Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piłkarze "Stalówki" powalczyli ze Śląskiem Wrocław, ale stracili gola w końcówce (zdjęcia)

Arkadiusz Kielar
Piłkarze Stali Stalowa Wola (z numerem 22 Łukasz Sekulski) przegrali na swoim stadionie ze Śląskiem Wrocław 0:1.
Piłkarze Stali Stalowa Wola (z numerem 22 Łukasz Sekulski) przegrali na swoim stadionie ze Śląskiem Wrocław 0:1. Arkadiusz Kielar
Piłkarze drugoligowej Stali Stalowa Wola przegrali na swoim stadionie w meczu 1/8 finału Pucharu Polski z występującym w ekstraklasie Śląskiem Wrocław 0:1.

Stal Stalowa Wola - Śląsk Wrocław 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 Calahorro Bares 87.

Stal: Wietecha - Bartkiewicz, Czarny, Bogacz, Kowalski, Mistrzyk (59 Płonka), Łanucha, Giel (64 Kantor), Żmuda (90 Kałat), Michałek, Sekulski.

Śląsk: Pawełek - Zieliński, Hołota, Grodzicki, Pawelec, Pich, Mila, Hateley, Droppa (69 Calahorro), F. Paixao, Machaj (83 Ostrowski).

Czerwona kartka: Kowalski (Stal, 62 min., za drugą żółtą). Żółte kartki: Mistrzyk, Kowalski, Wietecha (Stal), Grodzicki, Mila (Śląsk). Sędziował: Marcin Szczerbowicz z Olsztyna. Widzów: 2300.

W Śląsku pamiętano ubiegłoroczny pucharowy mecz, gdy wrocławianie w Stalowej Woli wygrali dopiero po dogrywce 3:1. Teraz świadomi tego, że ze Stalą nie jest lekko, mieli od początku narzucić swój styl gry. Ale okazało się, że to wcale nie takie proste. Jedyny gol w meczu padł dopiero w 87 minucie.

Dostał czerwoną kartkę

"Stalówka" w tym sezonie potrafiła już wyeliminować z pucharowych rozgrywek inną ekipę z ekstraklasy, Lechię Gdańsk. Stalowowolscy piłkarze mieli ochotę przejść też Śląsk i w kolejnej rundzie mieć szansę trafić na Legię Warszawa (gra w 1/8 finału Pucharu Polski z Pogonią Szczecin 30 października). I "Stalowcy" walczyli do końca o swoje. Choć od 62 minuty musieli radzić sobie w dziesiątkę, po drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartce dla Marcina Kowalskiego.

Goście w składzie z reprezentantem Polski Sebastianem Milą czy imponującym skutecznością w ekstraklasie Portugalczykiem Flavio Paixao długo nie mogli poradzić sobie z drugoligowcami. W meczu transmitowanym przez Polsat Sport i komentowanym między innymi przez byłego reprezentanta Polski Tomasza Łapińskiego wrocławianie wygrali dopiero po golu zdobytym głową przez wprowadzonego na boisko w 69 minucie Hiszpana Juana Calahorro Baresa. Choć nie brakowało kibiców, którzy twierdzili, że był spalony.

Kontrowersyjny karny

Wcześniej sędzia rozwścieczył publikę dyktując kontrowersyjny rzut karny dla Śląska w 74 minucie. Gdy trwała walka o piłkę w "szesnastce" Stali, na murawę padł Rafał Grodzicki, a arbiter wskazał "wapno". Uznając, że był faul jednego z obrońców "Stalówki". Widzowie skwitowali to głośnym "Złodzieje!", ale na tym nie koniec. "Jedenastkę" wykonywał Mila, który jednak musiał chwilę poczekać, bo obrażony uwagą jednego z fotoreporterów sędzia najpierw wyprosił dziennikarza ze stadionu. A potem reprezentant Polski musiał uznać wyższość Tomasza Wietechy, który obronił karnego, po raz "enty" udowadniając, że jest specjalistą od bronienia "jedenastek". Mila wypowiadał się o nim z uznaniem po spotkaniu, określając "Balona" mianem zawodowca.

Wsparcie od kibiców

Śląsk miał swoje okazje, z rzutów wolnych strzelał Mila, główkował Paixao. W Stali strzelali Damian Łanucha czy Łukasz Sekulski. Dla kibiców gospodarzy, którzy wypełnili stadion i wspierali dopingiem swój zespół, to było piłkarskie święto, które według wielu popsuł sędzia. Kibice Stali wywiesili też transparent z wszystko mówiącym napisem "Witamy na Bubel Arena im. A. Szlęzaka". W Stalowej Woli nie zabrakło również fanów Śląska i to oni mogli cieszyć się ostatecznie z wygranej swojej drużyny.

Zdaniem trenerów:

Jaromir Wieprzęć, Stal: - Chłopakom dziękuję za mecz. Włożyli w to spotkanie dużo zdrowia. Jeśli chodzi o karnego czy spalonego, to trudno powiedzieć. Z mojej perspektywy za dużo widać nie było. Spodziewaliśmy się, że Śląsk będzie prowadził grę. Nastawiliśmy się na kontry. Cieszy to, że po przegranym wcześniej meczu w lidze (ze Stalą Mielec - przyp. ARKA), w którym popełniliśmy dużo błędów, teraz ich tak wiele nie było. Śląsk długo nie mógł strzelić nam bramki.

Tadeusz Pawłowski, Śląsk: - O pracy sędziów nie chcę się wypowiadać. Arbiter zagwizdał rzut karny i tyle. Najważniejszą rzeczą w Pucharze było przejść do kolejnej rundy. Jestem zadowolony, że zespół zagrał konsekwentnie i myślę, że zasłużenie wygraliśmy. Wpuszczając Juana Calaharro, wiedziałem, że strzeli bramkę głową. Mecz mógł się jednak różnie potoczyć. Wiedzieliśmy, że Stal groźna jest z kontry i przy stałych fragmentach gry. Do końca trzeba było uważać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie