Dyrektor szpitala w Staszowie dobitnie dementuje plotki o prywatyzacji

Być może nie byłoby w tym piśmie nic dziwnego gdyby nie fakt, że dyrektor podczas pełnienia obowiązków służbowych załatwia sprawy polityczne, które zdecydowanie do jego obowiązków nie należą.

Pismo zbulwersowało pracowników szpitala, bowiem forma stylistyczna, jaką wybrał dyrektor do przekazania swoich prywatnych opinii pozostawia wiele do życzenia. Pismo to zaskoczyło nie tylko pracowników, ale i pacjentów szpitala, którzy ze zdaniem pana dyrektora mogli zapoznać się z kserokopii pozostawionych przez kogoś na szpitalnych korytarzach.

Dużą kontrowersję budziła nie tylko treść, ale i użyty język. W jednym z ostatnich akapitów pisma czytamy: "Nie dajcie się Państwo zwariować oszołomom. Myślcie sami, bo to nie boli. Nikt nie chce Was, ani Waszego szpitala sprzedać. Taką mogą twierdzić tylko wyznawcy Głównego Frustrata Kraju lub jemu podobnych". Dyrektor wspomniał również o sukcesie szpitala - 28 miejsce w kraju w kategorii szpitali wielospecjalistycznych i 2 miejsce w województwie - tak wskazuje ranking "Rzeczpospolitej". Fakt ten postanowił dodatkowo ukwiecić komentarzem: "To wynik ciężkiej pracy wszystkich, ale w najmniejszym stopniu tych co kłamią i są w pracy mało wydajni, choć powinienem nazwać to bardziej dosadnie".

Dyrektor w rozmowie z nami powiedział, że wcale jego celem nie było obrażanie pracowników tylko, jak sam mówi, nakłonienie ich do myślenia i weryfikacji kłamstw na temat szpitala, rozpowszechnianych na spotkaniach wyborczych. Choć nie przyznał, że stylistyka jego wypowiedzi i użyte sformułowania były niefortunne zaznaczył, że jeśli zajdzie taka potrzeba i pracownicy rzeczywiście poczuli się obrażeni, to jest skłonny ich przeprosić. Na koniec dodał, że każdy sposób jest dobry w dotarciu do pracowników, jeśli trafia w cel.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z powiatu STASZOWSKIEGO