Śląsk wygrał w Stalowej Woli z drugoligową "Stalówką" z trudem, strzelając gola dopiero w 87 minucie spotkania, po strzale głową Hiszpana Juana Calahorro Baresa.
Sebastian Mila w meczu przeciwko Stali nie wykorzystał rzutu karnego, jego strzał obronił Tomasz Wietecha.
Świetnie to zrobił
Na Milę po spotkaniu długo czekali łowcy autografów i doczekali się, piłkarz cierpliwie składał swój podpis i stawał do pamiątkowych zdjęć z fanami. Chwalił też zespół ze Stalowej Woli.
- Wiedzieliśmy o tym, że wygramy spotkanie ze Stalą w dogrywce, taki był plan - żartował Sebastian Mila. - Ale udało się nam wcześniej. Staraliśmy się prowadzić grę. Widać było, że byliśmy drużyną, która więcej się utrzymuje przy piłce, a te błędy, które popełniliśmy, spowodowane były też murawą, która nie do końca pozwalała nam na nasz styl. Ale chciałem od razu też powiedzieć, że Stal rozegrała naprawdę przyzwoite spotkanie. I ja będę tej drużynie kibicował. Rzut karny? Świetnie obronił bramkarz Stali, gratulacje dla niego, to był ważny moment dla Stali, świetnie to zrobił. To zawodowiec, wiem, że nie jestem odosobniony w tych nie strzelonych mu karnych. Ekstra zareagował, wyczuł ten właśnie róg, w który chciałem strzelać - dodał piłkarz Śląska.
Fantastyczne uczucie
Mili nie sposób było nie zapytać też o reprezentację Polski. Wrócił do niej w wielkim stylu, strzelił gola w meczu eliminacji mistrzostw Europy z Niemcami, wygranym przez Polaków 2:0.
- Na razie staram się dostać powołanie na kolejne mecze, mam nadzieję, że utrzymam dobrą formę - komentował pomocnik. - Najpierw powołanie, potem dopiero walka o pierwszą jedenastkę. Uważam, że w ostatnim czasie jest bardzo pozytywna otoczka wokół reprezentacji, kibice uwierzyli w nasz sukces i my sami jako piłkarze też, to nasz wspólny sukces, to zwycięstwo z Niemcami i potem remis ze Szkocją. Trener Nawałka ma zawsze plan na kolejnego przeciwnika, jest pod dużą presją, sam to układa i jest odpowiedzialny za wszystko, trzeba uszanować to, jakie decyzje podejmie i kogo wystawia. A każdy z zawodników musi dać mu sygnał, że jest przygotowany na granie na każdej pozycji, na jakiej trener będzie go potrzebował. Czy moja bramka w meczu z Niemcami była najważniejsza w mojej karierze? Myślę, że tak, to był fantastyczny moment dla mnie po trudnym okresie i cieszyłem się bardzo, łącznie z trenerem i drużyną, myślę, że ze wszystkimi kibicami. To było fantastyczne uczucie, jedno z piękniejszych w mojej karierze - przyznał.
Blisko niespodzianki
Piłkarz Śląska śmiał się, że pewnie przyjedzie do Stalowej Woli i za rok, bo w pucharowych rozgrywkach wrocławianie grali ze Stalą na jej terenie zarówno w poprzednim roku, gdy wygrali po dogrywce 3:1, jak i ostatnio. Wśród piłkarzy "Stalówki" był niedosyt po meczu z rywalem z ekstraklasy, ale nasza drużyna skupia się już na najbliższym meczu w drugiej lidze, w piątek na wyjeździe z Legionovią Legionowo.
- Ze Śląskiem było blisko niespodzianki - mówił Przemysław Żmuda, piłkarz Stali. - Frajda była dla kibiców, dla nas również, szansa pokazania się w takim meczu, który transmitowała telewizja, pełne trybuny... Czekaliśmy na swoją szansę, z Lechią Gdańsk się wcześniej udało wygrać, teraz ze Śląskiem już nie. Szczęścia zabrakło, nie będę ukrywał, że pod koniec sił też. Nasza pucharowa przygoda się kończy, nie spuszczamy głów, tylko przygotowujemy się już do meczu w drugiej lidze z Legionovią - podsumował zawodnik stalo-wowolskiej drużyny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?