Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotrek Malarczyk zagra w sobotę 100 mecz w Ekstraklasie

Sławomir Stachura
 Kilkunastoletni Piotrek Malarczyk (z lewej) podczas jednego z meczów drużyny juniorów.
Kilkunastoletni Piotrek Malarczyk (z lewej) podczas jednego z meczów drużyny juniorów. Archiwum Korony
Wychowanek Korony Piotr Malarczyk ma zaledwie 23 lata, a w sobotę rozegra już swój mecz numer 100 w ekstraklasie. To jego wielki dzień.

Dopiero co emocjonowaliśmy się pierwszym meczem popularnego "Malara" w ekstraklasie. Jak ten czas szybko mija.

18-latek z Wisłą

Dokładnie 30 października 2009 roku zaledwie 18-letni środkowy obrońca został wystawiony do wyjściowego składu Korony na starcie szczególne, z Wisłą Kraków na ówczesnej Arenie Kielc. Trener Marek Motyka rzucił go na głęboką wodę wobec kontuzji Jacka Markiewicza.

- O tym, kto zagra, zawsze dowiadywaliśmy się kilka godzin przed meczem na odprawie. Od jakiegoś czasu trenowałem z pierwszym zespołem. Tak się złożyło, że mieliśmy problemy kadrowe. Jak zobaczyłem swoje nazwisko w pierwszym składzie na środku obrony, tym bardziej z takim przeciwnikiem, to serce zabiło mocniej. Było trochę stresu, ale tylko do wyjścia na rozgrzewkę. Już wtedy cały stadion był zapełniony. To była jedna z piękniejszych chwil w moim życiu - przypomina sobie Malarczyk.

Młody defensor przez większość spotkania prezentował się bardzo korzystnie. Mógł nawet w debiucie zdobyć bramkę, ale jego strzał zatrzymał się na poprzeczce bramki gości.

- Jedna sytuacja lepsza od drugiej. Szkoda, że nie trafiłem - żałuje "Malar". W 78. minucie jednak dał o sobie znać brak doświadczenia. Malarczyk dostał drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę. - Moim zdaniem była ona niesłuszna, ale nie ma teraz co gdybać. Po tym debiucie nie płakałem, bo większa była sportowa złość niż rozczarowanie - ambitnie przyznał obrońca.

Mógł być lekkoatletą

Malarczyk od dziecka imponował warunkami fizycznymi.
- To dawało nadzieję, że przy odpowiedniej pracy możemy mieć wspaniały materiał na dobrego piłkarza - mówił Rafał Stefański, trener w KKP Korona Kielce oraz w klasie sportowej w Gimnazjum nr 10 w Kielcach. Niewiele jednak brakło, a zająłby się inną dyscypliną sportu. - W podstawówce trenowałem lekkoatletykę. Mimo że osiągałem niezłe wyniki, to jednak nie było to - przyznał szczerze wychowanek Korony.

- Miłość do piłki zaszczepił we mnie tata. Grał w lokalnej drużynie w Piekoszowie i zawsze mnie zabierał na swoje treningi lub mecze. Któregoś dnia zawiózł mnie na pierwsze zajęcia do Korony i tak już zostało.
Zaczynał jako pomocnik

- Zaczynałem jako środkowy lub boczny pomocnik. Bardzo mi się to podobało, strzelałem dosyć dużo bramek. Ta pozycja mi odpowiadała. Z czasem jednak to się przesunęło. Z lewą nogą bywało różnie. Za często jej nie używałem, choć czasami szczęśliwie udawało mi się zdobyć gola tą nogą. Dopiero z czasem zrozumiałem, że trzeba nad tym pracować. Nadal głównie używam prawej, ale lewa też jest na niezłym poziomie - mówi Malarczyk.

Trening popłaca

- W młodszych grupach uczestniczyliśmy na wielu mniejszych turniejach. Pierwszy poważny sukces to jednak Mistrzostwo Polski Juniorów z Koroną w 2008 roku. Co ciekawe, nie grałem od początku w tych zawodach, bo później zostałem dołączony do drużyny. W samych finałach w jednym meczu wszedłem na atak, w drugim z Pogonią Szczecin zostałem wprowadzony po przerwie na środek obrony i strzeliłem bramkę. W wielkim finale natomiast zagrałem cały mecz i zdobyłem złoty medal. To było wspaniałe przeżycie - wspomina z nostalgią zawodnik Korony.

