oświetlone, abyśmy mogli bezpiecznie wracać do swoich domostw, a przyjezdnym, krewnym i znajomym, nie musieli tłumaczyć, że jeszcze nie ostatni..., że jeszcze nie w matni...".

Przez ostatnią kadencję Chaniecki nie zrealizował obietnicy. Dlaczego? Podczas niedzielnej, publicznej konwencji wyborczej, tak burmistrz tłumaczył się jednemu z mieszkańców: - Pisząc ulotkę, nie wiedziałem, że odziedziczę 450 tysiecy złotych długu do spłaty. W 2010 roku wymieniano lampy i zawarto umowę z Polską Grupą Energetyczną. Chciałem z niekorzystną umową pójść do sądu. Wspólnie z radcą prawnym doszliśmy do wniosku, że umowę będzie trudno zakwestionować przed sądem. Ostatnią ratę zadłużenia spłaciłem w tym roku, 15 sierpnia. W zasadzie oświetlenie mogłem włączyć już od piętnastego sierpnia. Obawiałem się, że taki zabieg może zostać odebrany jako ruch przedwyborczy - obszernie wyjaśniał burmistrz Opatowa.

Andrzej Chaniecki obiecał świecenie lamp od zmroku do świtu bez przerw, ale dopiero po... wyborach.

Dla mieszkańców miasta problem nieświecących się nocą lamp był duży. Na różnego rodzaju debatach o bezpieczeństwie, wielokrotnie podkreślano, że ciemne ulice sprzyjają rozwojowi przestępczości. O włączenie lamp apelowali też opatowscy policjanci.