Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trucizna nad pitną wodą. Niebezpieczne stawy w Stalowej Woli mogą zostać unieszkodliwione

Zdzisław Surowaniec
Oprócz stawów z toksycznymi substancjami, na unieszkodliwianie czeka także kolejny betonowy zbiornik ze szmatami używanymi do usuwania smarów i olejów przy produkcji mechanicznej.
Oprócz stawów z toksycznymi substancjami, na unieszkodliwianie czeka także kolejny betonowy zbiornik ze szmatami używanymi do usuwania smarów i olejów przy produkcji mechanicznej. Zdzisław Surowaniec
Niebezpieczne, grożące ekologiczną katastrofą stawy osadowe po Hucie Stalowa Wola, mają szansę być wkrótce unieszkodliwione. Jest nadzieja na dofinansowanie.

Fakty

Fakty

Toksyczne substancje
O ogromie pracy świadczy choćby to, że jeden staw zawiera 11,5 tys. m sześc. toksycznych substancji. Koszt unieszkodliwienia zawartości stawów jest również ogromny, sięga ponad 18 mln zł.

Gotowy projekt
Projekt likwidacji osadników już jest gotowy. Wykonała go kielecka firma zajmująca się ekologią. Prace sfinansowała huta. Miasto w 2008 roku przeznaczyło 300 tys. zł na tak zwane "studium wykonalności", niezbędne do starań o unijne fundusze.

Zagrożenie dla wody
Stawy osadowe odpadów poprodukcyjnych huty są zagrożeniem dla zbiornika podziemnej wody ciągnącego się od Stalowej Woli przez Nową Dębę do Rzeszowa. Są w odległości zaledwie trzech kilometrów od dwóch ujęć wody dla Stalowej Woli.

Unieszkodliwienie
W lutym prezydent zdecydował o unieszkodliwieniu stawów i przygotował wniosek o dofinansowanie rekultywacji stawów z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej z programu "Ochrona powierzchni ziemi - bomby ekologiczne" oraz z unijnych funduszy.

Powstało sześć osadników. Od powstania huty w 1938 roku do wybetonowanych stawów w plenerze wrzucane były przez lata smary, chłodziwa i pozostałości chemiczne po obróbce metalurgicznej.

Spękane dno

Betonowe dno największego stawu jest w fatalnym stanie i pęka. Grozi to przedostaniem się groźnych dla życia i zdrowia pierwiastków ciężkich do podziemnego zbiornika wody, ciągnącego się od Stalowej Woli po Rzeszów.

Huta Stalowa Wola nie miała szansy na otrzymanie dofinansowania na rekultywację stawów. Doszło do targu. Miasto przejęło w 2009 roku stawy, w zamian otrzymało grunty, które sprzedało Ikea Industry. Ale teraz miasto stara się o dofinansowanie na rekultywację stawów osadowych.

Jak się dowiedzieliśmy, na rozstrzygnięcie czekają dwa wnioski: jeden w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, drugi w Podkarpackim Urzędzie Marszałkowskim. Joanna Grobel-Proszowska, przewodnicząca miejskiej Komisji Gospodarki Komunalnej, powiedziała, że wniosek złożony do Narodowego Funduszu przeszedł już pozytywną opinię i znajduje się w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów, gdzie jest sprawdzany pod kątem prawidłowości udzielenia pomocy publicznej.

Ponowna mediacja

- Co mnie niepokoi, to nowelizacja prawa w zakresie ochrony środowiska, gdzie pojawiają się niebezpieczne zapisy, mogące problemy szkód ekologicznych sprzed kilkunastu, kilkudziesięciu lat, przenieść na dawnych właścicieli lub ich następców. W naszym przypadku na gminę może zostać nałożony obowiązek ponownej mediacji z byłym właścicielem stawów, co by mogło nas doprowadzić do punktu wyjścia. Prawo na szczęście nie działa wstecz, więc mam nadzieję, że uda się ten problem w Stalowej Woli w niedługim czasie rozwiązać dzięki złożonym wnioskom - powiedziała Joanna Grobel-Proszowska. Koszt rekultywacji stawów osadowych to około 30 milionów złotych.

Jak się okazuje, zawartość pięciu stawów po kilkudziesięciu latach uległa już zestaleniu. Zostaną więc przykryte trzema warstwami ziemi, z których ostatnia, ze słabo przepuszczających wodę iłów krakowieckich, będzie mieć metr grubości. Przez trzydzieści lat zainstalowane tam czujniki będą mierzyć poziom zanieczyszczeń.

Najgorszy najmłodszy

Najgorsza sytuacja jest z szóstym, najmłodszym osadnikiem. Wypompowanie i wywiezienie zawartości byłoby niezwykle kosztowne i niebezpieczne. Prawdopodobnie będą tam więc dodawane substancje chemiczne, które spowodują, że zawartość toksycznych substancji zżeluje się, zamieni w galaretę. Po zmniejszeniu objętości, "galareta" zostanie umieszczona w sarkofagu zwanym mogilnikiem. Sarkofag zostanie przysypany odpowiednio grubą warstwą cementu i ziemi, jak czarnobylska elektrownia.

Spory teren

Po rekultywacji powstaną tereny do inwestowania, których miastu brakuje. Będzie tego ponad 25 hektarów. W poprzednich latach temat stawów ożywał w okresie przedwyborczym. Teraz wokół tej sprawy było cicho.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Podkarpackie