Rozwój młodego Malarczyka nie mógł pozostać niezauważony przez selekcjonerów młodzieżowej reprezentacji Polski. - Podczas wspólnej pracy bodajże raz został powołany na konsultacje kadry narodowej, jednak bez powodzenia. Dopiero później dzięki swojemu charakterowi dopiął swego i regularnie występował w kadrach od 19 do 21 lat - stwierdził trener Rafał Stefański, był trener Piotrka.

Jest wzorem do naśladowania

Wychowanek Korony w dzieciństwie coraz lepiej radził sobie nie tylko z piłką nożną. Był doskonałym przykładem na to, że pasję da się połączyć z obowiązkami szkolnymi. Mimo że często trenował, to znajdował czas także na naukę.

- Piotruś zawsze dobrze się uczył. Miał średnią ocen 5,7. Odznaczał się charyzmatycznym sposobem bycia i miłym usposobieniem. Zawsze optymistycznie patrzył na rzeczywistość. Jego skromność powodowała, że był lubiany przez rówieśników i nauczycieli. Zawsze pomagał kolegom w nadrabianiu zaległości - wspomina pani Nina Mardeusz, wychowawczyni Malarczyka.

- W podstawówce i gimnazjum nie miałem żadnych problemów, aby z niezłymi wynikami przechodzić z klasy do klasy. Pierwsze trudniejsze momenty miałem w liceum w klasie maturalnej. Wtedy na stałe zostałem włączony do pierwszego zespołu. Treningi kolidowały z zajęciami w szkole, ale dzięki pomocy w klubie oraz dyrekcji VI Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach, udało się to pogodzić. Po indywidualnym toku nauczania z niezłym skutkiem zdałem maturę - opowiada Malarczyk.

Obronił pracę licencjacką

I tak jest do dzisiaj. "Malar" obronił pracę licencjacką na Wszechnicy Świętokrzyskiej z bardzo dobrym wynikiem, godząc naukę z grą na najwyższym szczeblu piłkarskim w Polsce. Obecnie jest na drugim roku studiów magisterskich. Zawodnik jest wzorem do naśladowania nie tylko na boisku i w szkole, ale także w życiu osobistym, bo nie zapomina o tych, którym wiele zawdzięcza. - Jest zawsze do dyspozycji. Jeśli jest taka możliwość, to wpada do mnie na treningi pobawić się z młodszymi chłopakami. Pograć ze swoim wychowankiem to też wielka przyjemność - chwali Piotrka trener Stefański.

Charakter kapitana

Środkowy obrońca już teraz znajduje się w Radzie Drużyny Korony, dlatego parę razy w zastępstwie Pawła Golańskiego przywdziewał opaskę kapitana. Choć "Malar" wydaje się być skromnym i cichym człowiekiem, który działa na drugim planie, to w odpowiednich momentach potrafi pokazać charakter. - Jest niesamowicie poukładany. Przeważnie gdzieś na boku, w drugim rzędzie, nie wychylający się. Na boisku jednak pokazywał cechy typowego przywódcy-kapitana, tak jak dziś - stwierdził Stefański.

Walka o marzenia

- Myślę, że ostatnie mecze pierwszego zespołu pokazały charakter "Pitera", bo nie było widać u niego chwili zwątpienia w to, że będzie lepiej. Jestem pewien że w tym sezonie "Piter" ze swoją ekipą poradzą sobie w lidze, a w przyszłości liczę, że jako kapitan poprowadzi zespół do gry o europejskie puchary - marzy Stefański.

- To jest dopiero początek mojej kariery. Fajnie, że już teraz mam jubileusz. W głowie krąży myśl, że po przygodach w młodzieżowej kadrze fajnie by było zagrać w seniorskiej reprezentacji. Żeby tego dokonać, muszę prezentować równy i wysoki poziom. Wtedy coś się ruszy w tym temacie. Podchodzę jednak do tego spokojnie. Na razie chcę, żeby Korona była wysoko w tabeli. Nie wybiegam w daleką przyszłość, ciężko trenuję, żeby to przynosiło efekt dla klubu - zakończył Piotrek Malarczyk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie